Shin Megami Tensei: Devil Summoner: Soul Hackers - Recenzje

01
Kamil Ś.

Gra zadebiutowała w 1997 roku na konsoli Sega Saturn. Dwa lata później pojawiła się na Sony PlayStation, a na premierę anglojęzyczną przyszło nam czekać blisko szesnaście lat. Moim zdaniem jednak, mimo że część elementów wyraźnie została nadgryziona przez ząb czasu, wciąż warto dać jej szansę. To klasyczne Shin Megami Tensei w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Amami City — miasto przyszłości. Naszpikowane najnowocześniejszą technologią i rozwiązaniami, którymi od lat fascynuje się literatura Sci-Fi. W tamtejszym świecie szybkich połączeń internetowych uruchomiona została właśnie beta Paradigm X — wirtualnego miasta, stworzonego na wzór tych znanych z realnego świata. Pełnego sklepów i interakcji z jego mieszkańcami oraz — jak się okazuje — niebezpieczeństw, a największym jest próba zawładnięcia nad duszami osób, które biorą udział w zabawie. W grze wcielamy się w jednego z członków hakerskiej grupy Spookies, który już na początku naszej przygody w niezbyt uczciwy sposób zyskuje dostęp do Paradigm X. Dość niespodziewanie nawiedza nas wizja z tajemniczą historią agenta na pierwszym planie, gdzie jesteśmy również świadkami jego śmierci. Po chwili budzimy się będąc w posiadaniu jego komputera, zaś nasza towarzyszka — Nemissa — opętana została przez demona. Tak rozpoczyna się cała nasza przygoda, która obfitować będzie w kilka niespodziewanych zwrotów akcji, a między nimi w wiele godzin spędzonych na błądzeniu po korytarzach i walce z demonami.

Shin Megami Tensei: Devil Summoner: Soul Hackers to klasyczny w każdym calu dungeon crawler. Taki, który nie wybacza najmniejszych błędów strategicznych. Wymagający ciągłej uwagi i przemyślanych ruchów, a przede wszystkim sprawnego poruszania się po rozległych korytarzach lokacji, w których przyjdzie nam się odnaleźć by wykonać powierzone nam zadania. Błądzenie to jedno, a co z walką? To zupełnie inna bajka. Wszystko bowiem opiera się na fazach księżyca i demonach. Ich gatunkach, miksowaniu i odpowiednim prowadzeniu.

Z napotykanymi na naszej drodze potworami mamy kilka dróg, którymi możemy kroczyć. Pierwsza z nich to, oczywiście, walka. Dzięki zdobywanemu doświadczeniu mamy szansę oswajać i dokonywać fuzji coraz mocniejszych demonów, na wyższych poziomach. Ale zamiast tego możemy zawsze obrać inną drogę: rozmowę. Dialogów, które przeprowadzić możemy w trakcie zabawy jest ogromna ilość. To prawda, spora część z nich się powtarza, jednak trudno tutaj mówić o czymś takim, jak przewidywalność. Mimo że na pierwszy rzut oka wszystko odbywa się dokładnie tak jak wcześniej, efekt może być zupełnie inny. Wpływ na to ma nie tylko demon i jego natura, ale również wspomniana, trwająca właśnie, faza księżyca. W naszym podręcznym narzędziu którym jest komputer, możemy zadbać o obecność aplikacji która pozwoli nam na sprawniejszą komunikację. Ba, istnieje nawet opcja przeprowadzenia rozmowy podczas pełni księżyca, co jest dość… mało prawdopodobne w przeciwnym wypadku.

Kiedy cała rozmowa potoczy się dobrze, a demon nie będzie widział żadnych przeciwskazań (np. wrogiego sobie gatunku w naszej ekipie), istnieją spore szanse, że dołączy do załogi. Warto od początku dbać o morale swojej ekipy, rozpieszczać ją i miksować w rozsądnych konfiguracjach — nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam zmierzyć się z naprawdę niebezpiecznymi przeciwnikami. Niezbadane są wyroki lochów.

Jak się pewnie domyślacie, wersja 3DSowa z porównaniem do oryginału niesie za sobą kilka usprawnień. Przede wszystkim drobne zmiany audiowizualne: animowane sprite’y, nowa animacja otwierająca grę, wygodniejsze sterowanie, szybsze ekrany ładowania oraz dubbing. Oprócz tego dodano też kilkadziesiąt nowych gatunków demonów oraz nowych opcjonalnych bossów. Jeżeli poziom trudności nie będzie was satysfakcjonował — w opcjach, w dowolnym momencie — możecie go zmienić: na wyższy lub niższy. W nowej wersji otrzymaliśmy również możliwość automatycznego odblokowania całej mapy bez konieczności eksploracji. Nie mam pojęcia czy to usprawnienie z kieszonkowej edycji Soul Hackers, ale w naszym komputerze możemy też zainstalować aplikację, pozwalającą nam zapisać grę w dowolnym momencie — bez konieczności przemierzania całego lochu, by wrócić do specjalnego punktu kontrolnego. Spore ułatwienie, które wielokrotnie uratowało mi kilkadziesiąt minut zabawy, kiedy niespodziewanie trafiłem na sporo od siebie silniejszego rywala…

Największym atutem gry jest jednak klimat. Połączenie cyberpunku z całą demonologią to znakomity duet — a kiedy dodamy do tego fenomenalną oprawę audiowizualną, uzyskujemy mieszankę bliską ideałowi. Jest mrocznie i niepokojąco, a mangowa stylistyka i niekończące się korytarze najeżone pułapkami, wypełnione żądnymi krwi demonami, to jedno z ciekawszych połączeń, z jakim spotkałem się w ostatnich latach. Nie da się ukryć, że gra ma już swoje lata — ale w mojej opinii nadal broni się dialogami, ciekawą — niebojącą się podejmować trudnych tematów, nawet jeśli dość powierzchownie — fabułą i przede wszystkim znakomitą rozgrywką.

Shin Megami Tensei to seria bardzo charakterystyczna. Jej starsze odsłony, jak opisywany dziś Soul Hackers, pozbawione są wesołych, popkulturowych elementów znanych z ostatnich odsłon serii Persona. To dungeon crawlery z prawdziwego zdarzenia, w których rozległe, monotonne korytarze oglądamy z perspektywy pierwszej osoby, zaś zaatakowani przez demony walczymy do ostatniej kropli krwi. Gra długa, rozległa i wymagająca, ale mimo wszystko — po tych nastu latach — nadal warta uwagi. Choć raczej dla koneserów gatunku, a nie miłosników strzelania z przyjaciółmi po sieci.

Shin Megami Tensei: Devil Summoner: Soul Hackers

Ocena
7
Wasza ocena
brak
Oceń grę
  • Plusy
  • Fenomenalny klimat
  • Usprawnienia w porównaniu do oryginału
  • Niebojąca się podejmować trudnych tematów fabuła
  • Minusy
  • Brak wykorzystania unikalnych możliwości 3DSa
  • Konieczność poruszania się za pomocą krzyżaka
O autorze
Kamil Ś.Kamil Ś.
27 0

Gram, z drobnymi przerwami, od zawsze. Niezdrowo wielbię 16-bitowce oraz szeroko pojęte produkcje mobilne — to właśnie im poświęcam w ostatnich latach najwięcej czasu. Na GameDot wyłącznie o Nintendo.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]