• Strona główna
  • Newsy
  • Polskie muzeum gier? to może się udać! wywiad z markiem czerniakiem - jednym z pomysłodawców

Polskie Muzeum Gier? To może się udać! Wywiad z Markiem Czerniakiem - jednym z pomysłodawców

Parsec - 
1osoba uważa ten artykuł za ciekawy
Polskie Muzeum Gier? To może się udać! Wywiad z Markiem Czerniakiem - jednym z pomysłodawców - gamedot.pl

Wyobrażacie sobie pielgrzymki graczy młodych i starych do jednego przybytku, gdzie przeszłość łączy się z nowoczesnością?

 

Nie tak dawno pojawiła się inicjatywa, która ma na celu stworzenie Muzeum Gier Wideo w Warszawie. Pomysł wygląda naprawdę ciekawie, a wizja autorów zasługuje na uwagę. Placówka miałaby być nie tylko wspomnieniem starych czasów, ale też miejscem rozrywki i centrum konferencyjnym dla profesjonalnych twórców, a także dla ludzi interesujących się kulturą gier wideo. Sporą częścią ekspozycji miałyby być polskie gry, które powstawały od 1989 roku, a więc od czasów zmian społeczno-ustrojowych.

 

Muzeum Gier Wideo nie osiągnie z góry ustalonych celów bez współpracy z samymi graczami, którzy mogliby wesprzeć inicjatywę swoimi grami, sprzętem, a także opinią, czy kontaktami.

 

Postanowiliśmy mocniej zagłębić się w temat i wysłaliśmy kilka pytań do pomysłodawców Muzeum Gier Wideo. Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać:

 

Kacper Młyński: Na stronie internetowej można przeczytać, że Was, inicjatorów jest siedmiu. Jesteście paczką starych dobrych znajomych, czy też połączyła Was dopiero idea stworzenia muzeum?

Marek Czerniak: Tę historię trzeba opowiedzieć trochę od innej strony. Te siedem osób jest cały czas w jakiś sposób zaangażowane w branżę gier w Polsce. Darek i Łukasz to szefowie PGA - największych targów gier w Polsce, które od kilku lat również aktywnie wpierają polskich twórców niezależnych, a i na tych targach stałą atrakcją jest strefa retro. Jakub to główny koordynator Game Industry Conference - największej konferencji branży gier w naszym kraju, znanej dotychczas jako Zjazd Twórców Gier. Drugi Jakub to założyciel i szef między innymi 1ndieWorld oraz koordynator projektu Indie Games Polska, którego zadaniem jest promocja polskich twórców niezależnych poza granicami naszego kraju. Robert to twórca Pixel Heaven - znanej warszawskiej imprezy, dotychczas kojarzonej głównie z gier retro i indie oraz wydawca Pixela. Artur to na co dzień game developer w jednym z największych polskich studiów, gdzie zajmuje się między innymi kwestią obecności studia na eventach. No i na koniec ja, osoba, która miała jakiś mały udział w organizacji lub przebiegu wymienionych imprez i na jakimś etapach stała się łącznikiem pomiędzy tymi osobami. Jako że wszyscy funkcjonujemy przy podobnych inicjatywach, przyszedł moment, w którym warto było się porozumieć i zamiast konkurować, zacząć wzajemnie się wspierać, dla dobra tych inicjatyw, jak i rozwoju rynku. Efektów tej współpracy będzie w najbliższym czasie więcej, ale to na razie niech pozostaną jeszcze tajemnicą.

 

Sama inicjatywa powstania muzeum gier nie jest nowa. Pojawiała się w rozmowach od wielu lat. Pamiętam, jak organizowaliśmy wraz ze znajomymi z serwisu AtariOnLine.pl pierwszą strefę retro na targach PGA w 2009 roku. Przed rozpoczęciem targów czuliśmy, że wiele osób traktowało nas jako mało szkodliwych wariatów. Tym większa była nasza satysfakcja, gdy strefa okazał się hitem imprezy. To było jeszcze przed modą na retro, a i przed dotarciem do Polski indie rewolucji, więc nie było na targach małych gier w pixel-arcie. Zorganizowaliśmy wtedy małą strefę retro naprzeciwko stoiska Xboxa i Ubisoftu, i prowokacyjnie powiesiliśmy napis "Bo kiedyś grało się lepiej". 

 

Przynajmniej od tego czasu temat muzeum powracał regularnie, ale aby myśleć realnie o inicjatywie na taką skalę i realnymi szansami powodzenia jak w tej chwili, pomysł musiał dojrzeć i poczekać na sprzyjający czas.

 

Tutaj trzeba podkreślić, że muzeum, jakie chcemy tworzyć nie ma być tylko izbą pamięci, ma być instytucją rozrywkową, edukacyjną, ma być takim ośrodkiem kultury gamingowej, w którym stare spotyka nowa, gdzie dyskutuje się, w jakim kierunku podąża medium, jakim są gry, gdzie walczymy o status gier wideo jako równoprawnego uczestnika rynku kultury. Gdy dłużej porozmawialiśmy w gronie, w jakim zaczęliśmy współpracować i analizować sytuację rynku gier w Polsce, jasne okazało się, że to jest ta chwila, kiedy trzeba z tą inicjatywą ruszyć. Na chwilę obecną firmujemy ją naszymi nazwiskami, ale docelowo projekt prowadzić ma fundacja, która zapewni mu bezpieczeństwo od strony formalnej i finansowej.

 

KM: W co graliście w dzieciństwie i na jakich platformach?

MC: Mogę powiedzieć za siebie: Atari 65 XE, potem Pegasus i już PC. Era 16 bit mnie trochę ominęła, mocno nadrabiałem po czasie. 

 

KM: Czy inspirujecie się podobnymi miejscami w innych miastach jak na przykład w Berlinie?

MC: Z pewnością. Muzeum w Berlinie jest nam dość dobrze znane. Takich muzeów na świecie powstaje zresztą w tej chwili sporo. Nie ma nic złego we wzorowaniu się na tych, którym się już udało. Chcemy budować instytucje nowoczesną, wszystkie sprawdzone rozwiązania i pomysły są warte przynajmniej przeanalizowania. 

 

KM: W swej idei napisaliście, że muzeum miałoby być miejscem rozrywki. Czy planujecie udostępnić do gry część zbiorów i platform? Jeśli tak, to o jakich myślicie w dniu otwarcia?

MC: To absolutna podstawa. Od samego początku chcemy udostępnić odwiedzającym jak najwięcej sprzętu do grania, aby mogli poznać gry bezpośrednio grając w nie. Oczywiście są gatunki i tytuły ważne dla historii gier, które trudno zrozumieć, grając w nie nawet godzinę czy dwie, nie mówiąc już o tym, czy współczesny gracz poradziły sobie z archaicznym interfejsem, czy mechaniką gameplaya. O takich grach i ich znaczeniu trzeba opowiedzieć w inny sposób. Podstawa to jednak możliwość samodzielnego zagrania w jak największą ilość tytułów, a dopiero uzupełnienie tego pamiątkami w gablocie. Listy sprzętu na dzień otwarcie nie jestem w stanie teraz zrobić, ale z pewnością będzie godnie. 

 

KM: Powiedzmy sobie szczerze - stała ekspozycja może się po jakimś czasie znudzić. Jak często chcielibyście ją zmieniać?

MC: Marzy nam się nowoczesna, przemyślana, zaprojektowana we współpracy z ekspertami od budowy nowoczesnych wystaw ekspozycja, która mądrze opowie o historii gier. W takiej wystawie nie da się łatwo grzebać, zmieniając co dwa dni dla urozmaicenia cartridge z grami w konsolach. Ale to nie oznacza, że nie znajdą dla siebie czegoś osoby, które chciałby odwiedzać muzeum często i regularnie. W muzeum chcemy postawić na ekspozycje czasowe, tematyczne oraz eventy.

 

KM: Czy planujecie prowadzić jakieś eventy związane z grami? Może chcielibyście zorganizować polskie premiery gier?

MC: Premiery gier? Jak najbardziej! Tak jak już mówiłem, chcemy, aby to było miejsce, w którym stare spotyka nowe, gdzie toczy się dyskusja. Już teraz mogę zdradzić, że nawiązaliśmy współprace z wieloma polskimi firmami gamedevowymi. Szczegóły wkrótce. 

 

KM: Jakie macie stanowisko wobec polskiego Pegasusa? Uważacie go za konsolę piracką?

MC: No cóż, to faktycznie był klon NESa/Famicona. Jednak nie ma tu miejsca dla łatwych ocen. Z pewnością to jedna z najważniejszych konsol w historii polskiego gamingu i dużo jej zawdzięczamy. To ona jako pierwsza trafiła masowo do polskich domów, w czasie gdy komputery były jednak nadal czymś elitarnym. Najprawdopodobniej więc, gdyby nie Pegasus masowy polski gracz nie poznałby Mario czy Donkey Konga, a już na pewno nie byłyby to dziś gry kultowe również w Polsce. Można więc powiedzieć, że nadrabialiśmy w dostępie do kultury, jak się dało. Podobnie byto z pirackimi kopiami gier sprzedawanymi na kasetach magnetofonowych na giełdach komputerowych w latach 80. Piracone gry w zdecydowanej większości nie były nigdy oficjalnie wydane w Polsce. Do masowego gracza w Polsce miałyby więc nigdy nie dotrzeć takie gry jak Boulder Dash czy Defender? Polska historia rynku gier, jak i polskiego gamedevu jest niepowtarzalna, bo nakłada się na zmiany społeczno-polityczne przełomu lat 80. i 90. Przy wszelkich ocenach, jakich chcemy dokonywać, musimy brać pod uwagę okoliczności. Oczywiście wiem, że wchodzimy tu na bardzo grząski grunt, bo w Polsce i dzisiaj na skalę masowa piraci się choćby filmy czy serialne niedostępne w oficjalnej dystrybucji, usprawiedliwiając to dość podobnie.  Na szczęście my nie musimy arbitralnie niczego oceniać, po prostu pokażemy jak było zostawiając przestrzeń na dyskusję i samodzielne oceny.

 

KM: Bardzo dziękuję za rozmowę

MC: Dziękuję również, pozdrawiam.

 

 

Zapraszamy na stronę inicjatywy i na Facebooka, by być na bieżąco z informacjami na temat rozwoju pomysłu.  

0 osób dodało komentarz
1osoba uważa ten artykuł za ciekawy

0 Komentarzy

ParsecParsecMiłość do gier PC-towych wyssał z mlekiem matki. Amator gier wszelakich, a w szczególności gier ekonomicznych i Guild Wars. Początkujący badacz kultury graczy komputerowych, ale tylko po godzinach i przy dobrym piwie.
Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]