Test słuchawek SteelSeries H

ravn - 
0osób uważa ten artykuł za ciekawy

Czasem w moje ręce wpada sprzęt, którego za nic w świecie nie chciałbym oddać – doskonały, świetnie zaprojektowany, a przede wszystkim spełniający swoje zadanie w każdym calu. Zdarza się to rzadko, często niespodziewanie – tak też było, gdy dostałem cynk, że czekają na mnie świetne słuchawki do przetestowania. Po paru godzinach wracałem do domu z wielkim, ciężkim i stylowym opakowaniem, przeczuwając zarazem, że w środku znajduje się coś wartego większej uwagi.

 

Pierwsze wrażenie

 

Idealny sprzęt albo od razu rzuca się w oczy, albo wygląda zaskakująco niepozornie – nigdy nie spotkałem się z czymś pomiędzy. W przypadku słuchawek Steelseries H już samo opakowanie krzyczy, że dostajemy sprzęt  z najwyższej pułki. Jak wspominałem, jest olbrzymie, masywne, a przy tym świetnie zaprojektowane - minimalistyczna oprawa graficzna, ciekawe kolory (głównie odcienie szarości i czerni, z elementami bieli i oranżu), brak efekciarskich czy krzykliwych haseł – Steelseries doskonale wie, jak zainteresować potencjalnego nabywcę. Szybko okazuje się, że z zewnątrz widzimy tylko kartonową obwolutę, a właściwe pudło trzeba dopiero wysunąć. Jest ono jeszcze ciekawsze, z nowoczesnym wyglądem i ciekawą fakturą, rozkładane niczym kanapka czy ciasteczka Oreo. Ściągnięcie górnej połowy opakowania ukazuje nam spoczywający w wytłoczce headset oraz transmiter – aby dostać się do reszty kompletu, musimy zajrzeć głębiej. Tam znajdziemy całą masę kabli, a także kolejne, wewnętrzne pudełeczko (matrioszka?) zawierające między innymi jedną z dwóch baterii (druga znajdziemy od razu wewnątrz słuchawek), instrukcję, czy wtyczkę z całą masą przejściówek (umożliwiających podłączenie do różnych rodzajów gniazdek). Zestaw jest naprawdę bogaty! 

Ale dość już o opakowaniu, przejdźmy do mięska. Słuchawki od samego początku cieszą oczy, a po wyjęciu z pudełka wręcz zachwycają. Zarówno wykonanie jak i design stoją na najwyższym poziomie, headset przyciąga wzrok ciekawą stylistyką i kolorystyką – dorosłą i nowoczesną zarazem. Pałąk jest gruby i sprawia solidne wrażenie, od wewnętrznej strony wyściełany jest poduszeczkami pokrytymi skórą. Idealnie komponuje się ze sporymi muszlami. Te również wykonano bardzo dobrze, od wewnątrz są pokryte miękką skórą (tak samo jak w przypadku pałąku) oraz charakterystycznym, pomarańczowym materiałem (idealnie przełamującym szaro-czarne odcienie reszty słuchawek). Przy dłuższych oględzinach dostrzegamy ukryte za zaślepką dodatkowe gniazda (umożliwiające chociażby podłączenie słuchawek przewodowo do telefonu i empetrójki), przycisk włączający headset, pokrętło głośności, otwieraną pokrywę muszli (gdzie znajduje się bateria), oraz chowany mikrofon. Drugim, nie mniej ważnym elementem zestawu jest transmiter, przypominający z wyglądu małe, czarne pudełeczko z masą różnych wejść (czego tu nie ma! Usb, wejście analogowe, wejście i wyjście optyczne itp.), półką do ładowania baterii oraz sporą gałką (umożliwiającą regulacje głośności i poruszanie się po menu) i ekranikiem na froncie. Jeśli miałbym go do czegoś porównać, to bez zastanowienia wskazałbym na Apple TV – dla mnie to spory plus, bowiem uwielbiam styl produktów nadgryzionego jabłka. Transmiter umożliwia nam łączenie się ze słuchawkami bezprzewodowo, wybieranie różnych profili, a nawet sposobu odtwarzania dźwięku – w tym cyfrowego Dolby 7.1. Steelseries H niewątpliwie pieści zmysł wzroku i dotyku, jednak dopiero założenie headseta na uszy pokaże, czy treść dorówna formie.

 

W grze

 

Steelseries postanowiło dopieścić swoje dzieło głównie pod potrzeby graczy i widać to od samego początku. Headset bez problemu podłączymy nie tylko do komputera, ale także do PS3 czy Xboxa – wszystko to robimy bez większej kombinacji, co zajmuje dosłownie chwilę. Dla mnie, jako osoby raczej niecierpliwej, jest to spory plus. Ale podłączanie i konfiguracja to jedno - najważniejszą kwestią było idealne brzmienie, komfort, oraz jakość mikrofonu. Każdy, kto kiedykolwiek korzystał ze słuchawek (szczególnie większych modeli), ten wie, że brak wygody może mieć kluczowe znaczenie, szczególnie przy dłuższej sesji w grze. Na szczęście, w przypadku Steelseries H nie mam żadnych zastrzeżeń. Headset nie należy wprawdzie do najlżejszych, jednak po założeniu na głowę wrażenie ciężkości znika - słuchawki leżą idealnie (nawet po kilku godzinach nie czułem ucisku), nic się nie zsuwa itp. Miodzio. Teraz wystarczyło tylko usiąść wygodnie na krześle, rozprostować palce i wejść do gry. Co mogę napisać? Steelseries H skopał mi tyłek! Jakość dźwięku powala, niezależnie od wybranej produkcji, a cyfrowy dźwięk 7.1 robi swoje – wykreowana przestrzeń zachwyca, ustępując jedynie drogim zestawom głośnikowym. Miałem do tej pory wiele różnych słuchawek, zwykłych i gamingowych, jednak dopiero Steelseries H pokazały, jaki powinien być headset. Pierwsze uruchomienie Battlefielda 4 na tym sprzęcie zabija - wybuchy, wystrzały, warkot czołgowych silników i ryk odrzutowców – wreszcie mogłem poczuć, że wojna toczy się dosłownie wszędzie. Co więcej, nie tylko przestrzeń robi wrażenie, ale i sama jakość wszelakich dźwięków czy muzyki. Tak było też w każdej innej grze, niezależnie od platformy. Przygody Nathana Drake’a, wojenna zawierucha na Helghanie, skowyt zimowego wiatru w Company of Heroes 2, genialna muzyka z FC: Blood Dragon - czysta radość z gry, nowe doświadczenie w warstwie dźwiękowej. Brak kabli ciągnących się od słuchawek także pozytywnie wpływał na zabawę, podobnie jak świetnie rozwiązana kwestia zasilania. Dzięki temu, że w zestawie dostajemy dwie sztuki akumulatorów, zawsze będziemy mieli jeden naładowany pod ręką. A przy tym działają one dostatecznie długo, by nie irytować zbyt częstą żonglerką. Jeśli chodzi o mikrofon, ten sprawuje się bez zarzutów, nie tylko w grach, ale także przy zwykłym użytkowaniu, np. na Skypie – za każdym razem głos był odpowiednio czysty i wyraźny, nie zakłócany dźwiękami z tła. Na tym etapie nie mogę się do niczego przyczepić!

W muzyce

 

Steelseries H to nie tylko słuchawki do grania – świetnie radzą sobie także z muzyką, co nie jest wcale rzeczą oczywistą w przypadku headsetu. Owszem, nie jest to może poziom sprzętu tworzonego typowo pod muzykę, jednak specjalnych powodów do narzekań także nie znalazłem. Żeby mieć pełen pogląd na sprawę, postarałem się przesłuchać różne gatunkowo kawałki, jednak wszystkie z listy moich ulubionych (a więc takich, które znam jak zły szeląg). Przesłuchałem masę black metalowych kompozycji, od brudnych, harcząco-garażowych, przez ambientowe, aż po perfekcyjnie wyprodukowane, puszczałem klasyczne rockowe, glamowe czy industrialne kawałki (Motley Crue, AC/DC, Manson, KMFDM, NIN, Queen etc), wściekle galopujący Death Metal (Behemoth, Death itp.), przytłaczający doom metal (Candlemass), trip hop (Unkle chociażby), wszelkie gatunki rapu (Od 2Paca, przez Snoopa i AJKS, aż po Eminema, Twiztid, Pezeta i Kaliber 44), new retro wave i resztę elektroniki (Kavinsky, Tommy, Gesaffelstein, Showtek, 666), do tego jeszcze Lanę Del Rey,  Blondie, IAMX, Pidżamę Porno etc. Oczywiście, to nie wszystko co przeszło przez muszle Steelseries H, ale myślę, że daje pewien pogląd. Znakomita większość kawałków brzmiała świetnie, bardzo czysto (nie licząc utworów „brudnych” z założenia), bez problemu mogłem wyłapać z tła wszelakie szczegóły – szepty, dodatkowe dźwięki etc. O ile w standardowych słuchawkach jest to norma, o tyle w większości headsetów z którymi się spotkałem (szczególnie z niższych półek cenowych) tło było niewyraźne, zlewające się w nieprzyjemny szum. Spore obawy miałem przed mocniejszymi zespołami (Burzum, Mayhem, Cannibal Corpse), jednak i tutaj produkt Steelseries dał radę, nie zabijając pierwotnego brzmienia tych zespołów. Niestety, nie wszystko było równie dobre – moim zdaniem mocno średnio wypadł bas. Jest zbyt płaski, brakuje mu przestrzeni i mocy, co momentami bardzo zaniżało wrażenia płynące z niektórych utworów. Weźmy chociażby Hatred Gesaffelsteinu, gdzie perfekcyjny bas jest nie tylko miłym dodatkiem, ale najistotniejszą częścią utworu – słuchany na Steelseries H stracił naprawdę sporo. Nie zrozumcie mnie jednak źle – w większości kawałków bas brzmi przyzwoicie (w grach natomiast świetnie, jak już wspominałem – wybuchy mają power!). Bez szału, jednak specjalnej tragedii i powodów do rozpaczy też nie ma.     

Chcę!

 

Steelseries H jest jednym z tych sprzętów, których za nic w świecie nie chciałem oddawać. W ciągu kilku godzin zdążyłem zakochać się w wygodzie bezprzewodowych słuchawek, doskonałym dźwięku i uniwersalności (gaming pecetowy i konsolowy, muzyka – także z przenośnych odtwarzaczy!). Nawet niewielka wada w postaci średniego basu nie zaburzyła moich uczuć do tego sprzętu. Szczerze mówiąc, zacząłem się poważnie zastanawiać, czy nie wymienić swojego obecnego headsetu właśnie na Steelseries H – jedyne co mnie powstrzymało, to bardzo wysoka cena (powyżej 900zł), jednak całkowicie usprawiedliwiona jakością sprzętu (w żadnym wypadku nie mogę powiedzieć, że headset nie jest warty tej ceny). Komu natomiast mogę polecić zakup tych słuchawek? Moim zdaniem każdy, kto ma możliwość zakupu Steelseries H powinien być z nich zadowolony. Musicie tylko pamiętać, że jest to sprzęt typowo gamingowy i najlepiej sprawdzi się właśnie w grach – kupowanie headseta głównie, lub tylko pod muzykę mija się z celem, bowiem klasyczne słuchawki w podobnej cenie poradzą sobie znacznie lepiej. POLECAM!

 

Plusy:

- Świetnie zaprojektowane 

- Doskonały dźwięk w grach

- Dobrze sprawdzają się przy słuchaniu muzyki

- Bezprzewodowość

- Jakość adekwatna do ceny

- Doskonały mikrofon

 

Minusy:

- Bas brzmi raczej średnio

 

9.5/10

 

0 osób dodało komentarz
0osób uważa ten artykuł za ciekawy

0 Komentarzy

ravnravn

Z klawiaturą i myszką na biurku, konsolką w kieszeni lub padem w ręce jestem niemal od zawsze. Zajarany setką różnych rzeczy. Gry doceniam za emocje, klimat i magiczne „to coś”.

Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]