Kluczową sprawą dla producentów konsol jest zaprojektowanie pada tak, by był jak najwygodniejszy i przywiązał do siebie graczy na lata. Najwięcej eksperymentów w tej kwestii popełniło Nintendo, które prawie na każdej swej platformie stara się stworzyć coś nowego – inaczej jest w przypadku Sony i Microsoftu, tu rządzi ewolucja.
Pady od PlayStation nie ulegały większym zmianom przez lata, aż do teraz, do wydania DualShocka 4 wyposażonego w panel dotykowy. Xboksowe pady również przechodziły różne przemiany po to, by na X360 stać się szalenie wygodnymi urządzeniami (choć z zepsutym krzyżakiem). Kontroler do Xboksa One wydaje się być udoskonalony tylko w kilku aspektach – to jednak bardzo powierzchowna obserwacja, tak naprawdę zawiera on ponad czterdzieści innowacji, a stworzenie go kosztowało Microsoft 100 milionów dolarów.
Jak się dowiedzieliśmy, podczas kolejnych miesięcy testów i projektowania stworzono ponad 200 prototypów, nad którymi pracowało 20 zespołów. W sumie nad tworzeniem tego kontrolera siedziało 500 osób, a wśród rozwiązań, które były brane pod uwagę znajdowało się nawet wyświetlanie obrazu, umieszczenie wyświetlacza w padzie i... wydzielanie zapachu.
Czyżby, któraś z tych technologii pojawiła się w czasie życia Xboksa One tak jak Kinect pojawił się na Xboksie 360? Miejmy nadzieję, że tak – tym bardziej, że Microsoft już eksperymentuje z projektorami co udowadnia prezentacja Illumi Room, jaka trafiła do sieci na początku roku:
Przyszłość grania kryje się w kontrolerach?
źródło: Venturebeat
0 Komentarzy