Kiedy plotki o tym, że Microsoft ma zamiar sprzedać całą dywizję Xboksa zaczęły się pojawiać nie brałem ich na poważnie. I chyba nikt inny… a jednak komunikat zaczyna się powtarzać co mnoży tylko niesamowite scenariusze w mojej głowie.
Jak zwykle medal ma dwie strony, a na jaśniejszej ma wypisane, że faktycznie jest to możliwe. Obecny prezes Microsoftu, Satya Nadella działa agresywnie, szybko i skutecznie. Uciął próby firmy na rynku tabletów (seria Surface), wszedł na platformę Apple’a z pakietem Office, uśmiercił Internet Explorera, chce rozdać całemu światu Windowsa 10 i „kupił” Mojang Wraz z Minecraftem. W skrócie: nie ma sentymentów i jest gościem, który wie że trzeba działać bardzo konkretnie, by powrócić do czasów prawdziwej świetności firmy. Tak, by Microsoft znów był kojarzony z najwyższej jakości oprogramowaniem.
…no właśnie „oprogramowanie” to słowo-klucz. Nadella od swych pierwszych dni jako CEO zapowiedział, że odrodzenie Microsoftu będzie polegać na powrocie do tego na czym firma zna się najlepiej czyli na pisaniu software’u. Wycofano się w ten sposób z rynku sprzedaży urządzeń. Wszystkich poza Xboksem.
Gry, walka o miejsce pod telewizorem, produkcja wielkich serii i rynek rozrywkowy nie są zbyt wygodnym środowiskiem dla tej firmy. Zbyt wiele tu się zmienia i jedynym co ją łączy ze światem trendów stricte rozrywkowych jest właśnie Xbox. Jeżeli zatem znajdzie się ktoś chętny na wykupienie całej dywizji to czemu nie?
Po otrzymaniu odpowiedniej oferty na pewno byłoby możliwe przekazanie Xboksa komuś innemu. Tylko właściwie nikogo na to nie stać – XOne osiąga świetne wyniki, sprzedając się o wiele lepiej niż Xbox 360 w podobnym czasie (inna sprawa, że PS4 sprzedaje się jeszcze lepiej bijąc wszelkie rekordy) i w żadnym wypadku nie chyli się ku upadkowi. Ekipa prowadzona przez Phila Spencera prężnie „załatwia” kolejne gry na ten sprzęt. Są to produkcje indie (Superhot), wielkie hity (Rise of the Tomb Raider), produkcje tworzone tylko na XOne (Halo, Forza, Gears of War, Quantum Break) i rynkowe fenomeny (World of Tanks). Maszynka kręci się doskonale choć przez słaby start za panowania Steve’a Ballmera i Dona Mattricka wciąż ma sporo kłopotów. Teraz, bez obowiązkowego Kinecta przeżywa jednak ponowne narodziny i trzeba znaleźć firmę z gigantycznym budżetem, by była w stanie pozwolić sobie na wejście w rynek konsolowy poprzez wykupienie dywizji Xboksa.
To mało prawdopodobne, bo nie tylko nie wiadomo w jaką stronę pójdą konsole w kolejnych dwóch generacjach (są nawet ludzie wieszczący koniec tej branży po erze PS4 i XOne), ale i giganci tacy jak Google nie mają zamiaru w ten sposób rozszerzać swego portfolio. Zawarcie umowy z Apple w ogóle wydaje się nierealne, a Amazon również nie wygląda na chętnego ograniczając swój udział na rynku hardware’owym do sprzedaży Kindle’a, telefonu Fire i pseudokonsol na Androidzie. Co prawda nie wiadomo jeszcze czy agresywniejsi nie będą Chińscy giganci branż technologicznych (jak Alibaba) ale… to też nie jest ich rynek i trudno spodziewać się, by amerykańska konsola nagle została wykupiona przez potentatów Kraju środka.
W tej sytuacji mamy do czynienia z dwoma przeciwstawnymi siłami. Bo Microsoft faktycznie mógłby sprzedać Xboksa gdyby otrzymał konkretną ofertę, ale ta dywizja radzi sobie na razie zbyt dobrze, by kogokolwiek zainteresowanego było na to stać. A gdy ktoś taki się pojawi to będzie z tego niezła afera i news dziesięciolecia.
0 Komentarzy