Czy World of Warcraft się kończy? - Felieton

10
Antares

Nie ma wątpliwości, że najpopularniejsza gra MMORPG wszech czasów powstała w studiu Blizzard. World of Warcraft do dziś stanowi numer jeden wśród tytułów opartych biznesowo na modelu płatnej subskrypcji. Mimo to, wszyscy próbują wieszczyć rychły koniec tej produkcji, chociaż sami twórcy zdają się nie widzieć najmniejszego problemu. Co więcej, zimą bieżącego roku będzie ona świętować dziesiątą już rocznicę premiery, a na rynku pojawi się kolejne duże rozszerzenie do gry, zatytułowane Warlords of Draneror. Wszystko to nie wygląda więc w najmniejszym stopniu tak, jakby cokolwiek miało się kończyć.

 

Na początek przyjrzyjmy się liczbom. Faktycznie, należy przyznać, że czasy rekordowej popularności subskrypcji World of Warcraft ma już za sobą. Wspomniany rekord padł w 2010 roku, czyli sześć lat po premierze gry. Od tego czasu liczba subskrybentów powoli, lecz stopniowo malała, wiosną zatrzymując się na pułapie 7,6 miliona graczy uiszczających comiesięczne opłaty, by móc przemierzać krainy Azeroth.

 

 

Ostatnio pojawiła się jednak informacja, że subskrybentów ubyło jeszcze bardziej. Obecnie jest ich już ponoć „tylko” 6,8 miliona, co z punktu widzenia rozwoju World of Warcraft oznacza cofnięcie się do poziomu z 2006 roku. Warto przy tym wspomnieć, że największy odpływ graczy zanotowały ponoć azjatyckie serwery – te same, które w 2010 roku szczyciły się przygniatającą wręcz populacją, przyczyniając się tym samym do pobicia rekordu.

 

Czy zatem Blizzard ma powody do zmartwień? Mówiąc szczerze, niekoniecznie. Przede wszystkim, należy pamiętać, że WoW wciąż pozostaje najpopularniejszą produkcją MMORPG wśród tych, które oparte są na płatnej subskrypcji. Na drugim miejscu plasuje się EVE Online, z zaledwie pół milionem graczy. Poza tym, praktycznie wszystkie znane produkcje z gatunku zostały zamknięte lub przeszły na model free-to-play. Nawet długo oczekiwany Star Wars: The Old Republic nie dał rady pokryć przynosić odpowiednich zysków, by Electronic Arts opłacało się pozostawać przy opcji abonamentu. Tymczasem World of Warcraft trwa nadal.

 

Warto także pamiętać o tym, że największe wahania liczby graczy pojawiają się przed i po premierze każdego rozszerzenia do gry. Wynika to z faktu, że wielu z nich udaje się osiągnąć w danym momencie w grze wszystko, co chcieliby, lub wszystko co po prostu są w stanie zdobyć. Co więcej, ze względu na bardzo intensywne i przede wszystkim długie prace nad nowym dodatkiem Warlords of Draneor, produkcja Blizzarda odnotowała obecnie najdłuższą przerwę pomiędzy większymi aktualizacjami, dodającymi do gry nowe elementy.

 

 

Ostatni patch noszący numer 5.4 został wydany we wrześniu zeszłego roku i od tego czasu nie pojawiły się żadne nowe instancje raidowe, zaś sezon PvP został sztucznie przedłużony, dodaniem mocniejszego sprzętu, będącego tak naprawdę wariacją kolorystyczną wyposażenia z początku sezonu. Wszystko to powoduje, że niektórzy gracze są już najzwyczajniej w świecie znudzeni zawartością dodatku Mists of Pandaria, lecz na pewno wielu z nich wróci, gdy ukaże się kolejne rozszerzenie.

 

Sam dodatek Warlords of Draneror zapowiada się natomiast imponująco. Po latach próśb i sugestii fanów, Blizzard decyduje się bowiem wprowadzić housing. W grach MMORPG oznacza to możliwość posiadania przez graczy własnych domostw, które mogą rozbudowywać i dekorować. W przypadku World of Warcraft postanowiono pozwolić graczom na wnoszenie i zarządzanie całymi garnizonami, co silnie nawiązuje mechaniką rozgrywki do tradycji marki, która wywodzi się przecież z serii strategii czasu rzeczywistego.

 

Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że Blizzard systematycznie odświeża oprawę graficzną swojego tytułu. Wraz z premierą dodatku Cataclysm zaktualizowano silnik i przemodelowano prawie wszystkie lokacje, które projektowane były na potrzeby podstawowej wersji gry. Wraz z premierą Warlords of Draneror przyjdzie natomiast czas na całkowity lifting poruszających się po Azeroth postaci. Wszystkie 10 grywalnych ras dostępnych po premierze rozszerzenia The Burning Crusade dostanie bowiem zaktualizowane modele i animacje, by dorównywać poziomem rasom Goblinów i Worgenów, które wprowadził Cataclysm.

 

 

Wreszcie, całkiem przyzwoicie zapowiadają się także lokacje i zapowiedziana zawartość Warlords of Draneror. Fani docenią na pewno możliwość obserwowania na własne oczy historii pojawienia się Orków w Azeroth i zniewolenia ich przez Płonący Legion. Poznawanie historii uniwersum Warcrafta podoba się graczom już dawna, czego dowodzi popularność instancji z lokacji Caverns of Time, pozwalających na odgrywanie różnych historycznych wydarzeń.

 

Blizzard dba także o to, by dostosować grę zarówno do potrzeb hardkorowców, jak i niedzielnych graczy. Czasy, gdy na raid czekało się godzinami już dawno minęły, a wprowadzony w Mists of Pandaria mechanizm Raid Finder naprawdę się sprawdza. Twórcy mają to na uwadze od czasu, gdy zorientowali się, że jedynie nieliczni zapaleńcy byli w stanie przygotować się na tyle, by uczestniczyć w największych raidach, przez co wielu graczy traciło możliwość poznawania fabuły. Teraz śledzić może ją prawie każdy, zaś dla hardkorowców pozostają różnorakie dodatkowe wyzwania.

 

Czy zatem World of Warcraft się kończy? Jak najbardziej nie, a premiera nowego dodatku tylko go zapewne rozrusza. Zwłaszcza, że podobnie jak Cataclysm, będzie on wprowadzać sporo zmian. Jeśli zaś chodzi o finanse, to od dłuższego czasu Blizzard testuje hybrydowy model biznesowy, oferując za mikropłatności niedostępne nigdzie indziej wierzchowce, czy zwierzątka. Popyt na to wszystko jest, co można zobaczyć na własne oczy przechadzając się po miastach Azeroth, więc możemy podejrzewać, że twórcy i wydawca gry nie mają powodów do narzekania.

O autorze
AntaresAntares
16 0
Miłośnik tatuażu i nowych technologii. Geek i gadżeciarz. Uwielbia pisać o grach, przez co ma zdecydowanie za mało czasu na granie. W grach najbardziej ceni immersyjność, fabułę i zamysł artystyczny. Prawdopodobnie największy fan BioShocka w Polsce.

1 Komentarz

JohnSnake 9 lat temu

EVE Online na drugim miejscu? To już chyba nawet FFXIV: A Realm Reborn ma ponad 2 miliony subskrybentów, więc coś takie mało pewne te dane. Przy czym to jest czepialstwo z mojej strony, bo tak czy siak chodzi o jedno - po WoWie nie było gry MMORPG równie popularnej. GW 2, TESO, Wildstar - wszystkie chciały zdetronizować molocha, ale jakoś siedzą sobie cichutko gdzieś w kąciku i tylko raz na ruski rok robi się o nich głośno. Nawet jak Blizz stworzy swój darmowy Projekt Titan (czy jak to tam nazwali), to ta gra może liczyć tylko na ułamek popularności Warcrafta. Czasy się zmieniły, kolejnej rewolucji w gatunku już tak prędko nie będzie, a tylko prawdziwa rewolucja przyciągnęłaby takie rzesze graczy, jak WoW przez te wszystkie lata.

0 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]