Castlevania: Lords of Shadow 2 – pracownicy winią szefa za słabe oceny gry

Mex - 
0osób uważa ten artykuł za ciekawy
Castlevania: Lords of Shadow 2 – pracownicy winią szefa za słabe oceny gry - gamedot.pl

Castlevania: Lords of Shadow 2 zbiera o wiele niższe oceny niż poprzednik choć za grą stoi to samo studio, hiszpańskie MercurySteam. Wiadomości z wewnątrz ekipy (na razie anonimowe) sugerują, że winą za taki stan rzeczy należy obarczyć współwłaściciela firmy, Enrica Alvareza. Podobno po poprzednim sukcesie zmienił się, pozując na wielką postać pokroju Petera Molyneuksa czy Davida Cage'a, traktując swych podwładnych z wyższością, w często „podły” sposób.

 

Pracownik, który to ujawnił dodaje, że tworzenie Lords of Shadow 2 było piekłem, z którym jednak nie miał nic wspólnego Hideo Kojima (który początkowo miał doglądać gry jako przedstawiciel Konami, czyli właścicieli marki Castlevania). Rola słynnego producenta Metal Gear Solid sprowadzała się do pojedynczej wizyty, obejrzenia studia i podpisania dokumentów...

 

„Większość ekipy zdawała sobie sprawę z tego, że robią złą grę, która ma niewiele wspólnego z jakością części pierwszej (…). Niskie oceny nikogo nie dziwią.”

 

„Jeśli należy kogoś za to winić to jest to Enric Alvarez, który w zły sposób dowodził całą ekipą, całkowicie przeoczając potrzeby programistów, projektantów i artystów (…). W swoich działaniach był podły, a po sukcesie pierwszego Lords of Shadows jego ego urosło do takich rozmiarów, że nawet nie witał się z ludźmi na korytarzu firmy.”

 

„Jego brak zaufania do własnych pracowników był niesamowity. Większość zespołu często dowiadywała się o nowych elementach gry z prasy, a nie od swego szefa. Nie było w tym odpowiedniego planowania ani trzymania odpowiednich struktur - tylko grupa ludzi pracujących na ślepo pod okiem rzekomego wizjonera.”

 

Dalsze wyznania traktują o archaicznej strukturze firmy, o zwolnieniu z niej 35 pracowników podczas prac nad Lords of Shadow 2 i masie innych problemów, które sprowadzają się do złego zarządzania. Enric Alvarez miotał się we własnych pomysłach i brał na siebie, często zajmował się przesadną kontrolą pracowników.

 

Sytuacja wygląda niewesoło i rzuca zdecydowanie złe światło na markę Castlevania. Powinniśmy jednak poczekać aż głos w całej sprawie zabierze Konami i producent gry, Dave Cox. Anonimowe zeznania jednego pracownika to jednak trochę za mało, by od razu uważać szefa MercurySteam za wcielenie szatana na ziemi... jednak odrobina prawdy w tym pewnie jest. W najbliższym czasie powinniśmy poznać kolejne szczegóły tej sprawy.

 

 

źródło: vg247

1 osób dodało komentarz
0osób uważa ten artykuł za ciekawy

1 Komentarz

Tomash49 10 lat temu

bo najgorzej jak komuś się wydaje że jest najważniejszy...

0 Odpowiedz
MexMex

Podstępny gamedotowy kowboj, który uwielbia szybkie strzelaniny i głośne samochody (albo na odwrót). Kiedy byłem mały chciałem być Popeyem, zostałem jednak redaktorem bo nie lubię szpinaku. Złapałem wszystkie gołębie w GTA IV.

Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]