Wiosną 2016 ukaże się najbardziej ambitny projekt w historii Capcomu. Street Fighter V ma być nie tylko bijatyką, która zrzeszy miliony marzących o byciu mistrzem – to także projekt łączący jednym kodem sieciowym pecetowców i posiadaczy PS4. Poza tym, nie szykuje się nam żadne Super Street Fighter V Edition czy Ultra Super Street Fighter V Edition, zamiast tego dostaniemy jedną grę, która będzie stale rozwijana za pomocą aktualizacji.
Ktoś powie, że to nic wielkiego, że takie rzeczy już były… ale nie w świecie turniejowych fighterów, które wymagają stałych aktualizacji i korekt w balansie swego systemu. Są to bowiem gry o wiele bardziej podatne na „zepsucie” niż MOBY i nawet drobne aktualizacje potrafią diametralnie zmienić złożony system stworzony do pojedynków trwających nie dłużej niż minutę.
To kluczowa zmiana w filozofii Capcomu, który poszedł po rozum do głowy i porozumiewając się z Sony sprawił, że Street Fighter V będzie grą-wizytówką PlayStation 4 (szkoda tylko, że posiadacze XOne na tym stracą). Rozkwit turniejów, ich promocji i wyjście po osoby do tej pory niezainteresowane bijatykami ma nie tylko przyciągnąć nowych graczy do Street Fightera – ono ma ich przy nim utrzymać. Już potwierdzono, że turnieje o wysoką stawkę zaleją Amerykę, Europę i Azję:
Na tym nie kończą się jednak korzyści po stronie graczy: najbardziej zaangażowani Uliczni Wojownicy będą bowiem mogli odblokowywać płatne dodatki dzięki postępom w grze. Oznacza to, że postaci dochodzące do podstawowej szesnastki (z tyloma zawodnikami na płycie będzie debiutować Street Fighter V) przez kolejne miesiące po premierze będą de facto darmowe dla największych fanów V. To nie tylko świetny ukłon w kierunku społeczności – to też kolejny sposób na utrzymanie jej dłużej przy grze i wzbudzenie w niej większego zaangażowania… bo chyba nikt nie myśli, że odblokowanie płatnej zawartości będzie tu łatwe. A jeśli nawet będzie łatwe to na pewno czasochłonne, bo ma polegać na zbieraniu specjalnej waluty (można też po prostu kupić specjalne monety przyspieszajace odblokowywanie dodatkowych rzeczy).
Ostatnią rzeczą jest chęć zbalansowania gry na nowo, tak by każda postać miała swój temperament i była łatwiejsza do wyczucia. Uzyska się to dzięki dostosowywaniu systemu walki do postaci, a nie postaci do systemu walki jak to było w Street Fighterze IV, w którym niektórzy zawodnicy byli poszkodowani przez sposób w jaki egzekwuje się super-ataki w grze. Co jeszcze ciekawsze łatki mają nie skupiać się tak bardzo na osłabianiu „przesadzonych” wojowników, tylko na zwiększaniu siły tych słabszych (czyli robi się naprawdę ciekawie). Oczywiście odnośnikiem dla nich wszystkich jest Ryu:
Zaryzykuję i napiszę, że wierzę Capcomowi. Wyjątkowo (przecież nigdy nie marnuję okazji, by przekręcić nazwę firmy na „Crapcom”) liczę na to, że dadzą radę spełnić swoje obietnice i cały czas będą słuchać społeczności. Myślę, że ostatnie lata pokazały, że nic się bardziej nie opłaca dużym firmom jak właśnie słuchanie graczy.
PS zdjęcia pochodzą z panelu dotyczącego SFV na EVO 2015, więcej z nich znajdziecie na imgur.
1 Komentarz
Czy mi się wydaje, czy niedawno za podobne (a może nawet fajniejsze) działanie dostało się tu po dupie Hitmanowi?