Wrażenia z pokazu Kingdom Come: Deliverance - Przed premierą

01
Darius

Za sprawą Polskiego dystrybutora firmy CDP mieliśmy przyjemność w czasie trwania targów PGA pogadać z twórcami Kingdom Come: Deliverance i ograć najnowszą wersje builda.

Kingdom Come: Deliverance to RPG w którym czeskie studio Warhorse Team próbuje stworzyć najbardziej wiarygodne średniowieczne doznanie, pozbawione smoków, fireballi i konkurujących z ludźmi ras. Produkcja powstaje od lat, a postępy są dość powolne, jednak biorąc pod uwagę skalę całego projektu, nie powinno to szczególnie dziwić. 

Nasze sympatyczne spotkanie rozpoczeliśmy od obejrzenia zwiastunu zdradzającego fabułę gry. Ta w demie nie zaczyna się od początku, tylko w nieco dalszym momencie, kiedy bohater jest już lekko rozwinięty, dysponuje jako takim sprzętem i potrafi o siebie zadbać. Można za to powiedzieć coś na temat samej rozgrywki i mechanik, których jest wiele i w które twórcy włożyli wiele pracy. Historia wykreowana przez Warhorse jest trochę oklepana - jest sobie mosiek, któremu zabijają rodzinę i musi koniecznie się zemścić przyłączając się do armii pewnego lorda. I tutaj pierwsza ciekawostka autorzy zdradzili, że większość postaci, które biorą udział w ackji istniały naprawdę. To samo tyczy się mapy dowiedziałem się, że firma zatrudniła historyka, który pomagał zbadać historyczne podłoże terenu na, którym rozgrywa się akcja gry. 

Po wprowadzeniu we wszystkie elementy historyczne, przyjrzałem się interfejsowi i systemowi rozwoju postaci. Ten jest bardzo zbliżony do tego ze Skyrim czyli im więcej walczymy danym orężem tym szybciej rosną nam statystyki - mowa tu o wszystkim od walki na charyźmie kończąc. Interfejs był trochę nieczytelny, ale ponoć trwają pracę nad nowym bardziej przyjaznym. 

Graficznie demo, które ogrywałem wyglądało znakomicie widać, programiści wycisnęli CryEngina do maksimum. Efekty oświetlenia, tekstury otoczenia, wszystko jest żywe, prawdziwe. 

Po krótkiej przerwie związanej z problemami technicznymi projektora ruszyliśmy w świat wykonać kilka misji. Wyłapałem sporo smaczków, którymi muszę się z wami podzielić. System questów został tak skonstruowany, że wcale nie musimy ich wykonywać. Oczywiście niewykonywanie poleceń ma też swoje skutki bo nie dość, że przepadnie nam szansa na zdobycie dodatkowego XP, to jeszcze postacie niezależne będą miały na nas focha co może rzutować na mniejsze zainteresowanie do wydawania nam kolejncyh zadań. Jeżeli nie pojedziemy we wskazane miejsce questy wykonają się same, szansa na podbicie statystyk czy zdobycia nowego ekwipunku maleje do zera. Podoba mi się podejście, nikt nie zmusza do ich wykonywania a niesubordynacja kosztuje i to sporo. Zwykle w tego typu grach wygląda to tak, że człowiek w miejscu X każe nam iść do miejsca Y, w ten czy inny sposób zdobyć przedmiot Z i wrócić do X. Oczywiście wszystko ze znacznikami na mapie, żebyśmy, nie musieli przypadkiem zajrzeć do dziennika.

Tymczasem tutaj jest inaczej, a niemal każde z dostępnych zleceń wiązało się z koniecznością przeprowadzenia małego śledztwa. Mało tego, zadania te możemy rozwiązać na kilka sposobów. Misja która została mi pokazana polegała na sprawdzeniu dymu wydobywającego się z pobliskiej stajni. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że stajnie zostały napadnięte przez wojaków wrogiego księstwa, których musimy wytropić. Najpierw wypytaliśmy ludzi mających z nimi kontakt, oni doprowadzili nas do kolejnych osób, które uświadamiają nam, że tamci kłamali. Zatem wracamy, lekko nimi trzęsiemy, poznajemy prawdę, idziemy dalej, w końcu trafiamy do lasu gdzie odnajdujemy oprychów i tutaj mamy kolejne możliwości, albo wracamy do dowódcy i razem z nim rozprawiamy się z problemem albo sami ich masakrujemy, albo czemaky aż skończą rozmawiać i dowiadujemy się kilku ciekawych informacji. Ale gra nie pokazuje nam strzałką, gdzie mamy iść. Zamiast tego musimy słuchamy wskazówek, a następnie podążamy za nimi, co jakiś czas srawdzając dziennik, w którym są zapisane.

Docierając do miejsca sprawdziłem system walki - ten jest mega rozbudowany i bardzo trudny w opanowaniu. Mamy standardowe ciosy wlew, na odlew, z góry w głowę, od dołu, po skosie i oczywiście pchnięcia, ale to nie wszystko. Do tego dochodzą finty, kombinacje, przepychanie się przy zwarciu jelcami, parowanie, zasłanianie się tarczą, uniki, kontry. Opanowanie tego wszystkiego trwa, ale jeżeli nauczymy się wyprowadzać ciosy i tworzyć combosy będzie nam łatwiej przetrwać. Bardzo ciężko było mi się przestawić na taki system jestem przyzwyczajony do spamowania lewego przycisku myszy. Myślę, że jakiś tutorial pomagający zrozumieć zasady będzie pomocny.

A podstawowa zasada walki bronią białą w Kingdom Come brzmi: pozostań w ruchu, utrzymuj inicjatywę i nie bij na oślep. Oczywiście, jeśli wystarczająco długo będziemy okładać przeciwnika mieczem, w końcu padnie, ale będzie nas to kosztowało sporo wysiłku bo - tak nasza postać się męczy, bo takie ciosy wyrządzają mniej szkody. Walka jest  wymagająca, męcząca i naprawdę świetnie zaprojektowana. Do tego stopnia, że przy odrobinie wprawy jest się w stanie przewidzieć ruchy przeciwnika i odpowiednio wcześnie na nie zareagować. Inaczej gra się mieczem krótkim, inaczej półtorakiem, a jeszcze inaczej toporem. 

Pozostaje czekać do 13 lutego, kiedy Kingdom Come: Deliverance będzie miało swoją premierę. Zapowiada się na najbardziej innowacyjną grę RPG ostatnich lat. 

O autorze
DariusDarius
881 2

0 Komentarzy

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]