[Raport] Jak Unia walczy o to, by darmowe gry naprawdę były darmowe

Cascad - 
0osób uważa ten artykuł za ciekawy
[Raport] Jak Unia walczy o to, by darmowe gry naprawdę były darmowe - gamedot.pl
Wbrew skojarzeniom jakie wywołuje ich nazwa, gry Free to Play wydają się być obecnie najbardziej opłacalną gałęzią branży. Wszystko dlatego, że tak naprawdę większość z nich nie jest darmowa i polega na mikropłatnościach, na które dają się złapać szczególnie dzieci. Kiedy najmłodsi użytkownicy dostają od swych rodziców smartfona/tableta na kilka minut dziennie, by pobawić się pozornie niezobowiązującymi pozycjami, często dochodzi do przypadkowych zakupów. 
 
Ten model biznesowy zaczyna nastręczać konsumentom coraz więcej kłopotów. Dlatego do akcji wkroczyła Komisja Europejska, zwołując specjalne zebranie z gigantami nowych technologii, Google i Apple, by wybrać najlepszy kierunek rozwoju smartfonowych aplikacji. Główną podporą dla radykalizacji działań komisji są oskarżenia o błędne reklamowanie cyfrowych produktów. 
 
 

Kto, gdzie, za ile

 
Apple już nie raz miało tego typu kłopoty - na początku roku ujawniono, że firma z Cupertino będzie musiała oddać w sumie 32 miliony dolarów rodzicom, których dzieci przypadkowo skorzystały z mikropłatności zawartych w tytułach pobranych z App Store'u. Podobne przypadki mają zresztą miejsce na całym świecie, nie tak dawno ośmiolatka z Anglii wydała bowiem cztery tysiące funtów z karty swoich rodziców w grach takich jak Campus Life, My Horse, Hay Day czy Smurfs' Village. Oczywiście wszystkie z nich były dostępne za darmo i oznaczone jako Free to Play...
 
Tego typu historie niepokoją Unię nie tylko ze względu na naruszanie praw konsumenta, chodzi też o podkopywanie gałęzi biznesu, na której firmy na Starym Kontynencie polegają coraz mocniej. Nie można dopuścić do tego, by tego typu incydenty rzuciły złe światło na rynek, którego wartość szacowana jest na miliardy euro. Według oficjalnych danych obywatele Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii, Holandii i Belgii w samym 2011 roku wydali na cyfrowe gry około 16,5 miliarda euro. W przeciągu najbliższych pięciu lat szacuje się, że rynek europejski będzie w tej materii wart aż 63 miliardy euro. Takiego potencjału nie mogą zmarnować podstępne mikrotransakcje – należy zatem wdać się z nimi w otwartą walkę. 
 
 
Komisja Europejska przygotowała cztery główne wytyczne dla przyszłych aplikacji, dzięki którym cała sprawa Free to Play na komórkach nabrałaby nowych kształtów i stała się bardziej bezpieczna zwłaszcza dla najmłodszych użytkowników:
 
  • Gry reklamowane jako darmowe nie mogą okłamywać konsumentów na podstawie ukrytych płatności.
  • Gry nie mogą zawierać bezpośredniego zwracania się dzieci o to, by zakupiły jakiś przedmiot za prawdziwe pieniądze, ani proszenia rodziców, by zrobili to za nie.
  • Konsument musi zostać dokładnie poinformowany o warunkach płatności, a możliwość kupowania przedmiotów nie może być ustawiona jako domyślna po ściągnięciu gry, konsument musi sam na to przyzwolić. 
  • Sprzedający muszą podać adres emailowy, na który konsumenci mogą napisać w razie problemów wynikających z płatności.
 
 
Myślę, że te cztery zasady (a zwłaszcza pierwsza z nich) rozwiążą problem z grami, które błędnie chcą nazywać się darmowymi. 
 
 

Źródełko wyschnie?

 
Radykalizacja przepisów będzie dobra przede wszystkim dla nas, konsumentów. A czy powinniśmy żałować studiów, które dorobiły się na tworzeniu gier skierowanych do najmłodszych, pełnych „pułapek” do wydawania pieniędzy? Myślę, że nie – tym bardziej, że nie odetnie ich to od możliwości zarobku, co pokazało niedawno choćby Flappy Bird. Ta zupełnie darmowa gra w pewnym momencie pchała do kieszeni swego twórcy ponad 50 tysięcy dolarów dziennie, wszystko dzięki umieszczonym w niej reklamom (i popularności – 50 milionów ściągnięć nie jest przecież łatwo osiągnąć...). Angry Birds jest jeszcze większym fenomenem, który wyrósł na tej samej zasadzie zmieniając się już w markę rozpoznawalną praktycznie przez wszystkich. 
 
Dla „prawdziwych” graczy może to być pozornie bez różnicy gdyż ich uwaga i tak skupia wokół dużych premier, na które nakręcają się czasem przez kilka lat. Należy jednak pamiętać, że dla wielu niedzielnych odbiorców pierwszy kontakt z tym hobby to obecnie darmowe gry na telefon. Jeżeli ich środowisko będzie się robić coraz bardziej przyjazne i uczciwe to z czasem coraz więcej tego typu konsumentów zainteresuje się także rozbudową peceta czy też zakupem konsoli nowej generacji, a to już wyjdzie na zdrowie nam wszystkim. Poza tym, kto wie – może z czasem Komisja Europejska dobierze się także do mikropłatności w dużych tytułach i zacznie kontrolować obietnice składane przez wielkich wydawców.
 
Na razie najważniejszym problemem są gry Free to Play, a raczej te które chcą się pod nie podszyć. Miejmy nadzieje, że niebawem przestanie to być legalne, a miejsce cwaniackich praktyk zajmą nowe pomysły na wyciągniecie kasy z naszych kont. 
 
 
5 osób dodało komentarz
0osób uważa ten artykuł za ciekawy

5 Komentarzy

Harhan 10 lat temu

W ogóle UNIA i ich pomysły 'to jakiś Nordic Walking, nikt nie wie o co chodzi ale wszyscy idą w to.'

0 Odpowiedz
lofthy 10 lat temu

...A nawet potwór

0 Odpowiedz
Horn 10 lat temu

Unia to dziwny twór ....

0 Odpowiedz
surmak 10 lat temu

ja pier... za chwile wezmą się za stworzenie definicji "gry" i produkty, które nie będą spełniały wymagań będą nazywane produktami gropodobnymi

a ci, którzy się cieszą, że nareszcie ci oszuści dostaną za swoje za chwile mogą się zorientować, że znowu mozna grać tylko w gry za 249,99zł i wcale nie będzie oznaczać, że na allegro będzie taniej

to wszystko prowadzi w złą stronę

choćby ten zapis na stronach, ze zawierają ciasteczka: po co to jest? jest w stanie ktoś mi wypisać powód, dla którego musi być ta informacja?

0 Odpowiedz
martwy zombie 10 lat temu

nie gram w żadne f2p wiec mi to nie wadzi, jednak dobrze że ktoś chce zacząć kontrolować cały ten bajzel - gdybym dal dziecku komórkę z odpaloną darmową grą, a potem dostał rachunek na pół roku mojej pracy to bym chyba oszalał ;p

0 Odpowiedz
CascadCascad

Prawdziwy entuzjasta gier, który uwielbia z nich szydzić, żartować i nakręcać się na kolejne premiery. Piszę dla was newsy, raporty, recenzje… lubię oryginalne pomysły, dziwactwa i cały czas jestem na czasie. 

Napisz do autora

Dołącz do zespołu Gamedot

Jesteś graczem? Interesujesz się branżą gamingową? Chciałbyś pisać o tym co Cię interesuje?

Dołącz do redakcji gamedot.pl i dowiedz się co możesz zyskać. Prześlij nam próbny tekst i kilka słów o sobie na adres [email protected]