Jeśli chodzi o muzykę w grach, piąta część Alone in the Dark ma dla mnie szczególne znaczenie. Nie było mi dane zagrać w tę produkcję w czasie premiery, lecz już wtedy przeglądając materiały promocyjne wiedziałem, że ta gra zapisze się głęboko w mojej pamięci. Zakochałem się w pierwszych nutach muzyki z trailera, później w całym soundtraku, jednak uczucie to zostało wystawione na ciężką próbę.
Gra soundtrackowi nierówna
Kiedy w końcu dorwałem się do tego tytułu czułem się jak by ktoś mnie zdzielił w twarz. Przez bardzo wysoki poziom ścieżki dźwiękowej wyobrażałem sobie, że gra będzie przynajmniej jej dorównywać, jednak prawda była bardziej brutalna. Alone in the Dark okazało się średniakiem z topornym sterowaniem i masą błędów. Ale zmuszałem się do grania tylko po to by usłyszeć moje ulubione utwory w kontekście gry. Produkcja idealnie wykorzystuje potencjał muzyki sprawiając, że momentami poziom epickości wykracza po za wszelką skalę sprawiając, że jedynym słowem, które mogłem wypowiedzieć było głośne „Wow” ! Grając czułem się jak bohater wysokobudżetowego filmu akcji, na którego barkach spoczywa los całego świata. Filmowość wprost wylewa się z ekranu sprawiając, że każdy krok Edwarda wydaje się zbawienny dla ludzkości. Trochę to ocieka pompatyczną tandetą znaną z amerykańskich produkcji lecz tutaj jest to zabieg zamierzony i ja to kupuję.
Tajemnicze głosy z Bułgarii
Nasuwa się więc pytanie – jak udało się osiągnąć taki efekt tylko za pomocą muzyki? Odpowiedź znajdujemy już w pierwszych wyśpiewanych wersach. Olivier Deriviere znany ze skomponowania muzyki do serii Obcure, by stworzyć warstwę dźwiękową do Alone in the Dark zawiązał współpracę z nagrodzonym Grammy chórem The Mystery Bulgarian Voices. I to właśnie dzięki niemu muzyka ma taką niesamowitą siłę.
Śpiewane frazy wręcz hipnotyzują swoją energią i tajemniczością. Słuchając jej mamy wrażenie, że cały czas jesteśmy w centrum wydarzeń o niewyobrażalnym stopniu znaczenia. Chór wpierany przez dynamiczne sekcje smyczkowe oraz dęte determinuje nas do ciągłej walki o swoje życie, podkreślając cały czas dramaturgię opowiadanej historii. Cała ścieżka dźwiękowa jest wręcz przesiąknięta patosem. Chodź produkcja stara się chwilami być horrorem, muzyka nie pozostawia złudzeń – mamy tutaj do czynienia z przepakowaną wybuchami grą akcji z iście hollywoodzkim przepychem.
Epickość w każdym momencie
Ciężko jest mi polecić samą grę. Jest po prostu do bólu średnia, nawet miejscami słaba, a obcowanie z nią może być przyczyną wielu frustracji. Jednak bez niej nigdy by nie powstał ten wspaniały soundtrack, który zajmuje bardzo wysokie miejsce na mojej prywatnej liście najlepszych ścieżek dźwiękowych. I tylko dla niego warto uruchomić ten tytuł, jednak lepiej od razu zaopatrzyć się w płytę z samą muzyką. Dzięki niej nawet tak trywialne czynności jak obieranie ziemniaków stają się niezwykle ważnym zadaniem, od którego zależą losy wszechświata. Ten element ratuje całą grę i sprawia, że Alone in the Dark nie utonie w morzu średniaków o których nikt już nie pamięta.
1 Komentarz
Pamiętam :) Rewelacja.