Warlocks vs Shadows - Recenzje

02
Parsec

Ten rok wypada naprawdę dobrze dla polskich gier i nie mówię tu wyłącznie o doskonałym wręcz Wiedźminie 3, ale też o grach bardziej niszowych – typowych indykach, które zalewają wszelkiej maści Steamy, Desury i inne takie. Moje wakacje zacząłem od całkiem zacnego Ronina, a skończę je, grając w Warlocks vs. Shadows, która okazuje się bardzo zacną i niszową produkcją stworzoną przez programistów z koszalińskiego Frozen District. Oto moje przemyślenia na temat wielkiej wojny między czarnoksiężnikami a cieniami...

 

Do gry przysiadłem zupełnie na chwilę i z pustą głową, a gdy się obejrzałem, było już… dwie godziny później. Zacząłem się zastanawiać, co było tego przyczyną – odpowiedź była całkiem prosta: Ta platformówka, mówiąc w telegraficznym skrócie, łączy w sobie dobre elementy Dark Souls, League of Legends i typowej nawalanki z falami wrogów. Tyle.

 

Ale tak już na serio, to gra wrzuca nas w konflikt pomiędzy przybyłym z kosmosu cieniom, a grupie jedenaściorga czarnoksiężników. Fabuła jest tutaj zupełnie nieważna i nie dziwię się, że nie poświęcono jej zbyt dużo czasu. Jasne, pozwala nam się odrobinę wczuć w konflikt lub też zobaczyć, jaki będzie motyw przewodni jednego z pięciu etapów, jednak to rzecz zupełnie zbędna, bo liczy się przecież mięsko.

 

Cień na cieniu i cieniem pogania

Tym mięskiem jest walka z hordami cienistych pomiotów, które nawiedzają każdą planszę. Zazwyczaj fal naszych wrogów jest około dziesięciu, jednak każda z nich potrafi być wyzwaniem dla wybranego przez nas bohatera. To nie jest walka z tępymi zombiakami – w walce o wyzwolenie świata walczymy z wieloma różnorodnymi potworami, do których trzeba podejść odrobinę inaczej – niektóre atakują nas śmiercionośnym laserem, inne walczą z dystansu lub po prostu podbiegają do nas, by oddać ogłuszający cios w pysk.

 

Impreza dopiero się rozkręca...

 

Zwieńczeniem etapu składającego się z 6 plansz jest walka z bossem, która zupełnie zmienia podejście do gry. Tutaj znacznie łatwiej zginąć i popełnić prosty błąd decydujący o naszym życiu i śmierci. W takim jakże smutnym wypadku nasz progres na planszy zostaje całkowicie wyzerowany, a my od nowa musimy bić się albo z kolejnymi hordami wrogów, albo ponownie stanąć w szranki z etapowym creme de la creme.

 

Jednak każda kolejna walka na tej samej mapie pogłębiała moją frustrację, przez co popełniałem coraz więcej błędów cofających mnie do początku misji, a każda taka strata była iście niepowetowana. Nie tylko traciłem czas i nerwy, ale cenne mikstury leczenia, które nie powracały wraz z kolejnym podejściem…

 

Kim jesteś, dzielny bohaterze?

Jak już wspomniałem wyżej, możemy kierować jedenastoma bohaterami, z których każdym gra się zupełnie inaczej w związku z ich umiejętnościami rozwijanymi w sposób niemal podobny do tego gier MOBA. Zupełnie inaczej gra się teleportującym się Rainerem, inaczej inspirowanym Porą na Przygodę Jake'm, a zupełnie odmiennie walczącym w zwarciu Borubarem (#pdk).

 

Ten prosty zabieg sprawia, że każda nowa gra, nową postacią jest zupełnie inna mimo schematycznej budowy czterech umiejętności każdego czarnoksiężnika.

 

Nasza umiejętność operowania tymi pięcioma klawiszami niejednokrotnie zadecyduje o naszym życiu lub śmierci.

 

W rączki naszej postaci, prócz mikstur leczenia, wpadają też różnorakie przedmioty i kasa, które możemy wymienić na bardziej atrakcyjne przedmioty u handlarza pojawiającego się raz na kilka map i mimo tego, że większość wypadających z cieni przedmiotów jest po prostu słaba, tak całkiem znacząco mogą dopalić nasze umiejętności.

 

Boisz się ciemności? Wpadnij z kolegą

Fajnym aspektem zaprezentowanym w Warlocks vs Shadows jest możliwość rozegrania kampanii przez LAN ze znajomym lub też przez internet. Zresztą, funkcja multi idzie o krok dalej, gdyż to dzięki niej możemy powalczyć w pojedynkach 1 vs 1 lub w trybie niekończącej się hordy… Niestety, w związku z patchowaniem tego aspektu nie było mi dane zagrać w trybach multi ze znajomymi lub obcymi graczami, a szkoda, bo pewnie bawiłbym się dobrze.

 

Pixelart spoko, muzyka nie do końca

Warlocks vs Shadows wygląda po prostu ładnie i to nie tylko z powodu zastosowanego stylu graficznego, ale też wyjątkowej dbałości o szczegół w animacji. Miło jest patrzeć, kiedy Jake wywija swój meteorytowy taniec i sprowadza go na wrogów, którzy giną w spektakularny sposób lub gdy Zardonic (wyraźna inspiracja twórcą muzyki elektronicznej) wykorzysta swój najlepszy atak polegający na dosyć wizualnym uderzeniu basem. Niestety, muzycznie gra nie wypada już tak dobrze, gdyż powtarzające się etapowe motywy przewodnie po jakimś czasie męczyły mnie i irytowały gorzej niż jakiś koncert sezonowej gwiazdki pop, a szkoda, bo melodycznie utwory są spoko, ale jest ich po prostu za mało.

 

Gra potrafi naprawdę cieszyć oko. Wystarczy tylko na chwilę się zatrzymać lub uciec od armii goniących nas cieni.

 

Podsumowanie

Jak na indyka grało mi się w polską grę całkiem nieźle i bawiłem się tak, jak sądziłem. Jednak zastanawiam się nad możliwościami powrotów graczy do gry. Owszem, przejście produkcji każdą postacią można uważać jako kilkukrotne ponowne rozegranie, ale co potem? Poza trybem multi Warlocks vs Shadows może nie być w stanie przyciągnąć gracza do kolejnej instalacji z powodu prostego braku chęci i niskiego wskaźnika tak zwanego „replayability”. Mimo wszystko, gra od Frozen District to bardzo dobry start w świat popularniejszych gier i mam nadzieję, że twórcy zapewnią mi dużo zabawy przy innej, już nowej produkcji.

 

 

Warlocks vs Shadows

Ocena
7
Wasza ocena
brak
Oceń grę
  • Plusy
  • Świetna gra na krótkie posiedzenia;
  • Szczegółowy pixelart;
  • Zróżnicowani bohaterowie i przeciwnicy;
  • Dobry, wymagający poziom trudności.
  • Minusy
  • Gra męczy i jest frustrująca przy dłuższej chwili;
  • Z czasem muzyka zaczyna drażnić;
  • Niski współczynnik powrotu do gry;
  • Małe błędy w polskim tłumaczeniu.
O autorze
ParsecParsec
332 1
Miłość do gier PC-towych wyssał z mlekiem matki. Amator gier wszelakich, a w szczególności gier ekonomicznych i Guild Wars. Początkujący badacz kultury graczy komputerowych, ale tylko po godzinach i przy dobrym piwie.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]