Pociągi w grach - Felieton

22
Parsec

Dziś zajmiemy się jakże „popularnym” tematem pociągu w grach wideo. Dla jednych jest to temat nudniejszy niż wykład starego profesora na uniwerku, ale uwierzcie mi, czasem stalowe maszyny potrafią być arcyciekawe. Ten artykuł będzie nie tylko krótkim przeglądem fajnych gierek, ale też powrotem do okresu, kiedy jednocześnie chciałem być strażakiem, policjantem i maszynistą jednocześnie. Ach, to były piękne chwile... Dobra, nie marnujmy czasu na pierdoły. Pociąg musi w końcu nadrobić opóźnienie, prawda?

 

Railroad Tycoon

Pociągi to całkiem chodliwy temat, jeśli chodzi o jakiekolwiek symulatory dużego przedsiębiorstwa, bo przecież towary i ludzi trzeba jakoś przewieźć, prawda? Tak pojawiła się nisza zapełniona przez parę produkcji.

 

Railroad Tycoon, wraz z dwoma kontynuacjami, podejmował kwestię łączenia odległych miast siecią kolejową. To tu jednym kliknięciem myszy wytyczaliśmy szlak kolejowy pomiędzy metropoliami i ich fabrykami. Kurczę, tak z perspektywy czasu to była fajna zabawa! Najbardziej pokochałem część trzecią za misję, w której łączyliśmy miasta państw niemieckich. Znalazła się tam moja rodzinna Zielona Góra! (wtedy jeszcze Grunberg in Schlesien)

 

zdjęcie: Gamespot

 

Transport Tycoon

Znacznie głębsze odczucia z perspektywy tworzenia imperium kolejowego dawał Transport Tycoon. W teorii nie zajmowaliśmy się jedynie pociągami, ale też statkami, samolotami, czy transportem drogowym, ale to kolej grała tu pierwsze skrzypce. To my decydowaliśmy czy dane miasto się rozwinie, czy dalej będzie tycią wioską gdzieś na skraju mapy. Znowu krzyknąłbym: Ach, to były dobre czasy, ale w oryginalnego Transporta nie grałem. W moje łapy trafiła dopiero wersja Open Transport Tycoon Deluxe, która zawitała na moim komputerze jakoś w okresie liceum. Gra jest całkowicie darmowa i bez problemu możemy ściągnąć ją z sieci. Popularny OTTD przeżywa drugą młodość, gdyż w grze pojawiło się niesamowicie dużo modów – Na jednym torze mogą znaleźć się polskie składy intercity, czy japońskie shinkanseny. To sprawiło, że się w niej zakochałem. Mogłem modyfikować „rzeczywistość” tak jak chciałem, tak jak było mi po prostu wygodnie. Chcesz stworzyć linię maglev z jednego końca mapy na drugi? Czemu nie!

 

 

 

Microsoft Train Simulator i Railworks

Słynny MSTS i Railworks to kolejny przykład jak dobrze wyciągnąć kasiorkę od fanów kolejnictwa. W grach po prostu prowadzimy pociągi czasem na pełnych trasach. O MSTS'ie po raz pierwszy przeczytałem na łamach Cd-Action jakieś eony temu. Gra z samej nazwy już mi się podobała, a zaprezentowany opis tylko sprawił, że malutkie, dziecięce serce zabiło mi znacznie szybciej. Z czasem symulator Microsoftu znalazł się na mojej półce, a ja śmigałem głównie za sterami amerykańskiego Acela Expressu pomiędzy Waszyngtonem a Filadelfią.

Później znacznie krótszą przygodę zaliczyłem w rozwijającym pomysł Railworksie. Lepsza grafika i trasy sprawiły, że zakręciłem się przy grze na dłużej, ale nie na tak długo jak w przypadku poczciwego, ale dalej godnego Microsoft Train Simulatora.

Przy okazji, zdarzyło mi się też pograć w Trainz, ale gra z kolejnymi wydaniami przestała prezentować sobą jakąkolwiek fajną, nową jakość non stop powtarzając to samo. Ble.

 

 

Polacy nie gęsi i swój symulator mają – MaSzyna EU07

Si, proszę państwa mamy swój symulator ciuchci. Fanowski projekt Maszyny, choć powoli, dalej rozwija się i prezentuje nowe dodatki. To nie jest gra dla amatorów takich jak ja – gra praktycznie w pełni oddaje realia prowadzenia lokomotywy, a niejedna z pierwszych prób odpalenia pociągu może zakończyć się fiaskiem. No i pozostaje kwestia ogarnięcia wszelkich instrukcji, przepisów kolejowych... Tego jest mnóstwo, ale daje to pojęcie jak trudna jest praca maszynisty. Dobrze, że przedtory nie wpadają nam samobójcy...

 

 

Japońskie symulatory – Densha de Go! i Railfan

Wiadomka – Japonia to porąbany kraj, który czasem sprawia wrażenie, że znajduje się zupełnie na innej planecie. Na szczęście, ta planeta jest dosyć pozytywnie nastawiona do fanów kolejnictwa, gdyż to właśnie tam wychodzą całkiem przednie kolejowe produkcje na konsole i PCty. Tak zaczynamy naszą japońską podróż z serią Densha de Go! - to odrobinę odmienne podejście do symulatorów kolejowych, gdyż tu mamy do czynienia z grą bardziej arcade'ową. Tutaj nie tylko musimy trzymać się rozkładu jazdy, ale też musimy się zmieścić w okienku zatrzymania, by w zgodzie z rzeczywistością zawsze zatrzymywać się w tym samym miejscu. Densha de Go! To typowy produkt japoński, gdyż prócz gry pojawiły się kontrolery, które symulowały pulpit maszynisty

 

zdjęcie: Supergaiinultragamer

 

Rozwinięciem tej kwestii podjął się konkurencyjny Ongakugan, który stworzył dobrą serię Railfan. To gra o całkiem podobnym gameplayu, jednak tutaj nie ma pełnej grafiki 3D, gdyż twórcy po prostu siedli sobie z kamerką HD w kabinie maszynisty i nagrali cały przejazd. Skoki pomiędzy kolejnymi klatkami widać w szczególności, gdy gracz jedzie wolniej, niż zakładano, ale i tak gra wygląda przednio, porządnie i nietypowo. Grałbym!

 

 

Teraz odrobinę zmieniamy koncepcję i poświęcimy się pociągom jako tłom przygód:

 

Final Fantasy VII

Zabawę zaczynamy od Final Fantasy VII, czyli jednej z najbardziej urywała jaja w tamtym okresie. Na uwagę zasługuje intro, w którym potrzebny nam pociąg się pojawia – tutaj niezłe ujęcia potężnej, brudnej maszyny przeplatają się z widokiem na steampunkowe miasto Midgar, ale to jeszcze małe miki, bo sekwencja początkowa idealnie przechodzi w samą rozgrywkę. Kurczę, to naprawdę robi wrażenie w szczególności, gdy spojrzymy na okres wydania – rok 1997. Na uwagę zasługuje również cmentarzysko pociągów, które jest jedną z lokacji gry. Mroczna i ponura sceneria zniszczonych wagonów w szczególności może przypaść do gustu fanom kolei lubujących się w takiej formie hmmm... turystyki. Spokojnie, miejsce o podobnych walorach można zaleźć w Częstochowie. 

 

 

Syberia

W grze naszym głównym środkiem transportu podczas długiej i diablo ciekawej przygody jest pociąg Voralberg Express. Machina jest niezwykle piękna i idealnie wpisuje się w stylistykę gry w szczególności z jej głównym pasażerem – Oskarem, który nieraz jest w stanie rozbawić nas lub solidnie wkurzyć (w zależności od nastroju).

 

 

Covert Ops: Nuclear Dawn (Chase the Express)

Pamiętacie film Liberator z nieśmiertelnym Stevenem Seagalem? Covert Ops to gra całkiem podobna w swej koncepcji. Nasza postać jest agentem specjalnym wysłanym w strefę zagrożenia w celu odbicia porwanego pociągu z rąk terrorystów. Standard: zakładnicy, bomba atomowa, typowe kino sensacyjne przełomu tysiąclecia. Motyw pociągu jest o tyle ciekawy, że pojazd ma do pokonania praktycznie całą Europę od Petersburga do Lyonu, więc jakimś dziwnym trafem powinien przejeżdżać przez Polskę i tak też się stało. Chase the Express poświęca Polsce dwa rozdziały – jeden dzieje się w Warszawie, a drugi w Poznaniu.

 

 

To tyle. Macie jakieś swoje typy? Gdzie pociąg was poruszył i się nie spóźnił? Podaję sygnał do odjazdu!

 

 

 

O autorze
ParsecParsec
332 1
Miłość do gier PC-towych wyssał z mlekiem matki. Amator gier wszelakich, a w szczególności gier ekonomicznych i Guild Wars. Początkujący badacz kultury graczy komputerowych, ale tylko po godzinach i przy dobrym piwie.

2 Komentarze

awatar
Kamyk Zielony (gość) 8 lat temu

Zabrakło w artykule The Last Express, jednej z najlepszych przygodówek jakie kiedykolwiek powstały. Pamiętam też grę Transarctica na Amigę, która była wyśmienita i też dotyczyła kolei.

0 Odpowiedz
awatar
Peka (gość) 9 lat temu

Zawsze chciałem być pociągiem

2 Odpowiedz