15 lat Diablo 2 - wspomnień czar - Felieton

13
Parsec

Piętnaście lat minęło jak jeden dzień, chciałoby się rzec. Te kilkanaście lat historii sprawia, że czuję się staro, dojrzale, chociaż często zachowuję się jeszcze jak dzieciak, ale mniejsza z tym. 15 lat temu na świat przyszedł Diablo 2 – król schyłku XX i początku XXI wieku, przynajmniej na mojej ośce.

 

Pewnie czytaliście już sporo tekstów o tym, jak to w Diablo 2 się grało, bo pykało się fajnie, ale nie o tym chciałbym pisać. Diablo było wyjątkowe z innego powodu – wytworzyło świetną kulturę przynajmniej z punktu widzenia dzieciaka.

 

Wówczas nieważne były podróże po piaskach Lut Gholein, mokradłach Kurast, czy późniejsza wspinaczka po ośnieżonych szczytach barbarzyńskiego Arreatu... dobra, one też były ważne, ale nie tak istotne, jak coś innego.

 

 

Posiadanie gry w tamtym czasie było jak posiadanie Graala, a koledzy cię lubili. Diablo wytworzyło w moim gronie znajomych niepowtarzalny klimat. Wraz z innymi osiedlowymi poszukiwaczami przygód prezentowaliśmy i wymienialiśmy swoje postacie, a każdy lepszej jakości przedmiot wzbudzał same ochy i achy godne grupy nastolatek szczytujących na widok Justina Biebera. To było coś. Wszystko nakręcała sytuacja, w której kilkanaście postaci mieściło się na dyskietce przechowywanej w specjalnie przeznaczonym do tego miejscu niczym fragmenty Świętego Krzyża.

 

Nowa fala zabawy pełnej entuzjazmu pojawiła się, gdy w lokalnej kafejce internetowej pojawił się Diablo 2 i to oryginalny. Gra przez Battle.net stała się tak uzależniająca, że niektórzy specjalnie uciekali ze szkoły, by nabijać level na wyższych poziomach trudności. Czasem zdarzyło się też, że do przybytku wpadła czyjaś wkurzona niczym Andariel matka, która za ucho wyprowadzała swojego syna po zobaczeniu kartki z wywiadówki. Uwierzcie mi, nie było straszniejszej rzeczy dla diablowego bohatera niż przerwanie bicia bossa i publiczne upokorzenie przed kolegami.

 

Diablo 2 też wryło się w głowę dzięki świetnej lokalizacji gry. To nie tylko niezła gra aktorska początków XXI wieku, w której do koleżeńskiego kanonu przeszły pierwsze zdania wypowiedziane przez Izuala, Deckarda Kaina, czy historia Hrabiny. Wciąż powtarzamy za mało many, gdy jesteśmy zmęczeni, nie mogę nieść nic więcej, gdy na naszych barkach znajduje się zbyt dużo prowiantu i napojów wyskokowych. Chyba nie ma innej gry, która tak wpłynęła na nasze zachowania, a nie jesteśmy zbieraniną jakichś tam nerdów.

 

Historia Hrabiny jest inspirowana życiem Elżbiety Batory siostrzenicy Stefana Batorego.

 

Na szczególne wyróżnienie zasługują imiona mini bossów generowane losowo - Czoło Kręgosłupa, Pęcherz Smrodu, Uczta Wymiocin i genialna wręcz Pełzająca Część Twarzy to dopiero odrobinka mięska, które można było spotkać. Podobne potworki znalazły się w nazwach broni jak paskudnie brzmiący Claymore Zgnilizny.

 

Rozmowa Deckarda Caina z paladynem na poziomie 10 (źródło: Facebook).

 

Z czasem moda na Diablo trochę podupadła na rzecz konkurencyjnej w kafejkach Tibii, ale to już zupełnie inna historia. W moim sercu na zawsze pozostaną stworzeni przeze mnie bohaterowie jak:

 

  • paladyn Corran;
  • barbarzyńca Kangax;
  • amazonka Szczota.

 

Jak Wam podobało się Diablo 2? Kryje się za nim jakaś historia?

 

 

O autorze
ParsecParsec
332 1
Miłość do gier PC-towych wyssał z mlekiem matki. Amator gier wszelakich, a w szczególności gier ekonomicznych i Guild Wars. Początkujący badacz kultury graczy komputerowych, ale tylko po godzinach i przy dobrym piwie.

1 Komentarz

awatar
Kwa (gość) 8 lat temu

Pentium 100

0 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]