Raport IDC pokazuje wyraźnie: sprzedaż komputerów stacjonarnych nieubłaganie spada. W 2015 roku sprzedaż pecetów osiągnęła poziom najgorszy od 2008 roku. Według analityków rynku tendencja spadkowa jest trwała. Wbrew pozorom, wcale to nie oznacza, że gracze komputerowi mają się czego obawiać. W kilku aspektach może okazać się, że to jest dobra wiadomość.
Słabo, lecz stabilnie
Przede wszystkim zacznijmy od jednego: nic nie grozi rynkowi komputerom stacjonarnym. Sprzedaż pecetów systematycznie maleje, nie zapowiada to wcale rychłego końca. Takie wyniki wskazują jedynie na pewne widoczne tendencje na rynku. Dość powiedzieć, że w 2019, wedle prognoz ekspertów, sprzedaż komputerów stacjonarnych ma wynosić zaledwie 121 milionów, podczas gdy laptopy będą utrzymywać sprzedaż na wysokości 170 milionów rocznie. Przyczyn tego stanu rzeczy należy upatrywać w kilku czynnikach. Po pierwsze peceta nie kupuje się na rok czy dwa – o wiele więc łatwiej nasycić ten segment rynku. Po drugie, to, co wpływa na częstotliwość wymiany sprzętu zależy od dynamiki zmian technologicznych. Na tym polu widać wyraźniej, że producenci hardware'u nie zasypują nas już nowymi układami co kilka miesięcy – oznacza to tyle, że kupując obecnie zestaw komputerowy możemy być pewni, że jeszcze za 3-4 lata nasz sprzęt będzie wciąż aktualny – zwłaszcza, jeśli zainwestowaliśmy w najnowsze układy i rozwiązania.
W stronę niszy
Co prawda, tradycyjny komputer stacjonarny traci i jeszcze będzie tracił sporo na rzecz smartfonów, laptopów czy, będących wciąż nowinką hybrydom laptopów i tabletów, czyli tzw. komputerów 2 in 1. Jakkolwiek nie ma mowy o tym, by całkowicie zniknął on ze sklepów. Specjaliści, wymagający jak najbardziej wydajnych jednostek nie przesiądą się bowiem na laptopy, atut mobilności urządzenia nie gra tu bowiem żadnej roli. Podobna sytuacja ma się w przypadku graczy komputerowych – zwłaszcza tych, którzy wymagają najwyższej jakości obrazu, nie wydając przy tym majątku na gamingowe laptopy. Gotowe komputery dla graczy wciąż sprzedają się jak świeże bułeczki i nic nie wskazuje na to, by tendencja ta miałaby się odwrócić. Gracze przyzwyczajeni do najwyższej rozdzielczości i detali, nie zrezygnują z nich tak łatwo w imię mobilności. Nie przesiądą się również na konsole.
Era post-PC
Oczywiście, coś takiego, jak era post-PC jest mocno umownym pojęciem. Pecety nadal cieszą się najwyższą wydajnością, mniejsza sprzedaż jedynie wskazuje na zmiany w segmentacji rynku. Komputery stacjonarne nie są już co prawda obowiązkowym urządzeniem do wszystkiego. Przeglądać internet czy oglądać filmy można bowiem na laptopie, natomiast jeśli chodzi o gry komputerowe tutaj wciąż króluje komputer stacjonarny. Osłabienie dynamiki na rynku nowych układów do PC jest dobra dla graczy komputerów, bo oznacza to tylko tyle, że nie trzeba już co rok dokonywać wymiany podzespołów, by nadążyć za technologicznymi nowinkami.
1 Komentarz