Na środku Oceanu Atlantyckiego leży Islandia - piękny kraj, o którym świat zdaje się zapominać. Na EURO 2016 Islandczycy sensacyjnie zabrnęli aż do ćwierćfinałów, po drodze pokonując Anglię i remisując z Portugalią, czyli z przyszłymi Mistrzami Europy. Przy okazji podbili również serca kibiców charakterystycznym dopingiem, a także wypromowali swoją unikalną kulturę.
Premiera FIFY 17 miała być okazją do debiutu dla Islandczyków. W związku z nagłym wzrostem popularności Wikingów, EA rozpoczęło negocjacje z tamtejszym związkiem piłki nożnej. Według doniesień BBC, Elektronicy zaproponowali 15 tysięcy dolarów w zamian za licencję. Propozycja wyglądała jak nieśmieszny żart biorąc pod uwagę, że na rynku transferowym ceny niektórych islandzkich piłkarzy dochodzą do 10 milionów euro. Oczywiście oferta została odrzucona. Przewodniczący Islandzkiego Związku Piłki Nożnej oświadczył, że zależało mu na uczciwych warunkach podczas gdy został potraktowany nieprofesjonalnie.
Od tamtej pory nie wznowiono negocjacji, więc najprawdopodobniej nie ujrzymy Islandii w FIFA 17. Na domiar złego w grze nie pojawi się również popularne klaśnięcie Wikingów, które miała być jedną z form dopingu prowadzonego przez wirtualnych kibiców.
źródło: kotaku.com
0 Komentarzy