[Raport] Skomplikowana sprawa okładek do gier

Cascad - 
0osób uważa ten artykuł za ciekawy
[Raport] Skomplikowana sprawa okładek do gier - gamedot.pl
Kiedy odpowiadamy sobie na jedno bardzo ważne pytanie, czyli „jaką grę kupić?” oddziałuje na nas więcej rzeczy niż może się początkowo wydawać. Gatunek gry, kampania reklamowa, zwiastun, wersja demo, recenzja, opinia znajomych – to wszystko jest ważne, czasem jednak o wyborze między grą A, a grą B decydują szczegóły (zwłaszcza gdy mają taką samą cenę). Jednym z takich szczegółów jest okładka pełniąca rolę jej wizytówki i wabika na wszystkich przypadkowych konsumentów nie śledzących serwisów branżowych, wchodzących po prostu co jakiś czas do sklepu by kupić sobie nowy tytuł. Tak po prostu, bez miesięcy oczekiwań, czytania zapowiedzi i sprawdzania średniej na metacritic. 
 
To właśnie na takie osoby liczą wydawcy działający według konkretnych schematów podczas wybierania grafiki zdobiącej pudełko z ich grą. Jednym z najlepszych przykładów takiego postępowania jest seria BioShock, która ewoluowała we „wzorowy” sposób:
 
 
Z kolejnymi częściami serii nie tylko zwiększał się coraz bardziej nacisk na strzelanie i akcje, ale nagle bardzo odpowiednie i klimatyczne okładki zmieniono na standardowy do bólu układ, wzorowany na Call of Duty, Battlefieldzie i innych bestsellerach. W skrócie, na front wrzucono to co jest wszędzie i się sprzedaje czyli: białego mężczyznę z bronią, z nieco pochyloną twarzą, ciemnymi włosami i wybuchami w tle (wygląda to praktycznie jak kopia amerykańskiej okładki pierwszego Uncharted).  Dodatkowo, by nie budzić podejrzeń, że trzeba w tej grze myśleć i ma rozbudowany scenariusz z okładki wyrzucono całkowicie Elizabeth czyli prawdziwą główną bohaterkę całej przygody. To, niestety, także jest zrozumiałe z perspektywy exelowych wykresów, gdyż poza ostatnim Tomb Raiderem gry z postaciami kobiecymi na okładkach zwyczajnie gorzej się sprzedają. Bo tak.
 
Udowadnia to na jak banalne, powtarzane bez końca zagrywki wciąż można złapać miliony graczy na świecie:
 
 
Przykłady te można mnożyć i wychodzi na to, że obecne superprodukcje to przede wszystkim kopie tego co było widać w wypożyczalniach VHS w latach 90-tych przeczesują regały z filmami akcji z Van Dammem, Stallonem i resztą wybuchowej ferajny.
 

Jak się wyróżnić

 
To co sprowokowało powstanie tego tekstu to najnowszy pomysł Sony, wg którego okładki gier na PlayStation 3 przejdą trzeci redesign i upodobnią się do tego co widzieliśmy już na PS Vita i PS3:
 
 
To zrozumiały ruch mający na celu ujednolicenie i umocnienie marki, ale nie tylko… między wierszami Sony ma zamiar zrobić bowiem coś co Microsoftowi udało się już dawno temu, czyli wzbudzić mocne skojarzenia między ich konsolami, a konkretnym kolorem. Za kilkanaście miesięcy charakterystyczny odcień niebieskiego będzie bowiem kojarzony równie mocno z PlayStation co zieleń z Xboksem. 
 
 
A gdzie w tym wszystkim jest Nintendo? Nintendo postąpiło tak jak Sony już jakiś czas temu starając się stworzyć silną linię produktów… co jednak nie wyszło. Różnice miedzy 3DS-em i DS-em, oraz Wii i Wii U są bowiem dla niedzielnych klientów tak drobne, że nie czują się przekonani do zakupu nowego sprzętu. Jest to szczególnie widoczne przy Wii U, które wiele osób kojarzy tylko z „padletem”, który konsumenci nie śledzący wydarzeń z branży uznają po prostu za nową przystawkę do Wii U.
 
 
Wracając jednak do okładek, warto na nich śledzić jeszcze jeden szczegół, z którego Sony wciąż się trzyma, choć konkurencja wyraźnie go odpuszcza. Chodzi oczywiście o znaczek „only on” informujący o ekskluzywności danego tytułu. Był on obecny na okładkach gier na Xboksie, Xboksie 360, Nintendo 64, Gamecube’ie…. I teraz zniknął.
 
 
Wydaje się to wyraźne zwłaszcza na obecnej generacji, gdzie każdy exclusive powinien być szczególnie doceniony, wyróżniony i noszony na rękach.
 

Inny świat 

 
Osobną kwestią, jak zwykle zresztą, jest Japonia. Ponieważ świat gier ogólnie dzieli się na trzy regiony: Amerykę, Europę i Azję to w każdym z nich za wydawanie tych samych produkcji często bierze się inna firma starająca się jak najlepiej sprzedać swój produkt. Jednym z wielu elementów tego procesu jest zmiana okładki. O ile USA i Europa często dzielą się tym samym motywem, tak Japończycy dostają przeważnie zupełnie inaczej wyglądające okładki. Nie raz są one bardziej „artystyczne” nastawione na pokazanie pracy jakiegoś artysty, lub przedstawienie postaci w bardziej rysunkowy sposób (zwłaszcza w przypadku gier dla dzieci) niż ma to miejsce u nas, gdzie wzrok przykuwać ma przede wszystkim agresja i symbole totalnej rozwałki – dokładnie tak jak na froncie BioShock Infinite.
 
 
 
 

Kiedy coś nie wyjdzie

 
Co jakiś czas okładki potrafią wywoływać zazdrość i burzę komentarzy w Internecie – przede wszystkim z powodu „niesprawiedliwości” gdy gracze z jednego regionu uważają, że ich edycja ma okropny front podczas gdy np. w Europie czy Japonii wyszła ona o wiele ładnie. Najbardziej dobitnie pokazuje to chyba Ico, którego okładka w wersji amerykańskiej jest wręcz rażąco brzydka:
 
 
Akurat o grafice zdobiącej pudełko tej gry można napisać o wiele więcej, gdyż (w swej ładniejszej wersji) jawnie inspiruje się obrazami Giorgia de Chirico, włoskiego malarza, w którym upatruje się prekursora surrealizmu. Główną inspiracją wydają się być przede wszystkim prace „The Nostalgia of the Infinite” , „The Anguish of Departure” oraz „The Red Tower” (widoczne na dole od lewej) – do czego przyznał się zresztą były szef Team Ico, Fumito Ueda. 
 
 
Obrazy De Chirico mogłyby być integralną częścią europejskiej okładki, a dodatkowego smaczku całości nadaje także sam tytuł gry, który jest nie tylko imieniem bohatera ale też trzema ostatnimi literami nazwiska malarza…
 

Czwórka…

 
 
Okładka Crash Bandicoot 2 (i w zasadzie innych gier z serii na PSX) jest odzwierciedleniem tego jak istotne jest dbanie o szczegóły na okładkach gier. Jeżeli dobrze przyjrzycie się obu grafikom powinniście odkryć, że Crash w swej zachodniej wersji ma cztery palce, podczas gdy w Japonii zdecydowano się, by dodać mu piąty. Każdy kto śledzi kulturę kraju samurajów powinien zresztą wiedzieć, że trend ten jest tam obecny praktycznie wszędzie i bajkowi bohaterowie mają albo trzy, albo pięć palców. Absolutnie omija się liczbę cztery, którą czyta się jako „shi” – co można potem zapisać także jako znak oznaczający śmierć. Nie jest to oficjalnie potwierdzone, ale prawdopodobnie ma także związek z tamtejszą mafią – Yakuzą. Jeżeli bowiem japoński gangster zawiedzie swego szefa, to działając według tradycji (a ta jest główną wykładnią Yakuzy) powinien odciąć sobie mały palec u ręki. Każdy Japończyk wie zatem, że lepiej nie zadzierać z podejrzanym osobnikiem posiadającym cztery palce gdyż może to wydać wyrok na nich i ich rodziny. Świadomość tego zjawiska jest na tyle silna, że nawet Crash Bandicoot musiał zostać odpowiednio wygładzony, by nie budzić złych skojarzeń.
 
 
Jak widać , rzecz tak błaha z punktu widzenia hardkorowych graczy przekazuje więcej niż się to tylko wydaje. Okładka to coś więcej niż tylko tytuł na pudełku – to wiadomość do każdego klienta, to chęć przykucia uwagi i chęć opowiedzenia co właściwie kryje się na płycie. Zrobienie tego w umiejętny sposób jest skomplikowane, ciekawe i pełne drobnostek, które bardzo łatwo przeoczyć. 
5 osób dodało komentarz
0osób uważa ten artykuł za ciekawy

5 Komentarzy

martwy zombie 10 lat temu

temat można było jeszcze zgłębić ale fakt to ciekawa sprawa jak tak się zbierze kilka takich "drobnostek"

0 Odpowiedz
Harhan 10 lat temu

Fajny tekst, fakt nt liczby 4 był mi znany. Jeśli ktoś się interesuje, to nie jest jedyny 'zabobon' powiązany z liczbami. :) Polecam poczytać, wysoce ciekawe!

0 Odpowiedz
graba 10 lat temu

Już wcześniej na to uwagę zwróciłem jednak artykuł bardzo fajny :)

0 Odpowiedz
Tomash49 10 lat temu

Ciekawy artykuł, nigdy się nad tym wszystkim nie zastanawiałem.. Teraz pewnie bede zwracal na to wieksza uwage;p

0 Odpowiedz
Raijn 10 lat temu

Świetny tekst

0 Odpowiedz
CascadCascad

Prawdziwy entuzjasta gier, który uwielbia z nich szydzić, żartować i nakręcać się na kolejne premiery. Piszę dla was newsy, raporty, recenzje… lubię oryginalne pomysły, dziwactwa i cały czas jestem na czasie. 

Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]