Przed premierą: My też graliśmy w Dying Light

memphis - 
0osób uważa ten artykuł za ciekawy
Przed premierą: My też graliśmy w Dying Light - gamedot.pl

Niedawno mieliśmy okazję gościć we Wrocławiu w siedzibie Techlandu. Wybraliśmy się tam w jednym celu – zagrać w Dying Light. Gra polskiego studia już od pierwszych zapowiedzi budziła wiele pozytywnych emocji, co jest kolejnym dowodem na to, że tematyka zombie jest nadal na topie, a Polacy mają w tej kwestii wiele do powiedzenia.

 

Zabawę z Dying Light rozpoczęliśmy od dema dziennego. Nocne zostawiliśmy sobie na deser. Pora dnia ma w grze ogromne znaczenie. W ciągu dnia zombie są raczej spokojni - jeżeli w ogóle można tak o nich powiedzieć. W nocy natomiast wpadają w szał i całą hordą rzucają się za nami w pościg, pojawiają się niespodziewanie, skaczą wspinają się i przyśpieszają bicie serca. Ale po kolei.

 

Demo dzienne rozpoczęliśmy krótkim tutorialem (uwielbiamy wślizgi). To na co zwróciliśmy uwagę na początku to naprawdę dobra grafika i fantastyczna sceneria, idealnie pasująca do gry typu survival horror. Więcej informacji na temat lokacji znajdziecie w wywiadzie z Tymonem Smektałą – producentem Dying Light.

 

 

Budynki i przeszkody stanowią doskonałe pole do popisu dla naszych zdolności akrobatycznych i znajomości podstaw parkour. Przyznaję, że skakanie po dachach daje mnóstwo frajdy a nawet satysfakcji, niektóre ewolucje są bowiem trudne do wykonania (szczególnie w nocy, kiedy na karku siedzi nam stado zombiaków).

 

Przejdźmy do kluczowego elementu Dying Light, czyli walki. W tym celu do naszej dyspozycji zostanie oddany pokaźny arsenał broni z możliwością modyfikacji. Jak zapowiadają twórcy gry, crafting ma być bardzo rozbudowany i oferować wiele różnych kombinacji a broń nie będzie ulegać zbyt szybkiemu zniszczeniu tak jak miało to miejsce w Dead Island. Co więcej, zdradzili nam, że planują ciekawe rozwiązanie dotyczące tematu naprawy naszego uzbrojenia.

 


Podczas walki mogliśmy również wykorzystać umiejętności sterowanego przez nas bohatera. Największą zabawę dawało nam zwabienie kilku przeciwników i powalenie ich obrotowym uderzeniem naszego młota. Jest to efektowne i całkiem skuteczne, szczególnie w przypadku jeżeli otacza nas kilku oponentów. Wrogów mogliśmy również ranić i eliminować z walki ich poszczególne części ciała np. łamiąc komuś rękę sprawiamy, że staje się ona bezwładna. Ciekawym rozwiązaniem okazały się również pułapki, które możemy zastawić i użyć ich np. podczas ucieczki przed grupką goniących nas zdechlaków. Jedną z takich zasadzek będą bramki uruchamiane zdalnie, które prądem usmażą naszych przeciwników. Musimy być jednak ostrożni gdyż pułapki działają również na naszych kompanów i nas samych.


Po drodze do wykonania głównego zadania czekały na nas questy poboczne zlecone przez innych ocalałych. Za pomoc zostaliśmy oczywiście wynagrodzeni. Gdybyśmy tego jednak nie zrobili, istnieje możliwość, że zleceniodawcy w późniejszym etapie gry (o ile uda im się przeżyć) będą utrudniać nam życie w zemście za to, że nie pomogliśmy im wcześniej. Warto też zaznaczyć, że niektórzy ocaleni będą do nas wrogo nastawieni już od pierwszego spotkania. Podobnie jak my, tworzą grupy i będą walczyć z nami np. o zapasy, które co jakiś czas są spuszczane przez wojskowy samolot, w różnych częsciach miasta.


Za dnia bawiliśmy się naprawdę nieźle i nawet nie zauważyliśmy, że słońce już powoli zachodzi. Był to ostatni dzwonek by przygotować się na prawdziwy koszmar...

 


Nadeszła noc. Zombie przechodzą przemianę. Stają się bardziej aktywne, potrafią się szybciej poruszać i wspinać więc zapomnijcie o spokojnym wyczekiwaniu na dachu budynku czy stojącego na ulicy vana. Wdawanie się w walkę może skończyć się dla nas tragicznym pożarciem przez wygłodniałe istoty. W tym momencie mieliśmy do wyboru dwie opcje. Pierwszą z nich jest poruszanie się po cichu i pozostanie niezauważonym co z pewnością spodoba się fanom skradanek. Zwolennicy dynamicznej akcji wybiorą z pewnością nieustanny bieg przed siebie. My zdecydowaliśmy się oczywiście na brawurowy sprint. Musieliśmy jednak uważać gdyż zombie potrafiły nagle wyskoczyć zza zamkniętych drzwi i często zmuszały nas do obrania innej trasy. Podczas nocnego maratonu, nasze zdolności freerunningu zostały wystawione na próbę ponieważ jak już wcześniej wspomniałem, wszystkie skoki i ewolucje wydają się trudniejsze za sprawą goniących nas zombie.

 

Podczas ucieczki zwróciliśmy szczególną uwagę na muzykę, która doskonale potęgowała survivalowy klimat i wywoływała dreszczyk emocji, aż do momentu kiedy zobaczyliśmy naszą bazę i czekających w niej towarzyszy. Wtedy mogliśmy odetchnąć. Jak twierdzą twórcy gry, w przyszłości sytuacja ta może wyglądać nieco inaczej a powodem tego mogą być właściciele schronienia, którzy najzwyczajniej zamkną nam drzwi przed nosem.

 

 

Dying Light będzie bez wątpienia bardzo dobrym tytułem. Mimo iż twórcy nie unikną porównań do Dead Island, to w moim odczuciu najnowsza gra Techlandu będzie jednak czymś zupełnie innym. Dzień diametralnie różniący się od nocy, freerunning i parkour, które już na pierwszy rzut oka powodują ogromne zmiany w rozgrywce, tryb „Be the Zombie” (więcej o tym trybie dowiecie się z powyższego wywiadu z Tymonem Smektałą) oraz zupełnie nowa lokacja gry sprawiają, że do Dying Light podejdę raczej jak do zupełnie nowego tytułu niż kolejnego odgrzewanego kotleta. Do czasu premiery gry z pewnością wiele się jeszcze wydarzy i być może ekipie z Techlandu uda się nas jeszcze czymś zaskoczyć. Tak czy inaczej, trzymamy kciuki za Dying Light i jej twórców oraz cierpliwie czekamy na ogłoszenie daty premiery.

 

2 osób dodało komentarz
0osób uważa ten artykuł za ciekawy

2 Komentarze

Raijn 10 lat temu

Na nocnym skrinie po prawej jest Paul Walker. :)

0 Odpowiedz
surmak 10 lat temu

o_O myślałem, że Hut to tylko w CDA działa. Czym on się zajmuje w Techlandzie?

0 Odpowiedz
memphismemphis

Zdecydowanie pecetowiec. Potrafi przeżyć bez konsoli aczkolwiek ubóstwia te przenośne (szczególnie Nintendo). Fan Gwiezdnych Wojen, sportów ekstremalnych, maratończyk.Wciąż ma nadzieje, że zostanie profesjonalnym graczem.

Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]