Sytuacja miała miejsce w Rhodes na przedmieściach Sydney. Dzielnica jest gęsto zaludniona, a w dodatku na jej terenie znalazły się liczne PokeStopy. Dzięki temu ta niegdyś spokojna okolica przerodziła się w główny ośrodek spotkań trenerów Pokemon z sąsiedztwa.
Codziennie wieczorem w pobliskim parku zbierały się tłumy graczy. Niejednokrotnie zdarzało się, że zbiorowisko liczyło ponad 1000 osób. Nietrudno domyślić się, że spotkania najpotężniejszych trenerów z całej Australii generowały olbrzymi hałas. Taki stan rzeczy stał się bardzo uciążliwy dla mieszkających nieopodal zwykłych śmiertelników, którzy nadal angażowali się w tak trywialne zajęcia jak praca czy rodzina. Postanowili oni wypowiedzieć wojnę PokeManiakom.
Podczas kolejnej sesji fanów odbywającej się wtorkowym wieczorem, doszło do starcia dwóch zwaśnionych stron. Z balkonów pobliskich apartamentowców w kierunku tłumu poleciały jajka oraz worki z wodą. Doszło do interwencji policji, która nakłaniała zebranych do rozejścia się pod groźbą kary o wysokości 200 dolarów australijskich.
Pokemon Go players water bombed in Rhodes by residents. Waiting for revenge of the nerds pic.twitter.com/QF1nQD9Tb3
— Brianna Parkins (@parkinsbrea) 13 lipca 2016
źródło: kotaku.com
0 Komentarzy