Gamingowe podsumowanie 2014 roku - Publicystyka

00
JohnSnake

Na wstępie chciałbym napisać, o czym ten tekst nie będzie – pominąłem w nim kompletnie zapowiedzi filmów na podstawie gier, gdyż w większości nadal nic o nich nie wiadomo (rozpływania się na temat teasera nowych Gwiezdnych Wojen też nie będzie). Podobnie nie ma wzmianki o imprezach masowych, takich jak E3, ponieważ lwia część prezentowanych na nich gier również pojawi się dopiero w 2015 roku (a nawet później). W pewnym sensie można powiedzieć, że 2014 był rokiem korporacyjnych wojenek i dowiadywania się jakie fajne będą nadchodzące lata. Na szczęście trafiło się nam kilka wartościowych premier oraz sporo ciekawych informacji. Mimo wszystko liczę na to, że przyszły rok będzie bardziej interesujący.

 

Nasze podwórko:

 

Bez dwóch zdań, ten rok był dla polskiego sektora gier video bardzo owocny. Nie obyło się jednak bez kilku znaczących potknięć po drodze (wiem, to już dwa zdania).

 

Pojawia się Secret Service… i znika Secret Service

 

 

Mokry sen starszego pokolenia polskich graczy okazał się być ich koszmarem. Miało być sentymentalnie, oryginalnie i w znanym stylu – tymczasem „nowy” Secret Service nie wytrzymał próby czasu, schodząc ze sceny zaledwie po dwóch numerach. Wszystko przez kruczki prawne – właściciel nazwy Secret Service (hello, Pegaz) zawinął się jeszcze przed premierą odświeżonego magazynu. Czy ekipa nowego SS-a była tak mało rozgarnięta, i nie potrafiła zabezpieczyć prawa do wykorzystania znanego tytułu? Ciężko w to uwierzyć, wszystko wygląda na sprytnie zaplanowaną akcję marketingową. Na miejsce starego ma wejść inne pismo. Pismo, którego nikt nie chce – reakcji osób, które za powrót Secret Service zapłaciły, łatwo się było domyślić. Interesy w prawdziwie polskim wydaniu, niestety...

 

Kontynuacja kultowej gry Franko kolejnym wałkiem?

 

 

Cóż za ironia - główny bohater oryginalnego Franko walczył z beznadziejnością panującą w polskim społeczeństwie, tymczasem aferka wokół sequela pokazuje, że sami twórcy mogą należeć do cwaniaczków, z których sami tak mocno się wyśmiewali. Fundowany przez społeczność Franko miał być pewniakiem (z dostępem do pełnej wersji po wpłaceniu minimum 15 zł – how awesome is that?!). Nikt nie spodziewał się, że na swojej drodze developer napotka na tak absurdalny problem – z firmy odszedł JEDYNY programista, praktycznie zamrażając na pewien czas produkcję gry. Kontakt z twórcami jest w tym momencie bardzo ograniczony. Męczą się z wysyłaniem gadżetów (koszulek czy kubków) do osób wspierających projekt. Jeżeli nie potrafią sobie poradzić z tą kwestią, to jak zamierzają dokończyć produkcję Franko 2?

 

CI Games tworzy grę na światowym poziomie (w końcu)

 

 

Chyba pierwszy raz w historii polsko-niemiecka współpraca przyniosła jakieś interesuję efekty. Znane z totalnych średniaków CI Games postanowiło zmienić taktykę o 180 stopni, biorąc się za tytuł prawdziwie wysokiej jakości. Lords of the Fallen przypomina Dark Souls 2 pod wieloma względami, ale nie na tyle, by stracić na charakterze. Nie jest to produkt pozbawiony błędów, ale polski wydawca/developer w końcu pokazał, że potrafi stworzyć produkcję, po którą zechce sięgnąć cały świat – o czym świadczy bardzo dobra sprzedaż tego tytułu.

 

Nienawiść popłaca

 

 

Żywy przykład tego, że antyreklama jest dobrą reklamą. Osobiście uważam, że szum wokół polskiego Hatred jest mocno przesadzony – zresztą podobne zdanie na ten temat ma jeden z twórców tej gry. Pomysł nie jest przecież nowy, zabijać niewinnych ludzi mogliśmy już dawno temu w Postalu. Tytuł ten pojawił się bez problemu na Steamie, tymczasem jego polski odpowiednik został usunięty z Greenlighta, pomimo pozytywnych ocen (ponad 85% głosów na TAK). Valve najwidoczniej poruszyły komentarze na temat podwójnych standardów moralnych, a w konsekwencji Hatred ponownie trafiło na platformę. Tym razem na grę zagłosują sami zainteresowani, własnymi portfelami. Dopiero wtedy zobaczymy, czy „hejtowanie” Hatred było uzasadnione.

 

Długie szlifowanie Wieśka

 

 

Fani „Wieśka” musieli przełknąć gorzką pigułkę – premiera Wiedźmina 3 została przesunięta na początek 2015 roku. Twórcy zapewniali, że to wszystko przez chęć doszlifowania produktu i wyłapania błędów. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że wersja na XONE będzie gorsza pod względem graficznym od pozostałych (dowodem miał być trailer pokazany pod koniec roku, chociaż „Redzi” zarzekali się, że wszystko jest winą youtube'owej konwersji video), a świat gry nie będzie tak duży i otwarty, jak początkowo zakładano. I znowu, fani zaczęli nakręcać się na szum, który tak na dobrą sprawę sami wywołali. W całym tym chaosie informacyjnym wyłonił się jeden pewniak – w Wiedźmina 3 zagramy jeszcze później, bo dopiero w maju 2015 roku. Oby tak długie oczekiwanie się opłacało.

 

Jesteśmy najlepsi, maj frends!

 

 

Polska ziemia, polski zespół, polska wygrana. Na tegorocznym IEM w Katowicach Virtus.pro pokonuje Ninjas in Pyjamas, wygrywając zawrotną (jak na nasze warunki) sumę 300 tys. złotych. Dream team „Pashy” i „Neo” ożywił scenę CS:GO, przy okazji pokazując, że rodzimy e-sport ma się bardzo dobrze. Kilka miesięcy później drużyna rozgromiła przeciwników na Gfinity Lan w Londynie, a nie tak dawno temu zajęła wysokie miejsce na Dreamhack Winter. Nam pozostaje życzyć kolejnych sukcesów na światowej scenie e-sportowej.

 

Tym żył gamingowy świat:

 

Brak potężnych premier i korporacyjna wojna o portfele graczy – pod tym względem światowa branża gier pokazała się z „brudnej” strony, która zwykle nas nie dotyka. Niestety, nie tym razem.

 

Błędne decyzje Ubisoftu

 

 

Na początek trochę gdybania – rok 2013 był dla Ubisoftu słaby pod względem finansowym, co było w dużej mierze spowodowane opóźnieniem wielu premier. Możliwe, że właśnie wtedy firma podjęła decyzję o bezwzględnym trzymaniu się deadline'ów. Najpierw (po wielu wcześniejszych bólach) wyszedł Watch Dogs, mocno wykastrowany w stosunku do pierwotnej wersji (tak, piję do do trailera z E3 2012). Hype zrobił jednak swoje i tytuł sprzedał się bardzo dobrze. Na taką samą przychylność nie mogło liczyć Assassin's Creed Unity – premiera dwóch tytułów z serii (drugim był Rogue), i to w tym samym czasie, po prostu nie miała prawa obejść się bez przeszkód. Tylko nikt się nie spodziewał, żeprzygoda w Paryżu będzie aż tak problemowa. Błędy wciąż są łatane, a kolejne patche (które same w sobie ważą tyle co niejedna gra) potrafią równie wiele popsuć co naprawić. Ubisoft udowodnił, że nie radzi sobie nawet z malutkimi grami – firmę przerosła nawet ostatnia premiera Tetris Ultimate na PS4. Na niekorzystny wizerunek firmy wpłynęła też rezygnacja ze stanowiska Jade Raymond, czołowej producentki serii Assassin's Creed i Splinter Cell. Całość jest książkowym przykładem tego, jak korporacyjny tok myślenia nie sprawdza się przy tworzeniu gier video – stanie z batem nad programistą nie sprawi, że zacznie on tworzyć porządniejsze produkcje, mieszcząc się przy okazji w sztywnych ramach czasowych.

 

Valve sobie pogrywa

 

 

Gdybym mógł, to przyznałbym Valve tytuł najbardziej mataczącej firmy tego roku. Najpierw dostaliśmy informacje, że w przygotowaniu są Left 4 Dead 3 i kontynuacja Half-Life'a... po czym „Volvo” znów nabrało wody w usta. Większa „szopka” dotyczy jednak samego serwisu Steam – fani mieli dostać dostosowany do platformy kontroler, który doczekał się już tylu zmian w wyglądzie, że teraz to w sumie mało kogo obchodzi, czy i w jakiej formie ujrzy on światło dzienne. W centrum zainteresowania pojawiło się jednak zachowanie firmy, której kryteria udostępniania gier na Steamie są bardzo niejasne (jak w przypadku wcześniej omawianego Hatred), co zresztą doprowadziło jednego z developerów na skraj załamania nerwowego – grożąc śmiercią samemu Gabenowi, pożegnał się on definitywnie ze Steamem. O tym, że sama platforma nadal jest śmietnikiem dla podejrzanych projektów Wczesnego Dostępu, to wspominać nie muszę, bo sytuacja ta trwa już dłużej niż rok.

 

Rockstar znowu wywołuje szum wokół swoich gier

 

 

GTA V jest świetne, ale niekoniecznie na tyle, by drugi rok z rzędu przyznawać jej tytuł gry roku (bez wytykania palcami konkurencji). Mimo tego, pół growego świata podskoczyło z radości kiedy okazało się, że produkcja ta trafi na konsole nowej generacji oraz PC. I to z trybem FPP, który nie jest tylko zwykłym bajerem, ale opcją znacząco wpływającą na wrażenia z rozgrywki. Jedynym zgrzytem okazało się przesunięcie pecetowej premiery na 2015 rok, mimo tego, że jeszcze niedawno twórcy zaprzeczyli takim informacjom. Wykorzystując ponowne zainteresowanie GTA V, Rockstar cichaczem zaimplementował łatkę do stareńkiego San Andreas. Patch rozjuszył fanów, którym odebrano 18 utworów (na które firma straciła licencję) i pozbawiono niektórych opcji graficznych. Nie bez winy okazało się San Andreas HD, którego „ficzerami” są właśnie te usunięte z pecetowej podstawki opcje. Na forach rozgorzała dyskusja na temat tego niepokojącego fenomenu – czy grozi nam „kastrowanie” zawartości wcześniej zakupionych gier?

 

Nintendo się nie poddaje

 

 

Zarząd Nintendo bardzo dobrze wie, jak wygląda prowadzenie biznesu, który nie daje się ponieść nowoczesnym trendom. Jest to przedsięwzięcie niesamowicie trudne, o czym firma miała okazję się przekonać w tym roku – zachwyt z początku roku musiał ustąpić, kiedy okazało się, że taka sobie kampania reklamowa nie utrzyma Niny oraz Wii U na powierzchni. Wprawdzie flagowa konsola firmy doczekała się głośnych premier w postaci Mario Kart 8 czy Bayonetty 2, ale realia dopadły nawet największych optymistów w branży. „Pracujemy nad nową konsolą”, rzekł Shigeru Miyamoto. Ja wierzę, że Nintendo jeszcze stać na sukces pokroju pierwszego Wii.

 

Wojny gigantów ciąg dalszy

 

 

Od dawna mówiło się, że Microsoft nie będzie w stanie wygrać wojny konsol nowej generacji, ponieważ nowy sprzęt firmy nie spełnia oczekiwań graczy i jest słabszy od konkurentki. MS najwidoczniej nic sobie z krytyki nie robi, wytaczając ciężkie działa w postaci pokaźnej gotówki. W tym roku kupił on wszystko – od pozytywnych głosów youtuberów, przez ekskluzywność nadchodzącego Rise of the Tomb Raider, na twórcach Minecrafta kończąc. Taktyka bardzo agresywna i wyczerpująca finansowo, a do tego mało honorowa. Pytanie tylko, czy skuteczna.

 

Z drugiej strony barykady mamy Sony, które w tym roku dokonało kilku ciężkich wyborów. Przede wszystkim dało się zauważyć zmianę w podejściu do handheldów – zakończona została sprzedaż PSP (przy czym konsolka i tak była ogromnym sukcesem, o czym wie chyba każdy gracz), a PS Vita zaczęło swoją transformację w konsolę skupiającą się na grach niezależnych. Stroniąc od nieczystych zagrywek i słuchając developerów, Sony zachowało twarz. Fenomenalna sprzedaż PS4 nie uratowała jednak sytuacji firmy, która boryka się z ogromnymi problemami finansowymi – wewnętrzne problemy Sony mogą sprawić, że mające bogatszego tatusia XONE jednak zwycięży w tym wyścigu.

 

Gry, które nas urzekły:

 

W 2014 roku pojawiło się kilka gier, o których może być głośno jeszcze na długo po ich premierze. Z pewnością pomogło to naszej redakcyjnej ekipie w wystawieniu bardzo wysokich ocen

 

This War of Mine

 

 

Ocena końcowa: 9/10

 

Rodzima produkcja wstrzeliła się w popularny od jakiegoś czasu gatunek gier survivalowych, wprowadzając do niego mroczną i przytłaczającą atmosferę oraz bardzo unikatową stylistykę. Co ważne, This War of Mine pokazało, że gry to nie bezmyślna rozrywka, ale także (niekiedy) bardzo mocny i jasny przekaz.

 

Dragon Age: Inkwizycja

 

 

Ocena końcowa: 9/10

 

Tutaj wtrącę moje pięć groszy, gdyż recenzja Dragon Age: Inquisition przypadła właśnie mojej osobie. W komentarzach daliście jasno do zrozumienia, że tytuł Wam się podoba, chociaż daleko mu do ideału. I muszę się z Wami zgodzić, lecz oceny nie zmienię – Inkwizycja jest produkcją bardzo rozbudowaną i bogatą. Dla mnie zdecydowanie jest to najlepsza gra cRPG tego roku.

 

Zaginięcie Ethana Cartera

 

 

Ocena końcowa: 9,5/10

 

Kolejny polski akcent. Zaginięcie Ethana Cartera okazało się być grą dojrzałą, celującą w równie dorosłego odbiorcę. Tytuł, do którego trzeba mieć odpowiednie nastawienie – a wtedy odwdzięczy się niesamowitą Opowieścią. Tak na marginesie, recenzja napisana przez Chinemantis stała się Gamedotową perełką, zauważoną i pochwaloną przez samego developera.

 

Obcy: Izolacja

 

 

Ocena końcowa: 9/10

 

Biorąc pod uwagę jakość kilku poprzednich gier z Obcym w tytule, początkowo wiele osób podchodziło do projektu Creative Assembly z dystansem. Okazało się, że niepotrzebnie. Obcy: Izolacja to nie tylko świetny tytuł dla fanów filmowego Aliena, ale także najlepsza produkcja dla entuzjastów horrorów. Idealna na ciemne, zimowe wieczory.

 

Wolfenstein: The New Order

 

 

Ocena końcowa: 9/10

 

Jeszcze nie tak dawno temu mało kto wierzył w powrót tej kultowej serii, a z pewnością nie w tak pięknym stylu. Wolfenstein: The New Order popuścił „wodza fantazji”, prezentując nam alternatywny świat, w którym naziści wygrali wojnę. I właśnie do tego świata twórcy włożyli wiele interesujących postaci oraz postarali się o fabułę godną Oscara. Nie zapominajmy też, że to przede wszystkim mega przyjemna strzelanka w starym stylu, co samo w sobie dobrze świadczy o tym tytule.

 

Super Smash Bros. For Wii U

 

 

Ocena końcowa: 9,5/10

 

Perełka w tym zestawieniu – gra dla wąskiego grona odbiorców, i to z dwóch powodów. Przede wszystkim jest to tytuł dostępny jedynie na Wii U, a do tego docenią go głównie fani poprzedniczek. Super Smash Bros. For Wii U pochwalić można za ogrom zawartości i „miodność” samej rozgrywki. Tej ostatniej jest tutaj więcej, niż w niejednej poważnej produkcji (i mówię tutaj nie tylko o bijatykach).

 

A w Gamedocie...

 

 

Bo pochwalić się też czasami wypada. :-) Dorobiliśmy się własnej serii filmików Cascad & Memphis, która błyskawicznie zaskarbiła sobie Waszą przychylność. Do tego nasz redakcyjny kolega został Mistrzem Polski Dziennikarzy w PES 2015. Mogliście być z nami na wielu fajnych imprezach, takich jak CD-Action Expo czy PGA (na którym mieliśmy swoje 5 minut na dużej scenie). Przy tym wszystkim wisienką na torcie zdaje się być otrzymanie nagrody „e-Gazeli Biznesu”, przyznawanej najbardziej dynamicznym firmom e-commerce. Pamiętajcie, że to Wy motywujecie nas do dalszego rozwoju, i to dzięki Wam ten rok był tak udany.

 

Mamy nadzieję, że 2015 rok także spędzicie razem z nami!

O autorze
JohnSnakeJohnSnake
707 9
Pecetowiec wierny wujkowi Newellowi. Fan sieciówek, 'rogalików' i sandboxów. Serialowy maniak. Wieczny poszukiwacz dobrego kina science-fiction oraz fantasy. Oprócz tego lubi dobre żarcie i jeszcze lepsze piwo. Innymi słowy – typowy nerd.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]