Koniec roku to chyba dość dobry okres pod względem ilości całkiem niezłych produkcji filmowych. Po bardzo dobrym, w moim mniemaniu, Nowym Początku następuje kolej na film, który da się obejrzeć bez zasypiania, czy wzmożonych palpitacji serca. Księgowy, bo taki nosi tytuł recenzowana produkcja, to nie jest kolejny nudny jak flaki z olejem dramat. Reżyser oraz scenarzysta udowadniają nam, że zawód księgowego nie musi być wcale nudny. Tym bardziej tak hardcore'owego księgowego jakim jest Christian Wolff albo Loui Caroll albo …
W każdym razie, zbierając całe dwie godziny w jedność, odnoszę wrażenie, że nasz główny bohater to Agent 47, który w głowie ma Johna Forbesa Nasha Jr. (Piękny umysł). Tak. Cóż może być lepszego od bezlitosnego zabójcy z mózgiem geniusza matematycznego, który sam stanowi sobie prawo, zadziera z kim chce i doprowadza wszystkie sprawy do końca.
Tak, więc Christiana Wolffa (w roli Ben Affleck) poznajemy już na początku jego życia, kiedy to choroba, autyzm, pokazuje swoje oblicze. Niekontrolowana agresja przy jednoczesnym zamiłowaniu do różnorakich łamigłówek to dość wybuchowe połączenie i rodzice dziecka wkrótce się o tym dowiadują. Później trafiamy jednak do momentu, kiedy to bohater jest już dorosły i wykonuje swoją codzienną pracę w niecodzienny sposób. Pod płaszczykiem małej firmy gdzieś, gdzie diabeł mówi dobranoc, księgowy ukrywa swoją prawdziwą działalność. Mianowicie różnego rodzaju zlecenia dla mafii, gangów, karteli, innymi słowy najniebezpieczniejszych ludzi na całym globie. Przez cały film poznajemy tego dość nietypowego gościa, który wydaje się chyba najbardziej nieprawdopodobną postacią ludzką w historii kina.
Początkowo mamy do czynienia z dramatem, który zapoznaje nas z trudami życia oraz demonami przeszłości osoby chorej na autyzm. Często nie kontroluje on swojego gniewu, walczy z samym sobą oraz stara się odnaleźć w świecie pełnym niebezpieczeństw. Jednak to nie mafia stanowi dla niego zagrożenie, a zwykłe kontakty międzyludzkie, czy brak umiejętność odnalezienia się w społeczeństwie. Później film nabiera jednak innego wymiaru i Wolff przybiera szaty Agenta 47, po czym rusza w bój. Robi to z taką siłą i profesjonalizmem, że aż zastanawiamy się, czy to przypadkiem ta sama osoba, która boi się kontaktu wzrokowego z innym człowiekiem. Twórcy w niektórych momentach pokazują nam również dość powściągliwy humor, który nieco rozluźnia napiętą atmosferę.
Główna rola dla Ben Afflecka była strzałem w dziesiątkę. Umówmy się, nie jest to aktor filmowy, który może pochwalić się sporym warsztatem. Każdą rolę gra raczej podobnie i wydaje mi się, że nawet wyraz twarzy pozostaje niezmienny. Tutaj sztywne granie odnajduje swoje usprawiedliwienie przez co aktor idealnie nadaje się do roli. Ten kto wpadł na pomysł zaangażowania Afflecka powinien dostać jakąś premię.
Oczywiście jakby mogło się obyć w nowoczesnym filmie bez wątku miłosnego. Musiał być, więc wydaje się wciśnięty na siłę. Christiana ciągnie do Dany, gadatliwej księgowej (w roli Anna Kendrick). Wątek ten jednak tak szybko jak się pojawia na ekranie, tak i szybko z niego znika. W pewnym momencie zostaje po prostu urwany i tyle. Na końcu mamy jakąś wstawkę, która nie wnosi praktycznie niczego, więc możemy się poczuć lekko zawiedzeni.
Na film składają się również i retrospekcje z dzieciństwa młodego Christiana, które kolorowe to nie było. Twórcy sugerują nam wtedy, jakie konkretnie sytuacje wpłynęły na taki, a nie inny rozwój głównego bohatera. Fabuła pozostawia też przez długi czas dość sporo tajemniczości, ukrytych postaci i ich roli w życiu Wolffa. Wszystko to wydaje się misternie zaplanowane, jednakże takiemu widzowi jak ja, aż ciężko w pewnym momencie uwierzyć w tak duże przypadki oraz konotacje. Później dosłownie każdy sekret wychodzi na jaw w ciągu kilku minut filmu. Nie wiem, czy to jest właściwe posunięcie.
Gdzieś tam w tle przewija się się również historia Mediny (w roli Cynthia Addai-Robinson), która pracuje dla Departamentu Skarbu i postanawia złapać głównego bohatera. Oczywiście, osobiście nigdy go nie spotyka, jednakże udaje jej się znaleźć jego dane, adres oraz odkrywa, kim tak naprawdę jest.
Film, chociaż kategoryzowany jest jako dramat, w pewnym momencie przechodzi w akcję, co bezpośrednio łączy się z odpowiednimi efektami. Uśmiercanie kolejnych zbirów, wystrzały, walka wręcz są zrobione świetnie. Sugestywnie, mocno, pewnie, acz reżyser nie posuwa się tutaj do szeroko rozumianej brutalności, więc krew nie leje się hektolitrami, a flaki nie latają przed kamerą.
Podsumowując, Księgowy to z pewnością pozycja, którą musicie obejrzeć. Kino z pozoru mogłoby wydawać się górnolotne (dramat z osobą chorą na autyzm), jednakże nie martwcie się, da się go zobaczyć do kotleta bez ogromnego skupienia. Z pewnością miło spędzicie przy nim czas. Osobiście obawiałem się, że film będzie się składał z ciągłych strzelanin, mordobicia i innych scen walki, jednakże w końcu okazało się, że wcześniej wspomniane elementy były jedynie dopełnieniem całości.
Ocena: 7/10
0 Komentarzy