Rozstanie Konami, Hideo Kojimy, Guilermo Del Toro i Normana Reedusa było dość brutalne dla graczy. Projekt, który mógł dać Konami nowe życie obrócił się w pył i zostało po nim tylko P.T. – demo, którego już nawet nie da się ściągnąć na swoją konsolę (pozostaje więc na dyskach tych, którzy zdążyli to zrobić). W takich momentach brakuje rycerza na białym koniu, albo chociaż ogra i osła, którzy mogliby uratować sytuację. A kto mógłby zrobić to lepiej niż Sony?
Twórcy PlayStation nawet jeśli nie byliby w stanie uratować projektu w jego pierwotnej formie (ją bezpowrotnie zepsuło Konami) to dalej mogliby przynajmniej wyciągnąć rękę do Hideo Kojimy i zapewnić mu warunki do stworzenia własnego horroru. I nawet byłoby gdzie się z tym ruszyć bo Keiichirō Toyama – reżyser pierwszego Silent Hill oraz innych cyfrowych straszydeł (Siren, Forbidden Siren 2) jest od 1999 roku pracownikiem Sony! Razem z nim Kojima mógłby stworzyć coś naprawdę wybitnego.
Zaplecze na to, by zrobić taki tytuł na pewno, by się znalazło. Zyskaliby na tym gracze i Sony – firma nie dość, że zyskałaby kolejny świetny tytuł na wyłączność to jeszcze mogłaby twierdzić, że ma u siebie Hideo Kojimę! To byłoby coś naprawdę dużego, bo do poprowadzenia PS4 jeszcze dalej i jeszcze szybciej brakuje właśnie kogoś z takim nazwiskiem.
Na koniec jeszcze jedna sprawa nadająca sens ratowaniu Silent Hills przez Sony: Project Morpheus. Wykorzystanie gogli VR przy horrorze nowej generacji prosto z Japonii? Ludzie musieliby brać leki uspokajające jeszcze tydzień po skończeniu…
Zatem pod jedną nazwą czy drugą, może nawet z Del Toro (przecież Sony to także wytwórnia filmowa i dałoby się to załatwić), warto wierzyć, że Sony wyciągnie rękę do Kojimy. Podobnie zrobiło przecież Nintendo wchodząc w układ z Platinum Games i zapewniając Wii U exclusive, któremu trudno znaleźć konkurencję – czyli Bayonettę 2. Oby identycznie potoczyły się losy Silent Hills.
0 Komentarzy