Autorzy nieoficjalnych doniesień szkodzą wirtualnej rozrywce?

hraboll - 
1osoba uważa ten artykuł za ciekawy
Autorzy nieoficjalnych doniesień szkodzą wirtualnej rozrywce? - gamedot.pl

Nie da się ukryć, że na przestrzeni ostatnich tygodni czy miesięcy obcowaliśmy z wieloma plotkami, nieoficjalnymi doniesieniami. Czasem chodzi tu o informacje, jakie po prostu poprzedzają oficjalną zapowiedź. Popatrzmy na swoistą telenowelę z najnowszą odsłoną marki Fallout w roli głównej. Pojawiają się też zakulisowe materiały - wyciągane na światło dzienne przez wyspecjalizowane jednostki. Tidux jest jednym z internetowych detektywów. Jego konto na Twitterze jest często rozgrzane do czerwoności. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że Sony zapowie na E3 nową grę, a jej nazwa zaczyna się na literę „P”. Część rewelacji należy traktować z przymrużeniem oka.

 

 

David Jaffe (reżyser pierwszej odsłony marki God of War – tak dla przykładu) krytykuje wszelkich poszukiwaczy poufnych informacji. Ich zachowanie zrujnuje wiele niespodzianek, jakie są szykowane choćby na targi E3 2015. Niespodzianek szykowanych przez developerów nierzadko przez całe miesiące. Słowo pisane naznaczone jest w tym przypadku sporą emocjonalnością (ot, cały Jaffe).

 

 

 

Cóż, kreator serii Twisted Metal ma sporo racji. Pewne osoby nie potrafią (nie chcą?) zrozumieć pojęcia, znaczenia niespodzianki. W dzisiejszych czasach liczy się pogoń za sensacją, a nie poszanowanie cudzej pracy. W pewnym sensie sam przykładam ręce do nikczemnego procederu – pochylając się nad różnymi przeciekami. Jednak pewne rzeczy trzeba robić, by spełniać oczekiwania osób zainteresowanych wirtualną rozrywką – ludzi czekających na nowego Mass Effecta czy kontynuację cyklu Red Dead.

 

Wszelkie te ploteczki to chyba część uroku branży – nie nazwałbym tego przekleństwem. Wszak często nieoficjalne materiały są dostarczane przez programistów pracujących w tym konkretnym studiu. Wiadomo, zakazany owoc zasmakuje najlepiej – a wydawcy często zakazują/nakazują. Choć niesfornemu developerowi może leżeć na sercu nagrodzenie fanowskiego wsparcia. Trudno też kontrolować osoby, które zostały zwolnione z R* czy innego branżowego podmiotu. Zagraniczne media zapewne dobrze płacą za ekscytujące nowinki. Biznes to... biznes.

0 osób dodało komentarz
1osoba uważa ten artykuł za ciekawy

0 Komentarzy

hrabollhrabollFan gier przygodowych, choć nie boi się próbować rzeczy nowych i nieznanych. Magia pierwszego Turoka sprawiła, że pokochał interaktywną rozrywkę. Graficzne piękno nie jest najważniejsze – nawet największa potwora może wpasować się w gusta hrabolla ;)
Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]