Kilka miesięcy temu wyszedł kolejny dodatek do World of Warcraft, o nazwie Warlords of Draenor. W tym artykule chciałbym Wam przybliżyć moje przemyślenia o zmianach jakie zostały wprowadzone, z jakich gier zostały ściągnięte i jaki wpływ mają na ekonomię.
Garnizon i followerzy, czyli bridge officers ze Star Trek Online
Miłą odmianą i zarazem znacznym rozwinięciem pomysłu farmy z poprzedniego dodatku (Mists of Pandaria) są garnizony. Każdy gracz, po osiągnięciu odpowiedniego poziomu postaci i postępu fabuły buduje własną twierdzę. Ponadto gracz ma możliwość postawienia kilku wybranych przez siebie z listy budynków, które uznaje za najbardziej dla niego przydatne (takich jak stodoła, koszary czy wieża maga). Kluczowym elementem garnizonu są misje i rekrutowani przez gracza followerzy, którzy owe misje wykonują. Nie jest to innowacyjne rozwiązanie, bowiem odpowiednik misji i followerów mamy od dawna w Star Trek Online, a sama minigra ogranicza się do odpowiedniego dobrania kandydata do zadania (ze względu na posiadane przez niego umiejętności) do misji.
Gear
Pierwszą ważną rzeczą w zmianach przy ekwipunku jest usunięcie reforge’a – teraz nie ma już możliwości przekuć statystyki A w statystykę B, niestety jako rekompensatę nie dostajemy też większego wyboru przedmiotów raidowych do założenia na dany slot, więc jak mówił Henry Ford - możesz otrzymać samochód w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny. Nasz wybór zostaje ograniczony do wybrania wersji normalnej, heroicznej czy mitycznej przedmiotu, co wcale wyborem nie jest. Blizzard postanowił umożliwić też słabszym graczom zdobycie ekwipunku z wyższych poziomów trudności raidów poprzez misje w garnizonie. Jeśli gildia w której jest gracz nie jest w stanie pokonać mythic raid bossa, to zawsze może on dostać co jakiś czas jeden mityczny przedmiot (albo jeśli jest zbyt leniwy, bo oczywiście nie może być tak, że jeden gracz ma tony sprzętu z najwyższego poziomu trudności grając godzinami w topowych gildiach, a drugi gra 30min dziennie i nie ma nic, więc trzeba ich zrównać – logika Blizzarda).
Ekonomia i system craftów
W World of Warcraft handel odgrywał zawsze kluczową rolę. Pancerze, szaty, umagicznienia czy biżuteria pozwalały i nadal pozwalają graczom zarobić, ale prawdziwy majątek przynosiły wymagane do ich wykonania materiały. Wszelkiego rodzaju rudy metali, kamienie szlachetne i zioła kusiły graczy do założenia postaci wyspecjalizowanych w miningu i herbalismie. Wielogodzinne farmy w ogromnym Azeroth pozwoliły wielu osobom dorobić się fortuny, zakupić najdroższe w grze towary, w tym unikatowe wierzchowce.
Niestety, niektóre źródełka muszą wyschnąć i tak właśnie było w tym przypadku. Blizzard postanowił wprowadzić dzienny limit wykonywanych sztabek, szytego materiału, fiolek do alchemii czy kryształów do umagicznień. Taki zabieg sprawił, że zapotrzebowanie na materiały znacznie spadło, tak jak i dostępność ekwipunku wykonywanego przez rzemieślników. Gwoździem do trumny było wprowadzenie w garnizonie prywatnego ogrodu z ziołami i kopalni z minerałami, co na kilka miesięcy zabiło rynek rud metali, dopiero w ostatnim miesiącu ceny powoli wspinają się w górę, niestety nadal nie są dość wysokie, aby opłacała się farma w starym stylu. Mam wrażenie, że Blizzard w bardzo nieuczciwy sposób dąży do zrównania graczy zarówno grających kilka godzin dziennie, jak i tych logujących się tylko na 30 minut.
Ponadto zniesiono wymagania poziomu umiejętności zbierackiej, przy pozyskiwaniu wysokopoziomowych ziół i minerałów, oraz zezwala na wbijanie craftingu od startu materiałami z Warlords of Draenor. Ze względu na mnogość dodatków, takie rozwiązanie upraszcza dobicie do maksymalnego poziomu zarówno zbierackich jak i craftowych, zmniejsza jednak zapotrzebowanie na niskopoziomowe zioła i minerały.
Tokeny, czyli złoto za czas gry
Na europejskie serwery to rozwiązanie ma dopiero trafić. Gracz A za kilka euro będzie mógł kupić token, ten zaś na aukcji będzie mógł sprzedać graczowi B za złoto. Gracz B będzie mógł wykorzystać token do przedłużenia czasu gry o jeden miesiąc, nie będzie jednak mógł go oddać ani odsprzedać. Początkowo myślałem, że Blizzard postanowił walczyć z gold sellerami, jednak ceny z serwera amerykańskiego wciąż są tak niekorzystne dla płacącego dolarami, że taniej wyszłoby kupić złoto starą, ale mniej legalną metodą. Samo rozwiązanie jest niemal dokładną kopią C.R.E.D.D z Wild Star (w tej grze jednak istnieje możliwość odsprzedania lub oddania tokena). Ostatecznie Blizzard sam został gold sellerem pod płaszczykiem pośrednika transakcji dokonywanych między graczami.
Podsumowanie
Blizzardzie! Gdzie zmierzasz?! Zrujnowana została farma, wprowadzono opcję legalnego kupna golda za euro, oraz czasu gry za golda. Gracze casualowi dostali możliwość pozyskiwania mitycznych przedmiotów, wcześniej przeznaczonych dla raiderów. Nie chciałbym krakać i mam nadzieję że do tego nie dojdzie, ale czy to krok w stronę zniesienia abonamentu i rozbudowania mikropłatności na skalę pay2win?
18 Komentarzy
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst
20- 1. pogrubiony tekst