Kiedy Life is Strange zaprezentowano po raz pierwszy gracze przywitali ten tytuł z entuzjazmem. Przygodówki nastawione na wybory moralne zyskały wielki rozgłos dzięki sukcesowi The Walking Dead i studia Telltale Games… ale właściwie nikt poza nimi nie chwytał ostatnio za ten segment rynku. Aż pojawiła się ekipa Dontnod ze swoją historią dziewczyny potrafiącej cofać czas.
Tytuł podzielono na epizody, dzięki czemu Square Enix (wydawca) ma szansę promować go kilka razy w roku i przykuwać uwagę graczy regularnie co kilka tygodni. Zamiast to robić zdecydowano się jednak wstrzeliwać IDEALNIE w czas w którym wychodzą inne gry zabierające uwagę graczy. Zobaczcie zresztą na dotychczasowy plan wydawniczy firmy:
- Life is Strange Episode 1: Chrysalis – 30 stycznia 2015
- Life is Strange Episode 2: Out of Time – 24 marca 2015
- Life is Strange Episode 3: Chaos Theory – 19 maja 2015
A teraz porównajcie to z premierami najgłośniejszych gier w styczniu, marcu i maju:
- Dying Light – 27 stycznia 2015
- Bloodborne – 25 marca 2015
- Wiedźmin 3: Dziki Gon – 19 maja 2015
Znając życie epizod czwarty jako wyjdzie w tym samym momencie co Arkham Knight, a piąty przy Mad Maksie i Metal Gear Solid V: Phantom Pain… A potem będzie wielkie narzekanie, że gra się nie sprzedała, że trzeba było sięgnąć po bardziej nośny temat (najlepiej ze strzelaniem), że szkoda sił na rywalizowanie z Telltale.
A wystarczy ruszyć głową i małą grę wydawać w innym czasie niż gdy na next-geny wychodzą długo wyczekiwane gry. Tym bardziej, że nie jest to aż tak trudne bo wciąż zdarza się to stosunkowo rzadko. Ale dla Square Enix to chyba za dużo.
0 Komentarzy