Gdy widzę etykietę „Steam Early Access” to od razu włącza mi się czerwona lampka. Już zbyt wiele razy nabrałem się na obietnice i zapewnienia producentów. Płacąc za grę oczekuję… gry, a w wypadku wczesnego dostępu nie można być tego takim pewnym. To co z początku miało być sposobem na tworzenie gier ze społecznością i zaangażowanie jej już od podstaw wydawania tytułu, stało się sposobem na szybką kasę. Bo na niczym innym lepiej nie można zarobić jak na obietnicach i złudnych nadziejach graczy.
„Będzie pan zadowolony”
Czara goryczy przelała się wraz z premierą H1Z1. Wtedy to po raz pierwszy wielka firma zdecydowała się na wydanie gry we wczesnym dostępie. Wcześniej była to domena tylko producentów indie, którzy prawdopodobnie chcieli przedstawić swój pomysł od podstaw, a przy okazji zebrać pieniądze na jego rozwój. Czy ta praktyka jest dobra czy nie, to już wątpliwa kwestia. Jednak Sony zrobiło krok dalej w swojej pazerności. W dzień premiery H1Z1 nie dało się praktycznie zalogować do gry, a gdy już udało się dostać na serwer to gracze utykali w dwugodzinnych kolejkach. Tym, którzy weszli do świata gry wcale nie było do śmiechu. Produkcja była pusta, praktycznie nic nie oferowała, a co gorsza stosowała praktyki Pay to Win. Gra została zmiażdżona pod butem krytyki i nie wróżę jej świetlanej przyszłości. Oczywiście H1Z1 nie jest odosobnionym przypadkiem. To samo zrobił Peter Molyneux ze swoim Godusem. Za porażkę tego systemu nie są jednak odpowiedzialni więksi producenci.
„Jeśli nie ekscytuje cię myśl o zagraniu w nią w jej obecnym stanie, sugerujemy zaczekać, aż prace nad nią zostaną ukończone”
Producenci indie też mają swoje za kołnierzem. Wczesny dostęp to wręcz wylęgarnia gier survivalowych. Produkcji, w których zostajemy rzuceni samotnie w samo serce dżungli/bezludnej wyspy/świata po apokalipsie (niepotrzebne skreślić) i musimy sobie poradzić na własny rachunek. Taki rodzaj rozgrywki pozwala na łatwe wprowadzenie wczesnego dostępu. Możemy dać graczowi tylko mały ułamek dostępnych przedmiotów i sprawności oraz zapewnić że „będzie więcej, będzie lepiej”. Gier tego typu jest multum – The Forest, 7 days to Die, Stranded Deep, The Stomping Land i wiele innych. Z tą ostatnią produkcją też jest niezły cyrk bo po prostu twórcy przestali ją wspierać... I tutaj dochodzimy do największego problemu tego typu gier – jaką mamy gwarancję, że produkcja będzie taka jaką nam obiecali i czy w ogóle wyjdzie? Za ten kawałek kodu płacimy prawie tyle jak za normalną produkcję (nawet 30$) a dostajemy dopiero co zaczęty projekt i wielką torbę z dobrymi chęciami oraz zapewnieniami. Nie mówiąc już o tym, że produkcje te są zabugowane do granic możliwości i każdy głos narzekania uciszany jest z marszu stwierdzeniem „to jest dopiero alpha, nie masz co oczekiwać że będzie idealna”. Tak koło się zamyka. Ani w to grać, ani oceniać, ale najważniejsze że hajs się zgadza.
Dziękuję za taki biznes
Oczywiście są gry, które pokazały, że ta cała zabawa ma sens. Wczesny Don’t Starve posiadał czystą rozgrywkę bez otoczki fabularnej, ale był totalnie grywalny. Bez większych bugów czy braku gameplay’u. Twórcy stopniowo aktualizowali grę by pod koniec wydać pełnoprawny produkt. Early Access powinien być inicjatywą, która pozwoli największym fanom produkcji zagrać w nią już na wczesnym etapie tworzenia i dać im realny wpływ na jej ostateczny kształt, a nie eksperymentem na graczach, który ma pokazać „czy to się uda”, a przy okazji zgarnąć od frajerów kasę. Taki system nadaje się tylko dla youtuberów by mogli pokazać grę i zainteresować nią potencjalnych nabywców. Oczywiście tylko w wypadku gdy będzie skończona, a z tych marzeń obdziera nas sam Steam i jego opis „Wczesnego dostępu”
Kiedy te gry zostaną wydane?
To od twórców zależy, kiedy stwierdzą, że są gotowi, aby wydać swoją grę. Niektórzy mają zaplanowaną konkretną datę, podczas gdy inni precyzują ją wraz z postępem prac. Miej na uwadze, że niektórzy nie będą w stanie „ukończyć” gry. Z tego powodu kupuj gry z Wczesnego dostępu wyłącznie wtedy, gdy ekscytuje cię myśl zagrania w nie w ich obecnym stanie.
Źródło: Przedstawiamy Wczesny Dostęp - Steam
Nic dodać, nic ująć
4 Komentarze
Ja w przedsprzedaży kupiłem jedynie "In Verbis Virtus" i nie żałuję, chociaż gra naprawdę wymaga cierpliwości i sprytu w niektórych momentach.
Darkest Dungeon jest świetne. Normalnie nie kupuję nic w ciemno.
Do tej pory zainwestowałem w kilka gier typu Early Access i nie żałuję. Planetary Annihilation, Kerbal Space Program, Factorio i Space Engineers to świetne przykłady, trzeba uważać na co się wydaje pieniądze bo łatwo się naciąć.
"Wtedy to po raz pierwszy wielka firma zdecydowała się na wydanie gry we wczesnym dostępie" Chyba tylko na steam i konkretnie ten gatunek. Z tekstu nie można wywnioskować... już od kilku lat, producenci stosują te praktyki. Dla przykładu podam Project Cars albo Arma 3.