• Strona główna
  • Kącik filmowy - osaczona, czyli ziewnięcie pośród śnieżycy

Kącik filmowy - Osaczona, czyli ziewnięcie pośród śnieżycy - Wrażenia

03
GeneticsD

Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach praktycznie niemożliwe jest stworzenie dobrego kina, gdzie widz będzie przerażony. Horrory, thrillery zostały mocno pominięte przez widzów z racji na swoją schematyczność, powielanie tematów oraz wynikające z tego znużenie. Dodatkowo ten gatunek został również mocno zastąpiony przez gry o podobnej tematyce, które potrafią wystraszyć o wiele bardziej. Do takich filmów zalicza się również i Osaczona w reżyserii Farrena Blackburna. Tutaj mamy także do czynienia ze znanym motywem, czyli zwiastun był wycinkiem wszystkich najstraszniejszych sytuacji.

 

Przejdźmy jednak do zarysu fabularnego. Poznajemy historię Mary Portman, która nie wydaje się dość ciekawa. Jej mąż umiera w wypadku samochodowym, a syn zostaje kaleką. Sama więc musi stawiać czoła codziennym problemom. Zajmuje się domem (na odludziu), synem oraz jako psycholog dziecięcy pomaga innym. Ten stan trwa kilka miesięcy dopóki w jej życiu nie pojawia się mały, niedosłyszący chłopiec. W końcu w dziwnych okolicznościach znika, a nasza główna bohaterka ma problemy z psychiką. Wydaje jej się, że widzi rzeczy, których nie ma. Sen przeplata się z rzeczywistością. Cała historia może i miała w sobie potencjał, ale nie został on w ogóle wykorzystany. W momencie gdy dowiadujemy się, co jest przyczyną zamieszania, widz traci zainteresowanie. Nic już nie straszy, a w głowie dochodzi ciągle do komentarza głupich zachowań. Chyba samo mówi to za siebie.

 

Snow is falling, all around me...

 

Tak. Film jest słaby. I to na tyle słaby, że gdybym miał wybrać najlepiej zapamiętany moment z tych 92 minut to wybrałbym końcową sytuację, podczas której główna bohaterka jadąc autem, nie zatrzymała się za znakiem stop. Tak. To jest film tego typu. Twórcy chcieli nas trochę postraszyć oraz wytworzyć specyficzny klimat. Postraszenie jumpscare'ami wyszło może ze dwa razy i to tylko dlatego, że na sali kinowej rozległ się huk. Gdybym oglądał film w domowym zaciszu, chyba bym się nie wzruszył. Inne sceny, wydające się straszne w zwiastunie, w filmie jakoś mało mnie przeraziły. Nie wiem, czy to dlatego, że je już widziałem, czy po prostu nie udało się osiągnąć tego szczytu emocji twórcom.

 

Do tego te wszystkie przeciwności losu, które były tak bardzo sztampowe i utarte, że głowa boli. Wymieniając w kolejności losowej: duży dom na odludziu, który zostaje dodatkowo odcięty od świata przez zamieć śnieżną, zaginięcie małego chłopca, szop pracz sprawcą niepokojących hałasów, rozwiązanie tuż pod nosem, jakieś zwidy głównej bohaterki, postaci, które niczego nie wnoszą. Tego z pewnością jest więcej, ale nie będę się bardziej rozdrabniał spoilerując części filmu, chociaż dzięki temu może nie pójdziecie na to do kina, więc jest to chyba jeden z nielicznych przykładów spoilera, który jest dobry. Szkoda czasu.

 

No więc skoro nie straszy, historia jest mało oryginalna to może aktorstwo jest na wysokim poziomie? No nie wiem. Niby Naomi Watts jest znana szerszemu gronu widzów, ale według mnie nie dała jakiegoś super popisu. Nie znam jej z innych ról i ciężko jest mi do czegokolwiek ją porównywać, ale tutaj zagrała dość przeciętnie. Powiedziałbym, że śmiało jej postać można by wrzucić do gry Until Dawn, gdzie wszyscy byli jacyś tacy, schematyczni, stereotypowi (tyle, że tam tak miało być). Lepiej wypadł Charlie Heaton podczas tych kilkudziesięciu minut filmu. Dobrze zagrał psychopate, jednakże ma on na tyle pecha, że w momencie kiedy zaczyna grać, wszystko było już wiadome, a ja chciałem, żeby reżyser już doczłapał się do końca.

 

 

Co mi się podobało? No dużo to wybierać nie muszę. Może kilka scen przyrody jak np. wiosna nad jeziorem, czy zaspy białego puchu + dom + las. Widoczki wokoło domu było naprawdę całkiem całkiem. Szkoda tylko, że większość wydarzeń rozgrywa się w środku budynku.

 

Podsumowując, jeżeli chcecie się wybrać na Osaczoną, nie idźcie. Nie ma to jakiegokolwiek sensu. Film nie straszy, ani nie śmieszy. Ogląda się go właściwie od niechcenia. Trudno jest nawet znaleźć choć jeden aspekt, który skłaniałby do poświęcenia półtorej godziny życia. Miałem nadzieje, że po filmie nie będę mógł zasnąć w domu. Tak. Jasne.

 

Ocena: 3/10

O autorze
GeneticsDGeneticsD
230 0

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]