• Strona główna
  • Niewierny na świętej ziemi czyli moje wrażenia z intel masters extreme 2015

Niewierny na świętej ziemi czyli moje wrażenia z Intel Masters Extreme 2015 - Felieton

01
Artur "Laska Gaming" Loska

Przyznam się szczerze już na samym początku – nie jestem fanem e-sportu. Kiedyś jeszcze mnie to interesowało, grałem nawet w amatorskich ligach Enemy Territory (ktoś jeszcze pamięta tę grę?) jednak z wiekiem mój zapał spadł praktycznie do zera. Nie lubie LoL’a, nigdy jakoś nie śledziłem CS’a, a Starcraft jest dla mnie totalną magią. A więc się zapytacie co taki człowiek mógł robić na Intel Masters Extreme? Oczywiście dobrze się bawić!

 

 

Niestety do Spodka mogłem dotrzeć dopiero w niedziele. Głównie z powodu braku czasu oraz początkowej delikatnej niechęci. Jak już pisałem wcześniej – to nie była moja bajka. Ale mieszkając tak blisko Katowic nie mogłem sobie odpuścić takiej imprezy. Wszystko jednak poszło bez problemów i kilka chwil po dotarciu na miejsce już mogłem zwiedzać teren imprezy z akredytacją prasową. Co uderzyło mnie na samym początku to ogrom ludzi. Przy wejściu na strefę prasowo/biznesową kłębiły się tłumy fanów czekających na swoich ulubionych „jutuberów” (jeszcze nie na mnie, ale kto wie za rok…) którzy chętnie dawali autografy i pozowali do zdjęć. Młodych ludzi było tak dużo, że prawie przerwali barierkę i sukcesywnie blokowali przejście. Na szczęście na terenie targów odbywających się przy okazji rozgrywek nie było już takich tłumów. Wejście na teren budynku było limitowane przez co można było w miarę spokojnie pozwiedzać. Niestety cześć ekspozycyjna nie oferowała za dużo. Oczywiście jeśli ktoś chciał nabyć sprzęt to mógł przebierać w ofertach i obniżkach. Fani darmowych gadżetów też mogli się obłowić na stoiskach, gdzie wystawcy rozdawali masę smyczy, koszulek i innych gadżetów. Na hali odbywały się też pomniejsze turnieje (Heartstone, Heroes of the Storm) jednak odnosiłem wrażenie, że targi są tylko dodatkiem do głównej imprezy.

 

 

Całe serce IEM’u biło w Spodku więc po zwiedzaniu udałem się tam by zobaczyć czym jest ten cały e-sport i czy naprawdę można to zjawisko nazwać sportem. Na szczęście akredytacja dawała mi sporo przywilejów w postaci niedostępnych dla zwykłych uczestników przejść, więc bez problemów dostałem się do środka. To co zobaczyłem przerosło moje wszelkie oczekiwania.  Spodziewałem się czegoś dużego, ale nie byłem przygotowany na taki ogrom wydarzenia. Olbrzymia scena z rozgrywką wyświetlaną na wielkich ekranach, masa świateł, komentatorów oraz on – puchar usytuowany na wybiegu. Na trybunach kilkadziesiąt tysięcy ludzi kibicujący swoim idolom. Dalej jestem pod niesamowitym wrażeniem skali wydarzenia oraz emocji panujących w środku. Podczas finałów spodek prawie odleciał! Choć nie do końca wiedziałem co się dzieje na ekranie dałem ponieść się emocjom. Przeżywałem razem z tłumem każdą spektakularną akcję, każdego headshota, każde zdobycie punktu. Praktycznie większość czasu przesiedziałem na trybunach by podziwiać wirtualnych herosów. To jest sport i nie mam do tego teraz żadnych wątpliwości.

 

 

Jak to mówią – na dobrej zabawie czas szybko mija. W przerwach między rozgrywkami przechadzałem się po strefie dla graczy oraz innych niedostępnych dla postronnych miejscach gdzie można było spotkać e-sportowe sławy oraz gwiazdy Youtube. IEM stał się imprezą nie tylko skupiającą fanów elektronicznych zmagań, jego sława sprawiła, że stał się obowiązkowym punktem dla „internetowych gwiazdek”. Jeśli ktoś chciał zdobyć podpis czy zdjęcie ze swoim idolem, to było to miejsce idealne dla niego. Mi na tym nie zależało, chciałem jak najwięcej czasu spędzić na chłonięciu tej atmosfery i oglądaniu rozgrywek. Wieczorem już po wszystkim nadszedł czas pożegnać się  ze Spodkiem. Odchodziłem zmęczony, ale szczęśliwy i odmieniony. Wystarczył jeden dzień by całkowicie zmienić moje podejście do e-spotu. Nawróciłem się i IEM stanowczo wpisuje się do mojego kalendarza jako impreza na której muszę być za rok.

O autorze
Artur "Laska Gaming" LoskaArtur "Laska Gaming" Loska
104 2

Od zawsze i na zawsze w związku z pecetem. Wskazuje i kilka od wielu lat doceniając każdą nutę wydobywającą się z cyfrowego świata. Youtuber pasjonujący się sceną indie, uwielbiający długie wieczory z dobrym piwem i jeszcze lepszą grą na ekranie.

0 Komentarzy