Pokemony tak bardzo kojarzą się z japońskim gigantem gamingowym, że wszyscy z góry założyli, iż kasa z najnowszej produkcji z sympatycznymi stworami w roli głównej musi spływać właśnie do kieszeni szefów Nintendo. Stąd nagły wzrost cen akcji na giełdzie i wywindowanie wartości firmy do poziomów, na jakich Wielkie N nie przebywało od dawna.
Problem w tym, że prawa do Pokemonów należą do... The Pokemon Company, spółki, która tylko w 1/3 należy do Nintendo. Odliczając jeszcze m.in. kwotę, jaką Apple zgarnia za umieszczenie "Pokemon GO" na swoim App Store, i zyski legendarnej firmy nagle wcale już nie wyglądają tak okazale.
Efekt? "Pokemon GO" nadal święci triumfy, a akcje Nintendo lecą w dół. Ot, uroki giełdy i spekulacji w całej okazałości.
żródło: kotaku.com
0 Komentarzy