Bossa Studio, co większym wyjadaczom „rzeczy-tak-dziwnych-że-aż-tak głupich-że-aż-fajnych”, kojarzy się właściwie tylko z jednym – z ogromną potrzebą przerobienia naszych mózgownic w parówki. Jako wielka fanka dziwadeł rodem z najczarniejszych kątków Internetu, niemalże zamieniłam się w słup soli (dosłownie), gdy mym oczom ukazała się nowa produkcja twórców Surgeon Simulator i I Am Bread.
Worlds Adrift, to całkiem ciekawie zapowiadająca się gra, o której panowie z Bossa Studio nieśmiało napominają od grudnia zeszłego roku. Wbrew pozorom – nie zwiastuje nam „beki nieskończonej”, dziwnego wykrzywienia mordek czy idealnego materiału na suto opalaną [sic!] imprezę.
Cóż, mogliśmy zobaczyć już wcześniej? Piękną grafikę (przywodzącą mi na myśl Shelter czy Journey), zmyślne przeplatanki z sandboxami survivalowymi, całą masę zabawy z tworzeniem, budowaniem, składaniem ( tak bardzo Minecraft <3) oraz – zabawę fizyką rodem z Surgeon Simulatora (czyli to, co tygryski lubią najbardziej – wszak, kto powiedział, że stała grawitacji na gwałt musi być stała?)
Więc dlaczego dzisiaj piszę o Worlds Adrift? Otóż, od kilku dni zobaczyć możemy najświeższy gameplay.
Jak widać, gra zaoferuje nam cykl dnia i nocy oraz coś w rodzaju „niezbędnika złotej rączki” (jeszcze więcej budowania!). Co więcej, Worlds Adrift ma gwarantować nam również całkiem fajne multiplayerowe wsparcie (drżycie moi najbliżsi, bo będę katować Was jak pięcioletnie dziecko).
0 Komentarzy