Granie w Pokémon GO może być niebezpieczne. Nie chodzi tutaj tylko o czystą głupotę niektórych graczy, którzy zapatrzeni w ekran telefonu potrafią wtargnąć niespodziewanie na ruchliwą ulicę, ale także o zewnętrzne czynniki, które stanowią o podwyższonym stopniu zagrożenia, kiedy gramy w ten konkretny tytuł. Przez internet przewinęło się już wiele historii o zorganizowanych grupach, które przy pomocy aplikacji przyciągały do siebie młodocianych trenerów, żeby następnie ich obrabować. A to nie najgorsze co może wydarzyć się w takiej sytuacji, prawda? Na przeciw problemowi postanowił wyjść gubernator stanu Nowy Jork, Andrew Cuomo, który postanowił po prostu zakazać gry w Pokémon GO wszystkim mieszkańcom tego stanu, którzy znajdują się w rejestrze przestępców seksualnych. Nie ma co prawda doniesień o pedofilach, którzy przy pomocy aplikacji wabili swoje ofiary, ale chyba nie ma co się spierać, że w tej sytuacji lepiej dmuchać na zimne. Zwłaszcza, że nieoficjalne śledztwo przeprowadzone w obrębie stanu Nowy Jork wykazało, że osoby znajdujące się na tej niechlubnej liście zamieszkują często najbliższe okolice ważnych punktów w grze.
Jak sądzicie, czy to lekka przesada ze strony Amerykanów, czy może racjonalne podejście do sprawy zważywszy na nieszablonowy model rozgrywki w Pokémon GO?
Źródło: Destructoid.com
0 Komentarzy