Niedawno pisałem, że kontroler Move umarł śmiercią naturalną. Podobnie można stwierdzić w kontekście Kinecta – nawet jego ulepszonej wersji. Otrzymaliśmy sprzęt, który tak naprawdę hamował wyniki handlowe generowane przez XOne. Wszak na samym początku kontroler ruchu był wciskany na siłę do pudełka z następcą X360. Sam Microsoft narzeka na swój wynalazek – stwierdza, że przedstawiciel marki Cal of Duty czy Halo nie potrzebuje Kinecta. Ten ostatni nie jest związany z doznaniami/treściami, których oczekują prawdziwi gracze.
Phil Spencer (szef dywizji Xbox) mówi, że trwają poszukiwania najlepszych rozwiązań. Mechanizmów, które pokażą Kinecta w lepszym świetle – jako urządzenie wpływające pozytywnie na jakość oferowanej rozrywki. Niestety kontroler ruchu pasuje idealnie tylko do niewielkiej części tytułów. Cóż, pojawia się kwestia wypełniania pewnej... niszy.
Rzecz jasna amerykańska korporacja nie powie nam, iż Kinect to zdecydowana porażka. Mimo to widać tu całkiem solidną autokrytykę. Rozwiązania proponowane przez MS nie przebiją się do rynku masowego – do ogromnej liczby odbiorców. Cóż, najwidoczniej ludzie z zielonego obozu (zapewne mimowolnie) podążają śladami Sony. Producent PS4 wyleczył się z miłości do Move'a i teraz dopieszcza gogle VR. Według plotek gigant z Redmond przygotuje konkurenta dla Project Morpheus. Wypowiedzi Phila Spencera moim zdaniem kończą pewien etap w procesie rozwoju branży Umarł jeden król, a na jego miejsce zajmie nowy władca. I oczywiście będzie najwspanialszy ;)
Źródło: Crave
0 Komentarzy