Nie macie się czego bać - The Last of Us na PlayStation 4 będzie tą samą grą, którą gracze na całym świecie pokochali i docenili w zeszłym roku. Naughty Dog postarało się jednak o to, by odświeżona wersja gry miała sens na nowej generacji. Dzięki temu dostaniemy nie tylko ulepszone cut-scenki w fullHD (sama gra też będzie śmigać w 1080p) i 60 klatkach na sekundę, ale także usprawnione oświetlenie, dalszy zasięg rysowania terenu, czy ostrzejsze tekstury (zwłaszcza przeciwników). Czym więc są wcześniej wspomniane technologiczne ograniczenia, na które natknął się developer? Chodzi przede wszystkim o niewystarczającą ilość miejsca na nośniku. Przypomnijmy, że nawet Killzone: Shadow Fall ze swoimi 50GB danych to pryszcz w porównaniu do pierwotnych założeń, według których gra miała zajmować prawie 300GB. Naughty Dog trafiło na podobne problemy, przez które developer musiał iść na pewne kompromisy. Czyżby twórcy gier zaczęli wołać o potężniejsze nośniki? Przekonacie się o tym już 20 czerwca, kiedy to oficjalną premierę będzie mieć The Last of Us: Remastered.
Źródło: gamespot.com
0 Komentarzy