[Raport] Twitch Plays Pokemon – fenomen, który zmieni branżę?

Cascad - 
0osób uważa ten artykuł za ciekawy
[Raport] Twitch Plays Pokemon – fenomen, który zmieni branżę? - gamedot.pl
Jest w internecie pewien kanał, który przez ostatnie 11 dni odwiedzono ponad 26 milionów razy i regularnie siedzi na nim ponad 35 tysięcy osób. Ten kanał to Twitch Plays Pokemon, pokazuje on swym sukcesem nie tylko to jak potężną siłą jest nostalgia, ale i stanowi świetny komentarz  do obecnego stanu branży gier wideo.
 
 
Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział – zabawa w Twitch Plays Pokemon polega na wpisywaniu komend w komentarzach. Gra przetwarza je na ruch bohatera, czyli młodego trenera pokemonów z Pokemon Red/Blue. W ten sposób każdy kto ogląda stream może wpłynąć na to co się stanie, wystarczy dodać na chacie jedno z tych haseł odpowiadających przyciskom Game Boya: left, right, up, down, A, B, start, select. 
 
 

Watch live video from TwitchPlaysPokemon on www.twitch.tv

 
 
Jeżeli pamiętacie polskie „teleturnieje dla dzieci”, w których biedni uczniowie podstawówki starali się sterować Hugo przez telefon tak, by przeszedł jakiś labirynt etc. to dokładnie wiecie o co chodzi. Twitchowe przechodzenie słynnej produkcji Nintendo jest jednak o wiele bardziej zaawansowane i godne naszych czasów. W jednym momencie do walki o zostanie mistrzem Pokemon i złapanie ich wszystkich staje bowiem kilkadziesiąt tysięcy osób z całego świata (w pewnym momencie trafiłem na partię rozgrywaną przez 82 tysiące graczy), którzy robią tak duże zamieszanie, że nawet przejście przez most czy wyjście z jakiegoś miasteczka potrafi zająć kilka dobrych godzin... 
 
 
Dlaczego jest to tak ekscytujące i ludzie tracą na to czas? Jest kilka powodów:
 
 
 

Pokemony to idealna gra do tego eksperymentu

 
Mechanizm, który zmienia komendy z chatu na ruch postaci został opracowany przez anonimowego Australijczyka, który wybrał Pokemon Red/Blue przez sentyment... i nie tylko. Od samego początku testów okazało się bowiem, że klasyczne japońskie RPG-i z turową walką to jedyny gatunek, który odpowiednio działa z systemem komentarzy. Są to gry praktycznie pozbawione zręcznościowych elementów, w których umrzeć przez źle wyliczony skok czy unik się po prostu nie da. Dlatego też postać obserwowana na Twitchu co chwilę kręci się w kółko, wchodzi do menu, robi save'a, cofa się itd. ale NIE UMIERA dzięki czemu nie wywołuje frustracji wśród tysięcy osób szczerze rozbawionych heroiczną walką o coś tak łatwego dla jednego gracza jak zakup pokeballa, co trzydziestu tysiącom osób równocześnie sprawia już problem. 
 

Społeczność

 
Żeby coś tak abstrakcyjnego jak równoczesne przechodzenie gry z ludźmi z całego świata mogło zaiskrzyć i wzbudzić zainteresowanie trzeba było wybrać do tego odpowiedni tytuł, a takim właśnie są Pokemony Red/Blue. Polacy mają raczej zakrzywiony obraz tej marki kojarząc ją przede wszystkim z „chińską bajką i cipsami” - w rzeczywistości jest to jednak przede wszystkim gra na system który w Japonii i USA sprzedawał się jak świeże bułeczki. Chodzi oczywiście o Game Boya, czyli stały element dzieciństwa każdego kto w tych krajach chodził do podstawówki w połowie lat 90-tych. 
 
Pokemony zdobyły Stany Zjednoczone już jako importowany tytuł. Nawet po przetłumaczeniu ich na angielski tamtejsza młodzież wciąż nazywała Bulbasaura Fushigidane, gdyż jako takiego znała go z japońskiej wersji. Pierwsze Pokemony nie stawiały zresztą barier ani kulturowych ani językowych. Każdy momentalnie rozumiał ich zamysł: jesteś młodym trenerem w fantastycznym świecie pełnym stworków, masz być najlepszy i złapać je wszystkie – koniec. Do przekazania tej idei nie jest potrzebny żaden język, wystarczy kilka chwil z konsolką w ręce, by zaczęła dziać się magia.
 
 
Jeszcze przed oficjalnym wylądowaniem w USA gra miała status kultowej, co pchnęło twórców do przeniesienia na Zachód także serii anime z nie-sa-mo-wi-tą piosenką w intrze. Dla domknięcia zestawienia karcianka Pokemon również została przeniesiona na rynek amerykański i była pierwszą tego typu pozycją, która poziomem sprzedaży zbiła z tronu wieloletniego króla gatunku, czyli Magic the Gathering. Z taką bazą fanów, którzy dziś są dorosłymi ludźmi, zarabiają na siebie i wciąż wspominają jak świetnie było łapać stworki, projekt Twitch Plays Pokemon po prostu był skazany na sukcesu. Przedstawia on bowiem coś co miliony kochają i znają na pamięć, a z tym nie wygra żadna kampania marketingowa.
 

Wspólna historia, Memy

 
Ponieważ Twitch Plays Pokemon to wytwór internetu, to jest też odpowiednio traktowany przez swych użytkowników. Temat o grze na Reddicie po prostu płonie od komentarzy osób na bieżąco opisujących rozgrywkę, a kolejne strony zajmujące się luźną tematyką zostały zasypane memami. Pokemony na nowo wypełniły sieć, dokładnie tak jakby to zrobiły gdyby w czasie ich oryginalnej premiery stałe łącze było równie powszechne jak teraz.
 
 
Wspólne przechodzenie tej gry to też wspólny wysiłek. Walka z trollami psującymi starania innych to jedno, drugą sprawą jest ogarnięcie całego ruchu, który w pewnym momencie może chcieć za bardzo. Do tego celu zaradni gracze utworzyli już nawet specjalne dokumenty wspomagające, powstają też mapy z niemal propagandowym przekazem w stylu „damy radę, musimy to zrobić”:
 
 
Czy to nie jest fenomenalne?
 
 

Multiplayer

 
Twitch Plays Pokemon to największa sesja multiplayerowa świata, największa wspólna partyjka w historii i jedyna gra, która łączy ludzi różnych ras, narodowości i wyznań w celu dotarcia do końca tej wspaniałej przygody. Cel ten jest tak wzniosły przede wszystkim dlatego, że wydaje się niemożliwy do osiągnięcia, a zjawisko jakie obserwujemy urosło już do takich rozmiarów, że mały  trener wyrasta na nowożytnego, cyfrowego Jazona, a my wszyscy stajemy się jego Argonautami. 
 
W jednym rozpikselowanym bohaterze odzwierciedlają się cele każdego kto stara się mu pomóc w staniu się najlepszym. Ponad 255 godzin rozgrywki (w chwili gdy to piszę) to wspólny wysiłek, którego warto być częścią, warto wejść na Twitcha choćby na kilka minut i poobserwować to co się dzieje, dodać swój komentarz, przesunąć postać i liczyć, że w tym chaosie komend uda się wykonać tyle dobrych decyzji, że dobrniemy do szczęśliwego końca. To będzie z pewnością wielki moment w historii gier i możemy już teraz być pewni, że jeśli uda się zakończyć tę zabawę happy endem to internet po prostu wybuchnie z radości... co będzie ogromnym wyzwaniem dla Twitcha, którego serwery już teraz nie wytrzymują ruchu w komentarzach do TPP.
 
 
 

Stara nowa jakość

 
Reasumując, coś historycznego dzieje się na naszych oczach, ale jeszcze nie do końca wiadomo co. Nintendo ma najlepszą darmową reklamę jaką mogło sobie wymarzyć i z pewnością zarobiłoby teraz krocie ogłaszając reedycję Pokemon Red/Blue na 3DS-a i Virtual Console. Szał wywołany przez wspólne łapanie stworków jest pewnie analizowany w siedzibach EA, Activision, Ubisoftu, Sony itd. Każdy wydawca chciałby wiedzieć w jaki sposób można zarobić na tym co dzieje się teraz na Twitchu, jak przekuć to na własny sukces, jak stworzyć grę, która zostałaby przyjęta w podobny sposób... i najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że to zwyczajnie niemożliwe.
 
 
Miliony fanów z całego świata to dorośli wspominający swe dzieciństwo, hardkorowi gracze wciąż znający na pamięć 151 głównych „najlepszych” Pokemonów, osoby których pasja właśnie wkroczyła na nowy poziom. Tego nie da się w żaden sposób odtworzyć, zemulować czy wymyślić na nowo - nie zarobi się też na tym bo Twitch Plays Pokemon to po prostu czysta zabawa, której fenomen przestał być śmiesznym dziwactwem kilka milionów odsłon temu. 
 
Może to wyraźny sygnał, że gracze znów chcą się bawić i znów przeżywać niezapomniane przygody? Skoro na tak wiele osób (w tym mnie) oglądanie starocia na Twitchu działa lepiej niż wielkie wybuchy, płatne DLC, skrypty i okładka z bohaterem trzymającym karabin to chyba czas, by ktoś zapełnił tę niszę...
 
Wideo o grze stało się grą – czuję, że napiszemy o tym jeszcze nie raz.
1 osób dodało komentarz
0osób uważa ten artykuł za ciekawy

1 Komentarz

martwy zombie 10 lat temu

nie za bardzo 'siedzę' w pokemonach, ale w pewien sposób rozumiem ten cały szał, w sumie nawet troche szkoda, ze w polsce sie nie przyjęły - u nas pewnie by trzeba bylo zrobić Tibie na twitchu zeby ktoś to chciał tak oglądać xD

0 Odpowiedz
CascadCascad

Prawdziwy entuzjasta gier, który uwielbia z nich szydzić, żartować i nakręcać się na kolejne premiery. Piszę dla was newsy, raporty, recenzje… lubię oryginalne pomysły, dziwactwa i cały czas jestem na czasie. 

Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]