Convoy - Recenzje

04
Parsec

Od paru tygodni ogrywam sobie grę będącą w pewnym sensie duchowym następcą FTL z domieszką postapokaliptycznego klimatu Mad Maxa i jak na razie jestem pełny ambiwalentnych uczuć wobec tego roguelike'a, ale zacznijmy od recenzenckiego początku. Convoy wyszedł stosunkowo niedawno i pozwala nam poznać historię uszkodzonego statku kosmicznego, który zmuszony jest wylądować na obcej planecie opanowanej przez 3 niezwykle groźne i zwalczające się frakcje. Dziwnym trafem okazuje się, że na planecie znajdują się wszystkie części, które potrzebujemy do naprawy, więc wskakujemy do konwoju 3 pojazdów i szukamy swojego szczęścia na kilkuset kilometrach kwadratowych.

 

Pojazdy

 

Jak już wspomniałem grze gramy grupą pojazdów – uzbrojonych ma się rozumieć, rodem z Mad Maxa, które możemy zmieniać na początku wraz z kolejnymi odblokowanymi osiągnięciami. Na głównym planie znajduje się pojazd-matka MCV, który za wszelką cenę nie może zostać zniszczony przez wroga, bo bez niego nie dostarczymy odpowiednich części, które są potrzebne w trybie ASAP. Prócz grubaska mamy do dyspozycji dwa lekko uzbrojone pojazdy, do których wraz z fortunną rozgrywką dołączy kilku innych maruderów przekonanych przez nas brzęczącą monetą lub dobrym uczynkiem.

 

 

Bitwy

 

Tylko po co nam ta broń? Przemierzając pustkowia i zniszczone, opustoszałe miasta nieraz spotkamy się z niezbyt przyjaznymi kolegami chcącymi dać nam przysłowiowy wpiernicz. Wówczas przenosimy się do zupełnie innego ekranu, gdzie odbywa się walka. Nasz MCV jedzie po prostej linii niczym rozpędzony nosorożec i nie mamy możliwości, by nim skręcić, ale spokojnie, ciężarkówka nie jest tylko vipem do ochrony – MCV potrafią pokazać pazur, gdyż mają w zanadrzu kilka zabaweczek jak rakiety, działko emp czy drony. Pojazdami pomocniczymi za to możemy dowolnie kierować i niszczyć przeciwników, jednak często standardowe taktyki okazują się zgubne i bezsensowne, czasem trzeba skorzystać z pomocy otoczenia. Trasa naszych pojazdów podczas walki jest pełna wszelkiego rodzaju przeszkadzajek jak miny, wraki i co najważniejsze mnóstwo tam przeszkód, które natychmiastowo niszczą każdego, kto niefortunnie znajdzie się niedaleko nich. Tutaj pojawia się fajna opcja Convoy – taranowanie. Nasze pojazdy mogą taranować przeciwników i spychać ich na wszelkie pojawiające się przeszkody. Taka mechanika niezwykle pomaga na początku gry i niejednokrotnie potrafi uratować skórę w walce z silniejszymi przeciwnikami, oczywiście, jeśli potrafimy dobrze działać z mikrowaniem pojazdami w trybie aktywnej pauzy. W przypadku, gdy uda nam się wyjść z walki zwycięską ręką, otrzymujemy odrobinę paliwa i części na naprawy lub zakupy w obozach. Brzmi znajomo?

 

 

Niestety, bitwy są też aspektem najbardziej zabugowanym. Często przeciwnicy jakimś dziwnym trafem potrafią przenikać przez nasze pojazdy, co sprowadza taktykę taranowania i blokowania do absurdu. Dodatkowo po pokonaniu garstki maruderów walka nie kończy się i często jedyną opcją w przypadku blokady gry jest wyjście do głównego menu. Wówczas możemy wrócić do zabawy, ale po uprzedniej stracie jednego z pojazdów. Czy to jakiś nieśmieszny żart? Taka jest rzeczywistość Convoy.

Jednocześnie najgorszą kwestią są sami przeciwnicy. Nieraz zdarzało się, że zwykła grupa drogowych wariatów potrafiła sprawić mi więcej problemów niż pozornie potężny miniboss...

 

Mapa i eventy

 

Kilkusetkilometrowa mapa powinna być największym atutem gry, ale nim nie jest. Części potrzebne do naprawy okrętu kosmicznego mamy od razu zaznaczone na mapie, przez co zupełnie bezcelowym jest jeżdżenie po okolicy, gdy mamy bardziej zaawansowane pojazdy w swojej drużynie. Jednocześnie takie rozwiązania sprawiają, że faktyczna losowość mapy staje się rzeczą drugo-, albo i trzeciorzędną.

Sprawę ratują eventy, które często dają możliwość wielokrotnego wyboru. Poza klasyczną walką nieraz zostaniemy wyzwani na pojedynek inwektyw, pomożemy zbłąkanym handlarzom, albo wydamy cały zapas części w kasynie. Na uwagę zasługują też odniesienia do popkultury – do twórczości niedawno zmarłego Terry'ego Pratchetta, Mad Maxa, Powrótu do Przyszłości. Jest tego naprawdę sporo i warto wychwytywać te pojedyncze smaczki.

 

 

Grafika i dźwięk

 

Graficznie gra wygląda typowo indykowo i roguelike'owo. Jednym pixelart się podoba, a innym nie. Trzeba jednak oddać ukłon twórcom, ponieważ modele pojazdów są całkiem szczegółowe i widać na nich wszelkie różnice w kwestii uzbrojenia, a animacje są niezwykle płynne. Tego samego nie mogę powiedzieć o mapie – jest ona trochę źle zorganizowana, chaotyczna, co odbija się na jej czytelności. Jasne, nie ma co się skupiać na mapie, gdy walka stanowi pierwsze skrzypce, lecz to tu podejmujemy najważniejsze decyzje, które poprowadzą nas do końca gry.

 

Dźwiękowo jest dobrze. Nic nie kuje w uszy, a muzyka przyjemnie gra w tle. Nie jest to może wyczyn na skalę Prunty'ego ze wspominanego już wielokrotnie FTL, ale jest naprawdę solidnie i ciekawie. W szczególności w pamięć zapadł mi utwór lecący podczas przeglądania mapy. Idealnie pasuje do pustych przestrzeni, po których jeździmy wraz z naszym konwojem.

 

FTL a Convoy

 

Jeśli zagracie w Convoya to zobaczycie mnóstwo kopii rozwiązań z FTL (paliwo i zasoby, losowość encounterów, ulepszanie). Spodziewałem się, że gra przez to zapewni taki sam lub lepszy poziom zabawy. Gra to zupełnie coś innego, ale też niekoniecznie lepszego. Jest to roguelike, w którym większość uszkodzeń naszych pojazdów przyjmujemy bez większego zastanowienia, co nie miało miejsca w FTL. Tam ogień lub abordaż całkowicie zmieniał nasze zagrania i podejście do sytuacji. Tu tego nie ma.

Na nieszczęście dla madmaxowej gry, trudno mówić o częstych powrotach. Kiedy w FTL każda gra była zupełnie innym przeżyciem, tak Convoy za każdym razem serwuje praktycznie to samo od początku do końca, co po prostu może znudzić po kilku całkowitych zakończeniach gry.

 

 

Pomimo tego, że w stronę Convoya zachowałem się niczym kobra królewska na środku pustyni i poplułem jadem, tak muszę przyznać, że jest to jeden z niewielu tytułów, przy którym posiedziałem odrobinę dłużej. Dlaczego? Ano dlatego, że do gry miałem zdrowe podejście – potrafiłem usprawiedliwić część minusów samą ideą roguelike'a – na niedopowiedzenia znalazłem odpowiedź w swoim wnętrzu, w swej wyobraźni.  

Convoy

Ocena
7.5
Wasza ocena
8.5
Oceń grę
  • Plusy
  • Fajny postapokaliptyczny klimat;
  • Dobra oprawa audiowizualna;
  • Kopiowanie części dobrych cech FTL;
  • Ciekawa mechanika walki;
  • Nawiązania do popkultury;
  • Minusy
  • Liczne bugi;
  • Słabe wykorzystanie losowości świata;
  • Taka sobie walka końcowa;
O autorze
ParsecParsec
332 1
Miłość do gier PC-towych wyssał z mlekiem matki. Amator gier wszelakich, a w szczególności gier ekonomicznych i Guild Wars. Początkujący badacz kultury graczy komputerowych, ale tylko po godzinach i przy dobrym piwie.

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]