Mortal Kombat po swym odrodzeniu w 2011 roku za wszelką cenę trzyma się amerykańskiej popkultury, by nie „wypaść z obiegu” tak jak się to stało po Mortal Kombat 3 (1995). Dlatego seria znów eksponuje swoje wymyślne wykończenia, oraz opiera się o tryb fabularny równie ambitny i sensowny co filmy Michaela Baya. Forma ta idealnie wpasowała się w rynek co pokazują również dodatkowe postaci do nowych Mortali wzięte wprost z filmów klasy B.
Chodzi oczywiście o Freddy’ego Kruegera z Koszmaru z Ulicy Wiązów, Predatora i Jasona Voorheesa z Piątku 13. Nie widzę jednak powodu, by nie pójść na całość i nie dorzucić do nich Jar Jar Binksa.
Meesa Kombat byłoby przecież grą, na którą czeka każdy fan Star Wars. Przecież to tutaj moglibyśmy się raz na zawsze rozprawić z Jar Jarem, robiąc na nim po kolei wszystkie fatality. Poza tym, byłaby to całkiem zabawna postać do walki – stanowiłaby ciekawą odpowiedź na dziwacznych wojowników z Tekkena takich jak Gon (mały smoczek), dr Bosconovitch (staruszek z niedowładem mięśni), Kuma (niedźwiedź) czy Alex (raptor!), nie wspominając już nawet o cudakach walczących w Guilty Gear…
Myślę, że w tej formie Jar Jar odnalazłby się bez trudu i dał wiele radości osobom chcącym się z nim rozliczyć za Nową Trylogię. I wbrew pozorom pewnie DLC z nim stałoby się hitem sprzedażowym.
Problem oczywiście w tym, że Disney raczej nie pozwoli na umieszczenie swojej postaci w grze wydawanej przez Warner Bros…
0 Komentarzy