King's Bounty: Mroczna Siła - Recenzje

11
Ogryzek

Seria, do której należy omawiana gra, miała swój początek w 1990 roku, kiedy to wydano King's Bounty. Pikselowata gra w jaskrawych kolorach była prekursorem kultowego Heroes of Might and Magic. A co stało się z nią samą? Następcy doczekała się dopiero w roku 2008. Zarówno wydana wtedy Legenda, jak i młodsza o rok Wojownicza Księżniczka, nie różniły się od siebie zbytnio, ale były przyjęte przez graczy dosyć ciepło. Co więc niesie ze sobą tegoroczna Mroczna Siła?

 


Już w menu witają nas serdecznie zakazane mordki bohaterów, przypominając, iż znajdziemy się po drugiej stronie barykady. Podobnie jak w Legendzie, mamy do wyboru trzech czempionów, jednak kwestią wyboru nie jest klasa, a rasa postaci. Na przygodę czekają ork, demonica oraz wampir. Profilaktycznie pograłam każdą z klas przez 5 minut, ale że w Heroesach praktykowałam pociąg do zmarłego, grając głównie Nekropolią, zdecydowałam się na wampira. Niezależnie od wybranej rasy, obiecuję, że dostrzeżecie podobieństwa do HoMM – i to nie tylko "trójki". Bohaterowie, oprócz wyglądu, różnią się zrównoważeniem korzystania z magii i miecza. Ork, jak można sie domyślić, stawia na brutalną siłę, demonica zbiera potężną armię, jednak ląduje gdzieś pośrodku, zaś po drugiej stronie szali stoi wampir-mag.

 

What year is this?!


Problemem numer jeden, stającym na przeszkodzie do rozpoczęcia gry, okazała się być rozdzielczość. Choć gra oferuje opcje aż do 1080, te wyższe nie działają poprawnie. Gdy przeglądanie forów internetowych nic nie dało, zdecydowałam się na niższą. Jak się okazało – rozdzielczość HD niewiele by dała...
A zatem zaczynamy. Stajemy po stronie zła. Jesteśmy mroczni i bezwzględni. Rozegramy strategię, mając na celu zniszczenie sił Światłości. I... Powracamy do roku 2008. Wita nas grafika rodem z Legendy. Ciężko szukać diabła w szczegółach, gdyż, jak na strategię przystało, oglądamy wszystko z wysoka. Świat i postacie wyglądają jak bękarty Warcrafta 3 i SpellForce. Nie samą grafiką żyje gra, ale po sześciu latach oczekiwałoby się czegoś więcej. Oprawa dźwiękowa, poza motywem z menu głównego, także nie powala na kolana.

 

 

Przymykamy jednak oko na przestarzałą oprawę i skupiamy się na rozgrywce. I... wracamy do roku 2008. Tutaj, jeśli jesteśmy fanami serii, porzucamy nadzieję na nowości. Jeśli jesteśmy nowi w temacie King's Bounty, mamy luksus pominięcia zawodu związanego z uświadomieniem sobie, że twórcy postanowili osiąść na laurach i nie wprowadzili prawie żadnych zmian. Za to z niedowierzaniem zerkamy na datę premiery gry.

 

Zło i mrok przez cały rok


Jak już wiecie, wcielamy się w postać z ciemnej strony mocy. Poznajemy jego – lub jej - tragiczną historię, bogatą w nieszczęścia, wywołane przez wojowników Światłości. Robi się nam żal. Przecież wampiry też mają uczucia! Muszę przyznać, że spodziewałam się wcielenia gracza w postać rodem z Hordy Warcrafta – ot zwykły koleś, tak samo dobry moralnie jak paladyn w błyszczącej zbroi, po prostu mający zieloną lub nadgniłą gębę i konflikt interesów z innymi kolesiami. Twórcy jednak uparli się, że zło to zło. Nasza postać będzie mieć serce czarne jak zastygła lawa. Działa ona we własnym interesie i spiskuje z Duchem Mroku. Też uroczo.

 


Podobnie jak w HoMM, w grze pojawiają się elementy RPG. Porozmawiamy z karczmarzem czy wioskowym chłopcem, wykonamy zadania w zamian za złoto. A jednocześnie poznamy lepiej naszego bohatera. Nie mamy do wyboru wielu opcji dialogowych i jesteśmy zdani na charakter, który wybranemu czempionowi nadali twórcy gry. A ten, choć nierealny i groteskowy, potrafi cieszyć. Wampir okazał się być jednocześnie bezlitosnym krwiopijcą i prawdziwym dżentelmenem. Niby niespójność, ale nie zwraca się na to uwagi. Po przyjaznej pogaduszce, Daert – wampir – mówi: W końcu czasami musimy być źli, żeby trzymać fason. I wraca do porywania księżniczek. Dialogi z nutką humoru dobrze urozmaicają podróże po świecie i dodają grze wyjątkowości na tle innych tytułów.

 

Tam dom twój, gdzie armia twoja


Po świecie, jak można się domyślić, poruszamy się, kierując bohaterem. Prowadzimy rozmowy, zwiedzamy mapę, zbieramy skarby i sojuszników oraz oczywiście napotykamy wrogów. I to z tymi ostatnimi spędzimy najwięcej czasu. Po mapie galopujemy w czasie rzeczywistym, ale walki przebiegają w trybie turowym – dokładnie tak, jak w Heroesach. Bohater nie bierze czynnego udziału w batalii - służy jedynie księgą czarów i czujnym okiem obserwuje, jak jego armia biega po heksach.
Okrutne potwory, które będą dla nas walczyć, kupujemy w bazie lub wielu punktach na mapie. Oprócz podstawowych jednostek każdego z bohaterów, dołączą do nas zwierzęta, piraci, najemnicy i wiele innych stworów. Nie sposób nie dostrzec podobieństw jednostek do tych z HoMM, szczególnie części 3 oraz 5. Tak, jak wspominałam wcześniej – wampir kojarzył mi się z Nekropolią i bardzo słusznie. Bohater może rekrutować śmiesznie słabe szkielety, trujące zombie, regenerujące zdrowie wampiry oraz wysysające energię duchy. Podobnie jest z demonicą rodem z Inferno oraz orkiem, jakby żywcem wyjętym z Dzikich Hord.
Nie zapominajmy o czarach. Dysponujemy księgą magii, którą możemy uzupełniać zwojami. Zaklęcia są podzielone na trzy szkoły, w zależności od wywoływanych efektów. Bohater moze skupić się na jednej z nich, lub rozwijać wszystkie po trochu. Nie ma się co czarować, bez magii może być trudno. Szczególnie na początku gry zaklęcia potrafią siać spostuszenie, decydujące o wyniku bitwy. Oczywiście w zależności od wybranego bohatera, kładziemy na magię większy lub mniejszy nacisk.

 


Początkowo nawet najmniejszy oddział pająków sprawi, że nieźle się napocimy, jednak później z pomocą, prosto od Ducha Mroku, nadchodzi Węgielek. Mały towarzysz wesprze nas w podróży oraz w walce. Na polu bitwy pozwoli na dostęp do umiejętności charakterystycznych dla postaci, którymi nie gramy. A zatem wampir może korzystać nie tylko z siły nieumarłych, ale i z potężnego uderzenia orka oraz uwodzicielskiego uroku demonicy. Szybko przekonacie się, że Węgielek to naprawdę nieoceniony pomocnik, a do tego urozmaicenie rozgrywki.
Poziom trudności jest dosyć zbalansowany i choć na początku może wydawać się, że przeciwnicy są w stanie kichnięciem zmieść nas z powierzchni ziemi, szybko rośniemy w siłę. Z czasem nawet najbardziej przerażające oddziały ugną się pod naporem mrocznych wojsk – wszystko w swoim czasie. Z drugiej strony są momenty, gdy szablonowe walki przyprawiają o ataki ziewania.

 

Powtórka z roz(g)rywki


Mogłoby się wydawać, że King's Bounty: Mroczna Siła to porażka roku. Poniekąd tak jest, ale to nie znaczy, że gra jest zła. Jest dobra, a raczej byłaby dobra, gdyby wyszła zaraz po Legendzie lub Wojowniczej Księżniczce. Wprowadza za mało nowości, by traktować ją na równi z innymi premierami tego roku. Niby rozwiązania z dobrej serii powinny bronić się same, ale po pierwsze - ile można, po drugie - można było chociaż opakować to wszystko w nowszą grafikę, by zachęcić nowych graczy.

Mimo wszystko gra się przyjemnie. Lubię stare gry i nie wątpię, że wielu z Was także je sobie ceni. Diabeł – całkiem dobre porównanie odnośnie tego tytułu – tkwi w szczegółach, które wyróżniają tę serię. Podoba mi się w niej wiele rzeczy, w tym choćby głupie paski życia pod jednostkami. Menu główne zmienia się w miarę postępu rozgrywki i zdobywania władzy przez naszego mrocznego herosa. Ale takie drobnostki nie mają prawa zadecydować o sukcesie gry.

 


Ważniejsze jest to, że dobrze jest raz na jakiś czas zmienić perspektywę i spojrzeć na swiat ze strony "tych złych", jednocześnie nie będąc zmuszanym do obrazowych gwałtów i morderstw. Ot, jesteśmy sobie stereotypowym wampirem, pijemy krew, ucinamy sobie pogaduszki ze smokami i karczmarzami. Naprawdę przyjemnie, jak popołudniowa herbatka. Mroczną Siłę można polecić fanom serii, z zastrzeżeniem, że to powtórka z rozrywki. Można polecić nowym graczom, bo seria niewątpliwie zasługuje na uwagę. Niedzielnych graczy może zniechęcić.

 

W mroku i w cieniu


Tak, jak było mi żal wampira, pozbawionego zamku i krewnych przez siły światła, tak żal mi serii King's Bounty. Choć dzieliła twórców z Heroesami i wręcz zainspirowała do ich powstania, na zawsze pozostała w cieniu. Twórcy mieli szansę dodać serii animuszu i zmarnowali ją, może nawet bezpowrotnie. Gra zatrzymała się w rozwoju kilka lat temu, zamiast próbować doścignąć nowoczesne produkcje.

King's Bounty: Mroczna Siła

Ocena
6
Wasza ocena
7
Oceń grę
  • Plusy
  • gra "po drugiej stronie barykady"
  • dużo talentów bohatera i brak ograniczeń w ich wyborze
  • humor
  • zmyślne połączenie czasu rzeczywistego z turówką
  • Minusy
  • przestarzała grafika i animacje
  • dużo nieciekawych efektów dźwiękowych i muzyki
  • problemy z rozdzielczością
O autorze
OgryzekOgryzek
11 0
Kiedy dziewczynki bawiły się w dom, zbierała szkielety w Heroesach. Do podtrzymywania życia potrzebuje jedzenia i punktów doświadczenia. Etatowa praca – żebranie pod kościołem na abonament do WoWa.

1 Komentarz

tomek112 9 lat temu

Grac całkiem fajna, dość lekka i przyjemna. mirat

1 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]