Company of Heroes 2 - Recenzje

00
Fejn

Wojna na front zachodni - pierwsze wrażenia

W ostatnich tygodniach mogliśmy ujrzeć powstanie nowego samodzielnego dodatku do Company of Heroes 2 pod tytułem Armie Frontu Zachodniego. W teorii kondycja pacjenta z logiem Relic ma ulec zdecydowanej poprawie – sprawdźmy czy rzeczywiście tak będzie.

Jak wspomniano wcześniej nowe rozszerzenie oddane do dyspozycji jest absolutnie samodzielnym produktem, w który możemy się bawić bez zakupu podstawki. Może to okazać się krokiem w dobrą stronę, szczególnie dla osób, które nie chcą wydawać dodatkowej kwoty na zakup Company of Heroes 2. W ten sposób zainteresowani będą mogli cieszyć się, choćby w okrojonym zakresie, doświadczeniami oferowanymi przez drugą odsłonę sławnej już Kompani Braci.

Po instalacji dodatku i kilku chwilach spędzonych w trochę zmienionym menu zapewne nie jedna osoba uniesie w zdziwieniu brew. Wyczekujący nowych misji w kampanii czy wyzwań oferowanych w trybie „Teatru Wojny” poczują się rozczarowani, jako że Armie Frontu zachodniego nie oddają graczom żadnej zawartości w tych obszarach. Firma Relic skupiła się na czymś innym. Na polu walki pojawiły się 2 nowe frakcje, które będzie można poprowadzić do zwycięstwa. Pierwszą stanowią siły U.S. Army, druga natomiast to niemieckie Oberkommando West. Ich pojawienie się wprowadza wiele zmian na polu bitwy, a także urozmaica rozgrywkę. Każda z frakcji, tak jak i pozostałe z „podstawki”, dysponują 3 taktykami prowadzenia walk. Odnosi się wrażenie, że twórcom przyświecała idea wyspecjalizowania roli odgrywanej przez nas w bitwie. Jednak efekt końcowy zapewne nie przypadnie wszystkim do gustu. Niektóre zwyczajnie oferują zbyt niewielkie zmiany ( jak np. amerykańska kompania pancerna). Każda z taktyk ma swoje zastosowanie, ale trudno nie odczuć wrażenia, że część jest zwyczajnie bardziej przydatna od reszty. Możliwe, że ten system doczeka się zmian po jakiejś łatce, jednak na to trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Przejdźmy zatem do charakterystyki każdej z oddanych nam frakcji.

Zawartość całego dodatku znajdziemy w tym oto menu

 

 

Za Wujka Sama i wszystkie gwiazdy na fladze ...

Można łatwo zauważyć, że armia amerykańska opiera swoją taktykę na szybkim zdobywaniu przewagi w dość wczesnym etapie rozgrywki wykorzystując do tego piechotę i lekkie, lub w późniejszej fazie, średnie pojazdy wsparcia. Porady oferowane przez dodatek dostępne w menu w formie lektury kreują podobną wizję. Można zaobserwować chęć twórców do przywrócenia siły Amerykanów z „jedynki”, jednak zmiany i poziom reorganizacji sprawiają, że bitwa wygląda zdecydowanie inaczej niż dotychczas. Jeśli wyczekiwaliście Pershinga, który będzie mógł stawiać walny opór niemieckim czołgom to będziecie rozczarowani – choć pozostał wierny Sherman. Choćby ta zmiana już niejako zmusza do skutecznego używania odpowiednio wyposażonej piechoty i dział przeciwpancernych. Lecz aby ową piechotą dysponować najpierw należałoby zakupić dla żołdaków ekwipunek. I tutaj pojawia się kolejna dość znaczna zmiana – Baza U.S Army jest w pełni rozbudowana już od samego początku – ufortyfikowany obóz z czterema polowymi budynkami-namiotami pośrodku, a skrzynie sprzętu dla żołnierzy przy zewnętrznym kordonie murów. Jest to duża zmiana w stosunku do pierwszej części Company of Heroes gdzie bazę trzeba było zwyczajnie rozbudować. Choć już po chwili można dojść do wniosku, że świat nie został wywrócony do góry nogami, bowiem aby korzystać z odpowiednich sztabów musimy wyszkolić oficera, który danym obiektem zarządza. Jest to dość kosztowna inwestycja, która daje jednak wymierne bonusy poza możliwością rozpoczęcia produkcji. Dany oficer jest jednostką, którą możemy wykorzystywać aktywnie na polu bitwy. Każdy z nich dysponuje ciekawymi możliwościami, choć zapewne najwięcej zmian wprowadza Major. Dysponuje on przydatnymi zdolnościami wezwania wsparcia artylerii czy samolotu zwiadowczego, jednak najważniejszą chyba jest możliwość ustanawiania puntu dowodzenia w głębi frontu, co z kolei może prowadzić do stosowania wielu nowych taktyk i z pewnością otwiera nowe możliwości.

Obóz U.S. Army w całej swojej ufortyfikowanej krasie

 

W Company of Heroes 2 : The Western Front Armies zwolenników bitew pancernych raczej próżno będzie szukać pośród grających amerykanami. Brak ciężkiego sprzętu jest tutaj jak najbardziej odczuwalny, zwłaszcza w późniejszych fazach rozgrywki przeciwko Ostheer czy Oberkommando West. Nie oznacza to jednak, że doświadczony Sherman nie znajdzie swojego miejsca na froncie. Amerykańskie czołgi dysponują zdolną załogą mogącą w każdej chwili opuścić uszkodzony pojazd i dokonać wymaganych napraw. Sprawdzają się też całkiem przyzwoicie w odpieraniu ataków wrogiej piechoty. Daje to całkiem ciekawe pole do popisu, szczególnie dowódcom, którzy potrafią wydawać sprawnie komendy na polu bitwy. Nie zmienia to faktu, że U.S. Army to głownie piechota – dobrze znani spadochroniarze nadal doskonale radzą sobie przeciwko wrogiej piechocie, choć nie posiadają już swojego arsenału przeciwpancernego. Zabrakło jednak Rangersów.

Reasumując – dobrze wykorzystana Amerykańska armia jest w stanie poradzić sobie prawie z każdym zagrożeniem. Jest zbudowana wokół agresywnego i szybkiego stylu gry. To wskazuje, że skierowana jest raczej ku bardziej doświadczonym graczom, choć nie powinno to zniechęcać osób chętnych spróbować swoich sił.

Agresywna kontrofensywa armi Amerykańskiej

 

 

Siła niemieckiej technologi w elitarnym wydaniu

Drugą frakcją jest Oberkommando West będące, de facto, kolejną niemiecką armią. Po kilku minutach gry odczuć można wiele podobieństw do niemieckich oddziałów z pierwszego Company of Heroes. Rozbudowa zaplecza produkcyjnego, jak w przypadku amerykanów, przeszła tutaj wiele zmian, i wydaje się, że są to zmiany na lepsze. Siły Oberkommando otrzymują do dyspozycji ciężarówki, które mogą „rozłożyć się” na opanowanym gdziekolwiek przez nas terytorium na mapie, pod warunkiem, że nie straciliśmy połączenia z owym obszarem. Owe sztaby umożliwiają nam produkcje wyspecjalizowanych jednostek jak i oddają dodatkowe bonusy, np. w formie szpitala polowego leczącego naszych żołnierzy. Jak wiadomo wojna jest dynamiczna, i w odpowiedzi na to nowe siły niemieckie oddały nam do dyspozycji możliwość autodestrukcji sztabu, który znajduje się w niepożądanym przez nas miejscu na froncie. W efekcie po kilku sekundach sztab zostaje zniszczony i można oczekiwać na przybycie nowej ciężarówki, którą rozlokujemy zgodnie z wymaganiami na froncie. Oczywiście przez pewien czas nie będziemy mogli z danego budynku korzystać, co jak najbardziej należy brać pod uwagę gdyż może się do dla pochopnego dowódcy bardzo źle skończyć.

Ciężarówka sztabu jest bardzo wrażliwa na ostrzał do momentu rozłożenia

 

 

Widoczny na pierwszy rzut oka staje się fakt, że niemieckie odziały z dodatku mogą uzyskać aż 5 poziomów doświadczenia, gdzie pozostałe frakcje mają do dyspozycji jedynie 3. Choć utrzymać przy życiu jednostkę, która wspięłaby się na taki poziom jest niezwykle trudno. Armia Oberkommando West dysponuje niesamowicie silnymi siłami pancernymi. Późniejsza faza bitwy może bardzo łatwo przechylić się na ich korzyść, gdy na polu zaczną pojawiać się Pantery czy odmiany Królewskiego Tygrysa. Są to bardzo kosztowne czołgi, które jednak rekompensują w pełni poniesiony koszt swoją siłą ognia, i w przypadku Tygrysa, ogromną wytrzymałością. Cała trudność polega jednak na samej możliwości produkcyjnej owych potworów. Oberkommando to armia, która nie ma łatwego zadania w uzyskiwaniu zasobów. Nie potrafi budować na mapie punktów, które zwiększają generowanie pożądanych przez nas zasobów. Mają za to do dyspozycji 2 tryby, w których część „mniej potrzebnych” zasobów możemy konwertować w inny zasób, na przykład amunicję w paliwo. Nie sprawia to, że otrzymujemy gigantyczne ilości zasobów, nie mniej jednak jest to sposób aby wprowadzić wybraną taktykę szybciej. Ich inżynierowie dysponują także umiejętności odzyskiwania paliwa z wraków pojazdów.

Niemiecka przewaga w walce pancernej jest przytłaczająca nawet w tej samej klasie czołgów

 

 

W porównaniu z jednostkami Amerykańskimi, jednostki nowych oddziałów niemieckich są perfekcyjnie i specjalistycznie przeszkolone. Amerykańska wszechstronność nie znalazła tutaj odwzorowania. Pojawia się tu dosyć znaczący problem – „Inżynierowie” Oberkommando są bardzo potężna siłą w początkowym stadium rozgrywki, bez trudu radzącą sobie nawet ze standardową piechotą przeciwnika. Są oczywiście odpowiednio kosztowni, jednak w tym wypadku otrzymaliśmy sytuację, w której kierujący w miarę przyzwoicie dowódca Niemieckich sił Frontu Zachodniego nie będzie miał większych trudności z opanowanie i utrzymaniem sporych terenów w początkowym stadium gry. W walnej bitwie, a zwłaszcza pancernej, U.S Army zwyczajnie jest daleko w tyle i nie posiada skutecznej odpowiedzi przeciw zmasowanemu atakowi niemieckiego oponenta.

 

Hej ho,Hej ho,do lasu by się szło ...

W grze oddano do dyspozycji 8 map, które całkiem poprawnie odwzorowują front zachodni na ekranach monitorów. Duże pola zieleni, europejskie lasy czy francuskie budowle sprawiają wrażenie, że rzeczywiście czuć atmosferę, która zapewne panowała za zachodzie Europy. Pomimo dużej ilości elementów środowiska, jak drzewa, okopy czy ruiny, zaprezentowane mapy wydają się bardziej otwarte, szczególnie dla pancernej części wojska. Po wielu godzinna spędzonych nad nimi nie mogłem doszukać się momentów, kiedy to czołg miał problem z szybkim i sprawnym dotarciem w pożądane miejsce. Choć niektóre kamienne mosty nadal pozostają zagadką …

Mozliwość przesunięcia frontu w postaci ufortyfikowanego punktu jest nieodzowną przewagą Oberkommando West

 

 

 

Zmianie uległ też system otrzymywania biuletynów wywiadowczych. Podczas gdy w Company of Heroes 2 otrzymywaliśmy je po spełnieniu z góry określonych wymagań lub kupując, tutaj będziemy zdobywać je absolutnie losowo za czas, który poświęciliśmy na granie. Cieszy więc fakt, że nawet  fakt porażka nie przekreśla naszych szans na zdobycie dodatkowej nagrody – liczy się czas który spędziliśmy na polu walki. W dobie mikropłatności, których zapewne większość społeczeństwa ma już serdecznie dosyć jest to bardzo pożądana zmiana.

 

Zmiana w systemie zdobywania biuletynów wywiadowczych jest krokiem w dobrą stronę

 

 

Czy warto wyruszyć z nową kompanią ?

Armie Frontu Zachodniego uderzyły tam, gdzie bitwy są najbardziej zażarte – w tryb potyczek. Wydaje się to bardzo dobrym krokiem, jako że po jakimś czasie większość strategii żyje tylko dzięki trybowi multiplayer. Choć brak dodatkowej zawartości dla pojedynczego gracza może lekko rozczarowywać. Dla fanów Company of Heroes jak i wszystkich lubujących się w RTS-ach w klimacie II Wojny światowej Company of Heroes 2 : The Western Front Armies to pozycja godna polecenia. 2 nowe armie dodały sporo życia do rozgrywek sieciowych. Pozostaje mieć nadzieje, że rozgrywka zostanie zbalansowana jak najszybciej, gdyż w aktualnym stanie nie wygląda to najlepiej. Ale nie należy tracić nadziei. Relic Entertaniment nie pierwszy raz pokazał, że zna się na swojej pracy i być może już niedługo zobaczymy widoczną poprawę. W czasie oczekiwania nie pozostaje nic innego jak dzielnie stawiać czoła przeciwnikowi na Zachodzie Europy.

 

Plusy

  • 2 nowe frakcje wnoszące wiele do rozgrywki
  • Nowe mapy
  • Poprawiony system zdobywania biuletynów wywiadowczych
  • Dodatek nie wymaga Company of Heroes 2

Minusy

  • Brak balansu pomiędzy frakcjami
  • Brak dodatkowych wyzwań w trybie kampani czy teatru wojny

Company of Heroes 2

Ocena
brak
Wasza ocena
brak
Oceń grę
O autorze
FejnFejn
11 0
Zatwardziały czytacz, wielbiciel sztuk walki i posiadający niezaspokojony apetyt na gry obserwator wirtualnych aren z (absolutnie nieuzasadnionym) niewiarygodnie wygórowanym ego.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]