Hideo Kojima to jeden z symboli branży gier, twórca który mimo pracy nad tytułami o ogromnym budżecie wciąż jest twarzą tego nad czym pracuje. Nawet usunięcie jego imienia i nazwiska z okładki Phantom Pain tego nie zmieni. Wszyscy wiemy, że to jego gra i jego seria. To ewenement w świecie gier „bez twarzy” (bo kto niby robi Batman Arkham, Tomb Raidera czy Diablo? Logo firmy, nie ludzie).
Dlatego podkreślmy, że Hideo ma dziś 52 urodziny. Człowiek odpowiedzialny za dziesiątki (setki?) niezapomnianych chwil spędzonych przy padzie, za łamanie czwartej ściany w grach, za wprowadzanie do nich niespotykanej metatekstualności i reżyserii popychającej gatunek do przodu. Trudno wymienić wszystkie zasługi Kojimy, który bez umiejętności programistycznych wkroczył do świata inżynierów, i przebił się stawiając na historię oraz dramaturgię losów swych postaci.
Thanks everyone, I turned 52 and will keep creating in rest of my life.
— HIDEO_KOJIMA (@HIDEO_KOJIMA_EN) sierpień 24, 2015
Aug 24th is also the day of Virtuous Mission in MGS3.
— HIDEO_KOJIMA (@HIDEO_KOJIMA_EN) sierpień 24, 2015
1 września ujrzymy jego magnum opus – Metal Gear Solid V: The Phantom Pain – grę kończącą najwspanialszą sagę w historii gamingu. Historia rozpoczęta w 1987 roku (wtedy ukazał się Metal Gear na sprzętach 8-bitowych) odsłoni swój ostatni epizod właśnie w tej grze, stanowiącej jej idealny środek. Od lat wiemy jak narodziła się legenda Big Bossa i jak zakończyła, jedyne czego brakuje w tej układance to momentu gdy jego działania na dobre nabrały rozmachu i zmieniły go w największe zagrożenie ludzkości.
Pamiętajmy też, że Kojima to również inne serie. Stworzył on podwaliny pod Zone of the Enders, reżyserował i pisał Snatchera oraz Policenauts, produkował też wyjątkową serię Boktai (GBA), w której cartridge'u był ukryty czujnik światła.
Hołd złożony Kojimie przez fanów.
I teraz, po MGS-ie V, czego by nie robił chcemy w to zagrać.
0 Komentarzy