• Strona główna
  • Czwarty zeszyt hotline miami: wildlife - połączenie wątków

Czwarty zeszyt Hotline Miami: Wildlife - połączenie wątków - Wrażenia

04
GeneticsD

Kolejny miesiąc oznacza kontynuację wątków naszych zamaskowanych morderców. Stało się dokładnie to czego oczekiwałem, czyli czwarty zeszyt łączy wątki obu bohaterów i wysyła ich na wspólną misję.

 

Przygoda rozpoczyna się jako trzeci rozdział, jednakże jest to czwarty zeszyt. Poprzedni, trzeci, był czymś w rodzaju wątku pobocznego, który był istotny dla opowieści wiodącej przez osobę przebraną za kruka.

 

Jak wspomniałem wcześniej, spodziewałem się takiego obrotu sprawy (połączenia wątków obu bohaterów). Komiks stał się przez to ciekawszy i w końcu daty zaczęły grać sporą rolę. Oprócz historii głównej, która toczy się rozdziałami, mamy również różnego rodzaju retrospekcje, dzięki którym poznajemy genezę niektórych bohaterów. Ponownie występuje w nich Chris. Łącząc więc daty, poprzednie zeszyty oraz jego perypetie uzyskujemy coraz to bardziej wyraźny obraz zdesperowania postaci. Doskonale wiemy i rozumiemy, dlaczego założył maskę, po czym zaczął eksterminować kolejnych Rosjan.

 

 

Pokazywanie kilku wydarzeń, które dzieją się w różnym czasie to doskonały zabieg, gdyż zmusza czytelnika do wnikliwego czytania, zapamiętywania niektórych informacji oraz wracania do poprzednich zeszytów. Pamiętacie może prolog, który jest jednocześnie darmową próbką Wildlife? W czwartym zeszycie otrzymujemy jego kontynuację. Mało tego! Występuje nawet rozmowa przyjaciół w barze, wśród których jest Chris, tycząca się właśnie zorganizowanej, zamaskowanej grupy przestępczej. Pada pytanie o koniec morderstw w mieście. Chris stara się bronić … siebie samego. Koniec końców jeden z przyjaciół stwierdza, że Ci mordercy są na tyle szaleni, że gdy wytępią Rosjan, znajdą kolejnego wroga, gdyż nie chodzi tutaj o anihilację mafii pod płaszczykiem patriotyzmu, a o sam fakt zabijania. Nam, jako czytelnikom, ciężko jest to ocenić, gdyż z jednej strony rozumiemy motywy głównych bohaterów, a z drugiej dobrze wiemy, że taki punkt widzenia jest akceptowalny. Przyjaciel ma rację. Zabijanie innych (chociaż i winnych) przynosi bohaterom mnóstwo satysfakcji. Nie da się tego ukryć. Było to widoczne już na początku, kiedy to psychodeliczny królik po skończonej rzezi siada na kanapie i pali papierosa.

 

W zeszycie mamy jedną, dość długą strzelaninę. Wspomniani wcześniej dwaj bohaterowie (królik oraz kruk) łączą siły i idą na urodziny syna jednego z mafiozów. Oczywiście jak możemy się domyśleć, wszystko przechodzi w końcu w krwawą masakrę, gdyż nieświadomi niczego zgromadzeni nie mają nawet wyciągniętej broni. W trakcie pierwszego gradu ołowiu ginie solenizant, który jest dzieckiem. I tutaj pada kolejne pytanie: Czy aby na pewno było to konieczne? Przecież był to niewinny chłopak. Jednemu z bohaterów wyraźnie się to nie podoba, jednakże drugi nie ma, co do tego skrupułów. Musimy pozostawić to do indywidualnej oceny każdego z nas. W końcu dochodzi do otwartej konfrontacji, która trochę mnie zasmuciła. Nie brakuje tutaj wartkiej akcji, ani brutalności. O to się nie bójcie. Mam na myśli raczej kuloodporność postaci. Biegają oni pomiędzy kolejnymi falami ołowiu jakgdyby potrafili zatrzymać czas. W grze już dawno by pomarli, tym bardziej na tak otwartym terenie jaki zaprezentowano. Gdyby twórcy rozwinęli akcję w jednym z ciemnych budynków, wygrana dwójki byłaby możliwa, jednakże w momencie otwartej walki dwóch vs. kilkunastu uzbrojonych, szanse stają się marne. Ci z Was, którzy grali w Hotline Miami dobrze wiedzą o czym mówię. Tam decydowały sekundy reakcji oraz ustawienie. Oczywistym jest, że należało to nieco uprościć w komiksie, jednakże aż tak lekkie podejście do tematu, zaczyna mi przypominać Niezniszczalnych, a to już chyba zły znak.

 

 

Szkoda również, że bohaterowie nie odnoszą obrażeń. Może brzmi to nieco dziwnie, ale w niektórych momentach nie możemy poczuć, że są to prawdziwi ludzie, którzy popełniają błędy oraz ponoszą konsekwencje. Skutkiem potknięcia się podczas strzelaniny, mogłoby być postrzelenie ręki, bądź nogi, tak byśmy poczuli nie tylko pot i łzy, ale także i krew.

 

Podsumowując, czwarty zeszyt był do przewidzenia pod względem głównej części fabuły. Świetnie nawiązuje on do poprzednich części komiksu, a także ukazuje motywację głównego bohatera. Coraz mocniej i lepiej wchodzimy w świat HLM. Graficznie nadal jest to najwyższa półka i myślę, iż również pod względem scenariusza twórcy znaleźli optimum/złoty środek, czyli idealny stosunek części dialogowych oraz tych z wartką akcją.

O autorze
GeneticsDGeneticsD
230 0

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]