Pembroke, niewielkie miasto w Kanadzie - pewnego dnia ojciec siedemnastolatka sprawdza swój rachunek z karty kredytowej i łapie się za głowę. Osiem tysięcy dolarów (kanadyjskich, ale zawsze) uciekło z jego konta za sprawą systemu mikrotransakcji FIFY, oczywiście we wszystko zamieszany jest jego syn i Xbox.
Lance Perkins przyznaje, że powierzył synowi kartę "do nagłych wypadków i zakupów dla rodziny". Syn myślał, że oplata za FIFĘ jest jednorazowa i kupował, kupował, kupował... aż nabił ogromny rachunek. Teraz nie da się tego cofnąć - jedynym sposobem (ze strony banku) jest to, że Perkins oskrarży syna o oszustwo. Zdegustowany ojciec twierdzi, że w jego domu nie będzie już nigdy żadnej konsoli do gier.
Prawda jest jednak taka, że poza tą smutną historią mamy kolejny dowód na to jak bardzo rodzice nie pilnują swoich dzieci. Zresztą tu nie chodzi tylko o danie dostępu do karty kredytowej siedemnastolatkowi (serio, jak mógł się na to zgodzić?), ale też... poziom samego syna, który pewnie wmówił ojcu, że wszystko kupił przez przypadek, a przecież wszyscy dobrze wiemy, że płatne transakcje w grach takich jak FIFA są wyraźnie zaznaczone i nie da się ich zrobić przez przypadek. Tym bardziej, że zrobił to prawie dorosły chłopak, który bez problemu wprowadził dane z karty w system, by potem nie wiedzieć, że kupuje coś za prawdziwe pieniądze? To brzmi tak naciąganie jak tylko można. Narobił bigosu i zrzuca teraz wszystko na Microsoft i EA.
Ale sprawa poszła w świat i w kolejnym informacyjnym programie zobaczyliśmy sprzęty do grania jako te złe.
3 Komentarze
Jak to możliwe jest, powiedzcie mi bo nie rozumiem, że gra oparta na mikrotransakcjach może generować takie sumy? Coś tu jest nie tak, nie tylko tu zresztą...
"powieżył"...
Nie rozumiem jak można zrobić taki błąd na takim serwisie B-)