Cities: Skylines to gra, która przewróciła rynek city-builderów o 180 stopni. Zawdzięczamy jej także to, iż dała prztyczka w nos firmie Electronic Arts i pokazała, że "można". Można zrobić dobrą grę o budowaniu miast, która nie wymaga stałego podłączenia do Internetu. Można dać graczom piaskownicę i nie ograniczać jej do marnych dwóch kilometrów kwadratowych terenu. Można wydać grę, która po prostu działa i nie kosztuje setek złotych.
Twórcy, widząc, jak ogromny sukces odniosła ich gra, nie spoczęli na laurach i wydali we wrześniu pierwszy duży dodatek do gry. Jego tematem przewodnim jest coś, czego od początku chcieli gracze, a z którą nawet najbardziej ambitni członkowie społeczności modderskiej nie mogli sobie do końca poradzić.
Cities: Skylines - After Dark wprowadza do gry cykl dnia i nocy. Nie wiąże się to oczywiście wyłącznie z cykliczną zmianą oświetlenia na mapach, ale ma wpływ na bardzo wiele aspektów mikrozarządzania. Za dnia drogi są zalewane podróżującymi mieszkańcami, a zużycie zasobów, takich jak woda, czy prąd jest o wiele wyższe. Nocą za to rozkwitają nocne kluby i, niestety, przestępczość, z którą musimy się uporać z pomocą służb mundurowych, wymagających solidnych nakładów finansowych.
Dodatek rozwija zatem najlepsze elementy podstawowej gry. Dostałem możliwość dowolnego kształtowania moich miast w skali mikro- i makroekonomicznej, oraz korygowania tego, co w trakcie budowy udało mi się zepsuć - a nie ma się co łudzić, o ile nie jesteś cyborgiem, znającym grę od poszewki, zawsze coś, prędzej czy później, spierniczysz. :)
Ma to ścisły związek z pewną brutalną cechą tej gry - ona nie wybacza. Czasem, widząc, jaki chaos spowodowałem, próbując naprawiać różne rzeczy (jedno z praw Murphy'ego mówi, że im dłużej próbujesz coś naprawić, tym bardziej to zepsujesz), mam ochotę rzucić wszystko i rozpocząć od nowa. A budowanie miasta od samego początku jest strasznie frustrujące, gdyż wiąże się to z ponownym odblokowywaniem wszystkich struktur, na które przecież tak ciężko pracowałem.
Gdy jednak udaje się przetrwać początkową irytację i osiągnąć próg 10.000 mieszkańców, dopiero wówczas gra otwiera przed nami najlepszą część rozgrywki - rozwiązywanie prawdziwych, poważnych problemów wielkiego miasta. Warto więc zacisnąć zęby i wytrzymać ciężkie początki, bo satysfakcja ze stworzenia czegoś naprawdę dużego i prężnie działającego jest ogromna.
Niestety, dodatek nie wprowadza zbyt wielu nowych narzędzi. Ścieżki rowerowe i taksówki to nie jest do końca to, co chciałbym zobaczyć w dużym, płatnym dodatku. Nadal nie możemy w żaden sposób kształtować terenu ani tworzyć zbiorników wodnych. Chęć zmiany wektora na drodze jednokierunkowej oznacza konieczność jej zlikwidowania i położenia od nowa.
Twórcy podjęli dobrą decyzję o tym, by dać modderom wolną rękę, dzięki czemu Warsztat Steam zapełniony jest po brzegi najróżniejszymi narzędziami, mającymi za zadanie wspomagać gracza w budowie. Bez niektórych z nich nie wyobrażam sobie grania w tę grę.
Grafika w Cities: Skylines od samego początku odznaczała się wysoką dbałością o szczegóły. Moje miasta nabrały szczególnego piękna po zainstalowaniu dodatku i zapadnięciu zmroku, kiedy okna mieszkań się rozświetliły, a na drogach rozsypały się kolumny światełek z samochodowych reflektorów. Turbiny wiatrowe i mosty w oddali, uzbrojone w potężne lampy oświetlające ich kształty, prezentowały się znakomicie, a najbardziej żywa dzielnica, usytuowana wokół miniaturowego Central Parku, dopiero w nocy ukazała swój prawdziwy czar.
Praca twórców z Colossal Order zasługuje na uznanie. Udało im się we właściwy sposób ukazać zachody oraz wschody słońca i ich wpływ na atrakcyjność gry. Dzięki ciągle zmieniającemu się światłu, prezentowane miasta są jeszcze bardziej żywe, niż do tej pory, a niektóre miasta tworzone przez graczy spokojnie mogłyby trafić jako mapa do którejś gry z serii GTA.
Niestety, to piękno ma też swoją cenę. Cities: Skylines to gra bardzo zasobożerna i do płynnego działania polecałbym procesor przynajmniej z gatunku Intel i5 lub AMD z serii FX. Żeby w pełni nacieszyć się nowymi efektami graficznymi w After Dark, dobrze być też wyposażonym w wydajną grafikę - modele kart rekomendowane przez Colossal Order to NVIDIA GTX 660 lub AMD Radeon HD 7870.
Oczywiście, osoby, które nie mają sprzętu za kilka tysięcy złotych mogą wyłączyć niektóre opcje graficzne i nadal cieszyć się płynną grą, która wygląda niesamowicie nawet na najniższych ustawieniach. Dla ciekawskich - załączam GIFy porównawcze. :) GIF pierwszy, GIF drugi, GIF trzeci.
Oprawie dźwiękowej nie można nic zarzucić. Muzyka jest typowa dla city-builderów - wzniosłe i szybkie melodie, mające zachęcać do osiągania wielkich celów. ;) Na ruchliwych ulicach słychać warczące silniki i wrzawę tłumów, z mniej tłocznych dzielnic dochodzą spokojne śpiewy ptaków i szczekających psów, a z fabryk wydobywa się dudnienie pracujących maszyn - wszystko jest na swoim miejscu.
Jednak po jakimś czasie spędzonym w grze, dźwięki płynące z gry przestają robić jakiekolwiek wrażenie, a dynamiczna muzyka niewiele pomaga. Dlatego w trakcie gry w Cities: Skylines często włączam sobie audycje radiowe albo telewizję, żeby nie zasnąć, na przykład w trakcie czekania, aż w budżecie odłoży się odpowiednia ilość kasy na kolejne inwestycje.
Podsumowując - After Dark jest rozszerzeniem dla Ciebie, jeżeli od samego początku zakochałeś się w city-builderze od Colossal Order. Ja nie żałuję pieniędzy, które wydałem na dodatek, gdyż uważam go za wspaniałe urozmaicenie już i tak genialnej gry, która dzięki wprowadzeniu cyklu dnia i nocy nabrała jeszcze lepszego smaku.
Jeżeli z kolei uważasz grę za co najwyżej ciekawostkę i traktujesz ją raczej jako zabijacz czasu, w który grasz tylko pomiędzy premierami innych gier, możesz śmiało pominąć After Dark. Setki modów, które pojawiają się w Warsztacie Steam każdego dnia, pozwoli podstawowej wersji gry pożyć jeszcze co najmniej przez kilkanaście miesięcy.
2 Komentarze
"Chęć zmiany wektora na drodze jednokierunkowej oznacza konieczność jej zlikwidowania i położenia od nowa." Spróbował by pan jaśnie recenzent ulepszyć ów drogę prawym przyciskiem myszy to by takich bzdur nie pisał...
Teraz już wiem. Już kto inny mi dał za to ochrzan, spokojnie. :)