W zeszłym roku francuski gigant Vivendi postanowił wrócić w specyficzny sposób do branży gier AAA skupiając się na wykupywaniu kolejnych akcji Ubisoftu. Zaniepokojoni włodaże firmy wiedząc, że mają do czynienia z przeciwnikiem o niesamowicie głebokich kieszeniach postanowili ruszyć do kontrataku i zacząć skupywać własne akcje, tak by bronić się przed nagłym obudzeniem się w sytuacji, w której Vivendi miałoby zbyt dużo do powiedzenia na spotkaniach akcjonariuszy.
Skuteczna obrona jednak wiele kosztowała - Ubisoft wydał 137,9 miliona dolarów na wykupienie 3,2% własnych akcji od branku Bpifrance. O dramatycznym tle tego ruchu niech świadczy to, że Vivendi ma już 22,8% akcji twórców serii Assassin's Creed. Zareagowano zatem w odpowiednim momencie.
Yves Guillemot, CEO Ubisoftu, wie że jego sposób zarządzania firmą całkowicie różni się od polityki jaką kieruje się Vivendi i powinniśmy mu dziękować za to, że zamiast liczyć coraz większe przelewy postanowił zawalczyć o swoje dziedzictwo (jest też współzałożycielem Ubi), które w rękach takich rekinów biznesu pewnie dobrze, by sobie radziło, ale na pewno nie tworzyłoby nowych marek i nie ryzykowało próbując wprowadzać na rynek np. For Honor, Watch Dogs czy Steep.
źródło: gamasutra
-1 Komentarzy