Gogle VR od Sony – na ten moment określane jako Project Morpheus - jawią się jako ciekawy kawałek hardware'u. Choć muszę zaznaczyć, że nadal nie wiem, czy ludzie uznają go za obiekt największego pożądania. Czy warto dla niego (w pierwszej połowie przyszłego roku) napinać jeszcze bardziej budżet przeciętnego gracza.
Dla mnie to po prostu kolejny dodatek do właściwej konsoli – droga zabawka. Już kontroler Move miał być rewolucyjny, a teraz umiera śmiercią naturalną. Nawet z gry Until Dawn wycięto wsparcie dla różdżki – i tym samym przemodelowano całą mechanikę zabawy (teraz podążamy śladami Heavy Raina). Ja rozumiem, że w wysokich wieżach siedzą ludzie, jacy łakną prawdziwej kreatywności, ale jeszcze ile nietrafionych inwestycji musimy przeboleć.
Sony twierdzi, że kreowanie gier dla Move'a to był trudny proces; pewne rzeczy zawiodły. Z goglami VR to już całkowicie nowa – lepsza historia (a co mają powiedzieć, hm?). Cóż, małpowanie dokonań korporacji Nintendo okazało się kosztowne. Szkoda, że o nieroztropności zaczynamy rozmawiać dopiero po większej lub mniejszej porażce.
"Jesteśmy przekonani, że ludzie mogą używać go [Project Morpheus] przez wiele godzin, a potem odczuwać wielką radość. Wszystko zależy od tego, czy gra jest odpowiednio zaprojektowana" – stwierdził Shuhei Yoshida, boss dla Sony Computer Entertainment Worldwide Studios (SCE WWS).
Jeśli już jesteśmy przy grach... Pojawił się news, z którego dowiadujemy się, że Sony zakłada nowe (brytyjskie) studio. Zostało one ukierunkowane na tworzenie tytułów dopasowanych do specyfiki PM. Widzimy tu całą listę ofert zawodowych. Wspomina się o kreatywności, poszukiwaniu ekscytujących rozwiązań. Mam nadzieję, iż cała sprawa nie zakończy się zwyczajnym umoczeniem pieniędzy w błocie. Oby wirtualna rzeczywistość dawała... realny zysk – i to także po stronie zwykłego konsumenta. Niestety zakurzony PS Move sprawia że jestem czarnowidzem.
0 Komentarzy