• Strona główna
  • Kącik filmowy - firmowa gwiazdka, czyli jak chcielibyśmy, żeby wyglądała korporacja

Kącik filmowy - Firmowa gwiazdka, czyli jak chcielibyśmy, żeby wyglądała korporacja - Wrażenia

03
GeneticsD

W ostatnich miesiącach rzadko kiedy na ekranach kinowych pojawiały się komedie warte uwagi. W końcu jednak na ślepo poszedłem na seans Firmowa gwiazdka, nie oglądając wcześniej zwiastunów, ani nie czytając żadnych opinii, czy opisów związanych z filmem. I oto spontaniczna decyzja okazała się trafiona, gdyż wspomniana produkcja to lekki, głupawy kawał śmiechu, przy którym dobrze się bawi.

 

 

Komedia ta oparta jest na znanych, utartych gagach oraz dowcipach niskich lotów. I wcale nie razi to widza. Oczywiście, jeżeli uważacie się za damy oraz gentelmenów rodem z wiktoriańskiej Anglii z dowcipem wyższych sfer, nie idźcie. Będziecie się wyłącznie męczyć. Firmowa gwiazdka to odmóżdżające dwie godziny. Jeżeli Hangover przypadł Wam do gustu, tutaj też dobrze spędzicie czas. Mi osobiście nie nudziło się wcale. Biurowe otoczenie, głupawe żarty i pijacka impreza pełna niesubordynowanych zachowań. Czego chcieć więcej?

 

Film jest dość długi, gdyż trwa prawie 2 godziny, ale miałem wrażenie, że był o wiele krótszy i dopiero po spojrzeniu na zegarek okazało się, ile tak naprawdę czasu spędziłem na seansie. Historia jest raczej lekka, przyjemna i w dość dobry sposób motywuje działania bohaterów. Zacznijmy może od tego, że Clay (T.J. Miller) jest szefem wydziału, a Josh (Jason Bateman) to jego prawa ręka. Po konfrontacji z siostrą Claya (graną przez Jeniffer Anistone) okazuje się, że chce ona zamknąć oddział, zwalniając przy tym wszystkich. Nikt nie chce, aby stało się to prawdą, więc bohaterom zostają dwa dni na podpisanie kontraktu wartego kilkanaście milionów dolarów. Jak to się zawsze dzieje w takich filmach, osiągnięcie celu wcale nie jest takie łatwe, jednakże nadzieja pojawia się w firmowej imprezie bez trzymanki. Przyznacie więc, że scenariusz jest dość umowny, chociaż sami twórcy lepiej go umotywowali przez pierwsze kilkadziesiąt minut niż ja w tych kilku zdaniach.

 

Warto wspomnieć, że dzieło wprowadza sporą liczbę bohaterów, więc nie myślcie, że zapamiętacie ich imiona. Są oni jednak na tyle charakterystyczni, że od razu przypiszecie im pewne cechy charakteru. Postać prezesa Claya przypominała mi mocno „Grubego Jezusa” z Hangover poprzez niekontrolowany sposób bycia. Aktorzy nie wspięli się na wyżyny swoich umiejętności, jednakże wcale nie było to wymagane. Miała być lekka, głupawa komedia. I była.

 

 

Miałem wrażenie, że twórcy wrzucili do głównej imprezy wszystkie swoje chore pomysły. Mniej lub bardziej kojarzone z kulturą masową oraz filmami podobnymi koncepcyjnie do opisywanego. Pojawia się więc ogromna liczba osób, mnóstwo alkoholu, narkotyki, Hesus, szybkie samochody i wiele więcej, ale nie będę już dalej zdradzać. Zwroty akcji, które nadają tempa również występują.

 

Podsumowując, Firmowa gwiazdka to film który jest przedstawicielem nowego podgatunku, „komedii imprezowej”. Był Hangover, Project-X, a teraz i to. Idąc na film spodziewałem się, że będzie to coś w rodzaju polskich Listów do M, jednakże okazało się, że za Wielką Wodą potrafią zrobić filmy tak głupie, że aż śmieszne i dobre. Da się na to patrzeć, poprawić sobie humor i umilić czas.

 

Ocena: 7/10

O autorze
GeneticsDGeneticsD
230 0

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]