Zagraniczni Youtuberzy zostali wystawieni na sporą próbę charakteru – do zgarnięcia były bowiem pieniądze Microsoftu. By je mieć wystarczyło... promować Xboksa One i nie mówić o nim niczego złego. A co z etyką?
Etyka poszła w las i nie wiem czemu wcale mnie nie dziwi ta sytuacja. Sięgnięcie po Stealth/Undercover Marketing to chyba najgorsze co mogli zrobić szefowie dywizji Xboksa – zwłaszcza gdy wiemy o nim z wyprzedzeniem. Podkupywanie potencjalnych konsumentów i oddziaływanie na nich w taki sposób, że są tego nieświadomi nie powinno mieć miejsca na tym szczeblu, gdy chodzi o olbrzymią stawkę jaką jest dominacja na rynku konsol do gier.
Ale do rzeczy: okazuje się, że partnerzy Machinimy (największy amerykański kanał gamingowy na YouTube) otrzymywali dodatkową zapłatę od Microsoftu jeśli w ich filmach pojawił się minimum przez 30 sekund materiał z gry na Xboksa One i wspomniano się nazwę tej platformy. Ach, i jeszcze jedno: nie można było pokazywać żadnego z tych produktów w negatywnym świetle.
Wygląda na to, że Microsoft woli płacić ludziom za szerzenie „dobrej” nowiny niż inwestować w tworzenie nowych marek, dostarczanie swej platformy na całym świecie i zapewnienie przystępnej polityki cenowej. A wydawało się, że po posypaniu głowy popiołem po tragicznym przyjęciu przez graczy ogłoszeń z konferencji na E3 2013 wszystko w Redmond pójdzie już w dobrą stronę...
Co myślicie o takich praktykach?
źródło: arstechnica
2 Komentarze
No tak, jakoś sobie trzeba radzić;p ale żeby 3$?;p
Za 30 sekund 3 dolary? Nieźle :-)