Star Wars Battlefront jest okej, ale tylko okej – wrażenia po becie

Cascad - 
5osób uważa ten artykuł za ciekawy
Star Wars Battlefront jest okej, ale tylko okej – wrażenia po becie - gamedot.pl

Star Wars Battlefront to początek wielkiego przedsięwzięcia Electronic Arts i Disneya. EA zapewniło sobie wyłączność na licencję gier z Gwiezdnych Wojen, dokładnie w tym samym czasie, w którym do kin z wielką mocą powrócą kolejne epizody opowieści o kosmicznych rycerzach.

 

Tytułem, który ma przetrzeć szlaki dla innych został Battlefront – strzelanina multiplayerowa (bez trybu single) od studia Dice, szarlatanów odpowiedzialnych za Battlefielda. Jak sobie poradzili z ujarzmianiem legendy?

 

Jest dobrze

 

Na pewno Battlefront jest inną pozycją niż „Battlefield ze skórką Star Wars” czego najbardziej się obawiałem. Gra ma własną tożsamość i jest to jej wielki plus. Strzelanie się z blasterów, rzucanie kosmicznych granatów, zastawianie na siebie działek i uczucie bycia w samym środku uniwersum generują sporo frajdy. Muzyka, udźwiękowienie i wszystko to co wyprawia się w tle robi ogromne wrażenie. W kwestii grafiki już można powiedzieć, że to jedna z najbardziej efektownych strzelanin nowej generacji (testowałem wersję na PS4). Dodatkowo... ten design. Tego jak zaprojektowano Gwiezdne Wojny nie da się nie lubić nawet jeśli główny zły ma czarną pelerynę, hełmo-garnek na głowie i głos wydobywający się z odkurzacza.

 

...Ale jest też niedobrze

 

Kontakt z Battlefrontem to kontakt z grą, która zalewa ekran niepotrzebnymi komunikatami i nie ufa graczowi. Nie chcę gier, które cały czas wyświetlają informacje o tym, że mogę zostawić działko trzymając te dwa przyciski, a wciskając inny przycisk rzucę granat - litości. Produkcja Dice zalewa nas wiadomościami o celach misji, o energii, o wyniku, o tym kto zginął, co mamy w ekwipunku... do tego jeszcze radar, informacja skąd się do nas strzela... może i te wszystkie rzeczy są potrzebne, ale na pewno nie wpleciono ich ze smakiem i nie pomyślano o tym ile miejsca zajmują w tak szybkiej grze. Wiedźmin 3 też wyrzygał się na ekran toną ikonek, ale przynajmniej jest jednoosobowym RPG-iem, o o wiele wolniejszej akcji, więc mógł sobie na to pozwolić.

 

Dodajmy do tego ilość wybuchów i dźwięków, które właściwie nie pochodzą od tego co robią gracze, a od gry chcącej podkręcić wrażenie uczestnictwa w wielkiej bitwie. Otrzymujemy w ten sposób jeden wielki bałagan. Tym bardziej, że dojście do granicy planszy jest prostsze i szybsze niż się spodziewałem i łatwo odnieść wrażenie prowadzenia walki w małej szklanej kuli odciętej od reszty świata. Początkowe zauroczenie potrafi więc szybko prysnąć, a chyba nie o to chodziło.

 

 

Najważniejsze jednak, że dobrze się biega i strzela. Dobrze jest komuś przyłożyć kolbą i wpaść zdezorientowanemu wrogowi na plecy – zwłaszcza jako szturmowiec (nie wiem czemu, ale o Battlefront robił na mnie o wiele lepsze wrażenie gdy byłem po stronie Imperium). Byłoby jeszcze fajniej gdyby DICE dało graczom mapy lepiej dostosowane do tej dynamiki, laserów i dopalaczy, bo momentami mam wrażenie jakbym toczył bitwę w środowiskach zapożyczonych z Halo, z systemem Call of Duty. A nie bez powodu obie serie prezentują zupełnie inny gameplay – bo znają swoje mocne i słabe strony.

 

Battlefrontowi potrzeba szybkiego wskakiwania w czyjeś buty, a nie ciułania punktów żeby odblokowywać nowe bronie. Nie powinniśmy zdobywać żadnego sprzętu w nagrodę za ślęczenie godzinami przed grą. Już w becie można wyczuć kto dopiero zaczyna, a kto zdążył odblokować sobie fajniejszego blastera i dysproporcje te będą tylko rosnąć w pełnej wersji.

 

Fajnie, że za wszelką cenę szuka się wydłużaczy do gry sprzedawanej po pełnej cenie, przystosowanej tylko do multiplayera, gotowego na tonę (zapowiedzianych już) DLC, ale... jak chcecie mi wydłużyć zabawę rozwojem postaci w strzelaninie to zróbcie w niej ciekawy tryb single player. To co się udało Destiny udało się bo gra wyraźnie oddziela potyczki od kooperacji. Battlefront tego nie potrafi i stara się co chwilę nagradzać nas jakąś nową pierdółką czy pistoletem zamiast skupić się na samej walce, którą rządzi chaos. Zabawny chaos, ale nie taki przy którym siedziałbym tygodniami w podkoszulku ubrudzonym musztardą.

 

 

0 osób dodało komentarz
5osób uważa ten artykuł za ciekawy

0 Komentarzy

CascadCascad

Prawdziwy entuzjasta gier, który uwielbia z nich szydzić, żartować i nakręcać się na kolejne premiery. Piszę dla was newsy, raporty, recenzje… lubię oryginalne pomysły, dziwactwa i cały czas jestem na czasie. 

Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]