Lekko zdziwaczały FPS przygotowywany przez Blizzarda, czyli Overwatch szykuje się do zamkniętej bety, która odbędzie się 27-ego października zarówno w Ameryce Północnej jak i Europie. Pozostała część świata dołączy jak tylko uda się ustabilizować betę w wyżej wspomnianych.
Beta nie ma póki co określonego czasu przebiegu, będzie się ciągnęła dopóty Blizzard nie będzie zadowolony z feedbacku grających. W samej rozgrywce gracze będą mieli dostęp do 18 klas bohaterów i siedmiu map. Z czasem pula graczy w becie ma być zwiększana, chociaż rozmiary nigdy nie mają być przesadnie wielkie - jak twierdzi Jeff Kaplan (główny reżyser Overwatch) w wywiadzie dla IGN. Innymi słowy będziemy mieli do czynienia z rozszerzoną betą w wydaniu oldschoolowym. Jednocześnie twórca zaznaczył, iż zespół developerski gotów jest wprowadzać nawet fundamentalne zmiany do rozrywki, jeśli tylko zajdzie taka konieczność. Kolejna cegiełka podejścia developerskiego Blizzarda, która zapewniła im wielki sukces.
Przypomnijmy krótko, że Overwatch został zaoferowany przez Blizzarda krótko po tym jak ogłosił on kasację swojego tajnego projektu Titan, który miał być kolejnym, po World of Warcraft, wielgachnym MMO. Blizzard już wielokrotnie stosował podobną praktykę, nie przejmując się tak bardzo straconymi nakładami pracy i pieniędzy jak ewentualną utratą reputacji. Osobiście podziwiam taką politykę firmy.
Overwatch to FPS korzystający w pełni z Blizzardowej filozofii zróżnicowania rozgrywki bazującej na unikatowych klasach postaci. Ów zabieg został zapoczątkowany w Starcrafcie, potem mogliśmy go zobaczyć w Diablo 2 i wreszcie kolejnych produkcjach Blizzard. Overwatch przenosi formułę do świata FPS. Z pierwszych opinii prasy wynika, że odnieśli jak najbardziej powodzenie - będziemy mieli do czynienia z rozrywką o ogromnej liczbie dostępnych taktyk, budowanych z łączenia umiejętności poszczególnych klas. Czyżby szykował się nam kolejny klasyk e-sportu? Blizzard lubi rozwijać swoje gry latami, więc jest to całkiem możliwe.
Źródło: IGN
0 Komentarzy