Gry stare ale jare #50: Slave Zero - Felieton

01
AttonRandom

Lubię pobawić się w grarcheologię (ładne słowo utworzyłem?), czemu zawdzięczam odkrywanie takich perełek jak Slave Zero. Miłośników gier akcji proszę o uwagę, bo to przede wszystkim do nich skierowany jest ten tekst.

Wydane w 1999 Slave Zero opowiada o przyszłości Ziemi, takiej odległej o 500 lat. Bajka to tradycyjnie pesymistyczna, bowiem naszym globem rządzi niejaki SovKhan rezydujący w Megacity S1-9. Ludzkość porzuciła całą nadzieję, gdyż cesarz to niemiły, a obalić go nie ma jak, lecz jest światełko w tunelu! Małej grupce rebeliantów udaje się położyć łapska na jednym z nowych super-żołnierzy SovKhana zwanych Niewolnikami (Slaves). Nasz protagonista, jeden z bojowników o wolność naszą i waszą doznaje niesłychanego zaszczytu, otóż zespala się w jedno z wielkim, mechanicznym cielskiem i rusza walczyć jeszcze skuteczniej - jako wielka małpa z karabinem maszynowym!

Cybernetyczny King Kong

Nasz mechaniczny małpiszon po prostu musi budzić postrach wśród żywota wszelakiego zamieszkującego Megamiasto. Wysoki niczym szanujący się biurowiec, krokami wywołujący dookoła małe trzęsienie ziemi – aż strach znaleźć się na trasie przemarszu! – i wytrzymały niczym stara dobra Nokia 3310 Slave Zero to nie jest ktoś, z kim można zadzierać, bo jak jego łapska pójdą w ruch, to człowiek leci parę kilometrów (no chyba, że mu nagle jakiś wieżowiec na drodze wyrośnie). Trzymanie się z dala też nie pomaga, bo wtedy obrywa się potężną serią z przerośniętej spluwy.

 



Gdy już zdamy sobie sprawę z tego, że nasz King Kong ma ocalić obywateli Megacity zamiast uczyć ich sztuki fruwania, a jego piąchy winny uderzać w czołgi, nie bezbronne samochody, ruszamy na wojnę z SovKhanem obliczoną na 15 misji. Autorzy gry wypełnili je niszczeniem zróżnicowanych wojsk Złego Władcy, bieganiem po zatłoczonych ulicach, a czasem i pod nimi, w kanałach, gdzie czyhają na nas chociażby takie uzbrojone w działka mechaniczne pająki łażące po sufitach. Atakujące nas wraże oddziały są zróżnicowane, poza nieskutecznymi w gruncie rzeczy czołgami czy helikopterami szturmowymi zmierzymy się z Niewolnikami uzbrojonymi w karabiny, wyrzutnie rakiet i inne tego typu krzywdzące sprzęty. Na skąpstwo producentów w kwestii rodzajów wrogów nie ma co narzekać, a z całym tym tałatajstwem rozprawić się możemy za pomocą wspomnianego karabinu, działa energetycznego tudzież naramiennej wyrzutni rakiet. Zaczynamy z nędznym pistoletem, lecz szybko zdobywamy solidniejsze giwery, a pod koniec przyjdzie nam władać potężną wyrzutnią mrocznej materii, która zmiata z ekranu spore fragmenty miasta. Jedna z najfajniejszych broni, z jakimi miałem ostatnio do czynienia. Poza posyłaniem do piachu ton żelastwa czekają na nas również skakanie nad przepaściami po dachach wieżowców czy pojedynki z bossami, na których pierwej musimy znaleźć haka.

 



SHOGO Zero

Uważam, że Slave Zero nadrabia z nawiązką braki SHOGO, przynajmniej w kwestii wielkich robotów. Miast pustych ulic mamy tętniące życiem miasto. Wrogów jest dużo i nie stoją w miejscu jak kołki, a próbują przynajmniej wywołać u nas oczopląs, jeżeli zapasu zdrówka uszczuplić nie są w stanie. Scenariusz jest standardowy i stara się nikomu nie wadzić, ale to dobrze, bo o ile w SHOGO zamysł był dobry, tak niepoważna realizacja fabuły mnie zawiodła. W grze Monolitu broń wygląda lepiej (po dłuższym namyśle jednak ogłaszam remis - dop. Atton Random), ale to S0 oferuje ciekawszy system uzbrojenia wyróżniający się wśród innych gier akcji z tego okresu. Może brzmi to jak herezje, ale mówię, jak jest.

 



Czarny Iwan (pozdrawiam!) ongiś bardzo się tą grą zachwycił, wystawiając jej soczystą 9 w CD-A 7/1999. Ja tych ochów i achów nie podzielam, ALE nie jest mi wcale do nich daleko. Slave Zero to bardzo dobra, ciekawa produkcja dla fanów gier akcji. Tak na dobrą sprawę jedyną nieco słabszą stroną gry jest finałowy pojedynek, cała reszta to świetna, choć może trochę krótka zabawa. SHOGO w wielu aspektach mocno się zestarzało, ale S0 trzyma się zaskakująco dobrze. Sprawdźcie demo, obejrzyjcie filmiki na YT i zakupcie przygody mechałpiszona na GOG-u, bo szkoda, żeby tak dobra rzecz trwała w limbusie gier komputerowych!

O autorze
AttonRandomAttonRandom
7 0

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]