Gry stare ale jare #23 – Rainbow Six - Publicystyka

10
Filip 'Sirmann' Jankowski

Strzelanie do wszystkiego, co się rusza? Przyjmowanie na klatę rozmaitych ciosów tylko po to, żeby rany wyleczyć apteczką? Posiadanie zapasów amunicji, które można byłoby zmieścić w kilku solidnych walizkach? To nie dotyczy Rainbow Six, a przynajmniej wczesnych odsłon serii strzelanek taktycznych wydawanych przez Ubisoft.

 

Przed pojawieniem się Rainbow Six świat FPS-ów był niezwykle ubogi. Na scenie gatunkowej dominowały albo mało skomplikowane, przeznaczone głównie do gry wieloosobowej strzelanki duetu John Carmack – John Romero, albo bardziej skomplikowane, ale również przeładowane testosteronem produkty nielicznej konkurencji w postaci Duke'a Nukema 3D (1996) czy też Blood (1997). Znalazła się doskonała okazja do wypełnienia niszy panującej w gatunku FPS-ów. I pojawił się nowy podgatunek z nowym stylem gry, którego powstanie możemy zawdzięczać jednemu człowiekowi.

 

 

Tom Clancy, bo o nim mowa, w historii ludzkości zapisał się przede wszystkim jako autor poczytnych thrillerów politycznych. Szczególnie trzy jego powieści: Polowanie na Czerwony PaździernikCzas patriotów oraz Suma wszystkich strachów z nieustraszonym analitykiem CIA Jackierm Ryanem jako głównym bohaterem, powinny być wam znane ze względu na to, że na ich podstawie powstały solidne adaptacje filmowe.

 

Clancy, jako fan gry komputerowej The Colony (1988) Davida Smitha – jednego z pierwszych FPS-ów w historii – hojnie wspierał działalność zdolnego programisty, pomagając wydać mu symulator okrętu podwodnego SSN (1996). Do prac nad grą Clancy zaangażował starego znajomego, brytyjskiego komandora Douga Littlejohnsa. Efekt okazał się na tyle udany, że pisarz wraz z Littlejohnsem założył w Karolinie Północnej studio Red Storm Entertainment.

 

 

W planach Red Storm miało cztery gry. Jedna z nich – Planet Texas, szybko okazała się projektem koniecznym do anulowania. Politika (1997), którą Clancy uznawał za najbardziej reprezentatywne jego dzieło, okazała się zaledwie grą planszową przypominającą RyzykoDominant Species (1998) nie miała nic wspólnego z dziełami Clancy'ego, aczkolwiek wówczas była jednym z pierwszych trójwymiarowych RTS-ów. Pozostało pokładać nadzieję w ostatniej planowanej grze. Była nią Rainbow Six.

 

Warto zauważyć, że te wszystkie cztery gry były produkowane jednocześnie. W połączeniu z istnym drylem wojskowym, jaki zgotował mało doświadczonym członkom zespołu stary Littlejohns, budowało to nieprzyjazną atmosferę w studiu. Z czasem jednak, gdy prace nad Rainbow Six wchodziły w decydującą fazę, pracownikom Red Storm zaczęło bardziej zależeć na produkcji.

 

Rainbow Six (1998)

 

W sierpniu 1998 roku ukazało się opowiadanie Clancy'ego pod tytułem Rainbow Six, które miało stanowić podstawę fabularną dla wydanej w tym samym okresie gry. Sam pomysł okazał się rewolucyjny w skali gatunku – przygotowana na podstawie autentycznych wyznań członków oddziałów specjalnych fabuła o elitarnej jednostce antyterrorystycznej w akcji daleka była od eskapistycznych zmagań z potworami, za to cechował ją spory realizm.

 

Rainbow Six nie mieliśmy do czynienia z superczłowiekiem. Każdy pocisk mógł być potencjalnie zabójczy dla każdej postaci w grze. Jeżeli zginiesz – operacja kończy się niepowodzeniem. W związku z tym operacje należało planować z niezwykłą ostrożnością. Przed właściwą akcją gry, dobierając członków oddziału, można było ustawić także ich dokładną trasę przemieszczania się, a takżę zastosowane akcje. Ta swoista faza planowania była niezwykle ważna, gdyż od niej w dużej mierze zależało powodzenie misji. Same akcje antyterrorystyczne trwały zaledwie kilkanaście minut, stąd też wszystko musiało grać jak w zegarku. Dodatkowo – co ciekawe – gra pozbawiona była widoku broni trzymanej w ręku, miało się więc do dyspozycji tylko celownik.

 

Rainbow Six (1998)

 

W efekcie Rainbow Six, za projekt którego odpowiadał Brian Upton (pracujący dużo później nad wieloosobową grą Fat Princess), wyróżnił się znacząco na tle współczesnych mu FPS-ów. Gdy zaczął mu akompaniować głośny Half-Life (1998) Marca Laidlawa, wiadomo było, że gatunek wkracza w nową fazę.

 

Rainbow Six wkrótce potem trafił pod skrzydła wydawnicze Ubisoftu, który zauważył drzemiące w nim możliwości. W 1999 roku pojawił się sequel z podtytułem Rogue Spear, który poprawił między innymi zachowanie sztucznej inteligencji, ale nie wniósł większych zmian do rozgrywki. Także cieszył się powodzeniem, a w 2000 roku Ubisoft zakupił Red Storm i prawo do używania nazwiska Toma Clancy'ego.

 

Rainbow Six: Vegas (2007)

 

Francuski wydawca pociągnął serię w kierunku, którego zwolennicy serii na pewno nie aprobowali. W Rainbow Six 3: Raven Shield (2003) usunięto fazę planowania, upraszczając kwestie stosowania taktyki w działaniach antyterrorystycznych. Prawdziwa zgroza jednak opanowała fanów serii w 2006 roku wraz z ukazaniem się Lockdown (2006). Nieliniowe poziomy, po których można było swobodnie się przemieszczać, zastąpiła istna kolejka górska w stylu Call of Duty, pełna poziomów zaprojektowanych na zasadzie kopiuj/wklej oraz durnej sztucznej inteligencji. Łukasz Bonczol w piśmie "CD-Action" z przekąsem mówił: "Rainbow Six był kiedyś grą znakomitą, doskonałą i imponującą. Tymczasem jakiś nawiedzony specjalista od zwiększania sprzedaży na siłę zarządził, że zamiast tego ma być odtąd «wyrombista», «odjechana» i «zajefajna»" ("CD-Action" 2006, nr 4, s. 70).

 

Po tym pokracznym wybryku Red Storm zostało wykopane przez drzwi z Ubisoftu. Następną częścią serii pod tytułem Rainbow Six: Vegas (2007) zajęło się kanadyjskie studio  Ubisoft Montreal. Vegas przesunęło akcent w serii jeszcze bardziej na akcję, tym razem jednak rekompensując tę wadę niezwykle solidną oprawą audiowizualną (silnik Unreal Engine 3 robi swoje), a przede wszystkim systemem chowania się za osłonami, wyraźnie naśladującym ten zastosowany w Gears of WarVegas doczekało się mniej udanej kontynuacji z dwójką w podtytule, wydanej w 2008 roku.

 

Rainbow Six: Siege (2015?)

 

Gdy patrzy się na zwiastuny z widowiskowego Rainbow Six: Siege, które jest teraz w produkcji, pojawia się nadzieja, że przynajmniej część elementów taktycznych (zwłaszcza tych związanych z destrukcją terenu) powróci w nowej formie. Sama seria uczyniła bezwzględnie modnym inteligentne strzelanie do terrorystów, wytwarzając równie popularną konkurencję w postaci SWAT 3 (1999) Sierry czy... Counter-Strike'a (1999). Pomyślcie sobie: gdyby nie Rainbow Six i jego niekonwencjonalny, bliski realizmowi temat, to czy mielibyśmy szansę na emocjonujące potyczki w CS-a?

O autorze
Filip 'Sirmann' JankowskiFilip 'Sirmann' Jankowski
317 5

Weteran gier o II wojnie światowej, wieloletni redaktor artykułów o rozrywce elektronicznej na Wikipedii, retrogracz. Miłośnik tego, co stare i na szczęście nie przestarzałe, oddany fan Europy Universalis.

1 Komentarz

Sokool 10 lat temu

A już niedługo nowy Rainbow, czuję że będę dużo grał w tę grę :)

0 Odpowiedz

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]